Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google
Rok temu prywatny przewoźnik postanowił rozładować ruch w Karpaczu, uruchamiając tam autobusową komunikację miejską. Jego właściciel Tadeusz Kalupa mówił wówczas, że komunikację udało się uruchomić po ośmiu latach starań.
Pierwsze efekty uruchomienia komunikacji były dla niego zadowalające. "Okazuje się, że jeżdżą wszyscy. Turyści przede wszystkim, bo chcą wyjechać w góry, do świątyni Wang, a teraz autobus tam jeździ. Wcześniej nie było się czym dostać, teraz nagle zapotrzebowanie jest duże" – mówił wówczas Tadeusz Kalupa, cytowany przez TVP3 Wrocław.
Już wtedy burmistrz miasta Radosław Jęcek twierdził, że konieczne jest zmniejszenie natężenia ruchu, zaś komunikacja autobusowa "dobrze się w to wpisuje". Dodał, że i tak nie załatwia to wszystkich potrzeb, gdyż potrzebny jest m.in. parking buforowy przy wjeździe do miasta dla turystów jednodniowych.
Biznes prywatnego przedsiębiorcy nie spodobał się tamtejszym taksówkarzom, którzy domagają się od władz miasta, aby ta działalność została zdelegalizowana. Kilka dni temu kierowcy taksówek zanieśli w tej sprawie petycje do Urzędu Miejskiego w Karpaczu i do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. W mieście zorganizowano protest.
Jak podało Radio Wrocław, taksówkarze skarżą się, że przez autobusy prywatnego przedsiębiorcy, który zorganizował komunikację miejską, tracą klientów. Ich zdaniem Tadeusz Kalupa działa nielegalnie.
"Komunikacja zabiera nam klientów" - mówił jeden z rozmówców stacji. "Jesteśmy w biedzie. W urzędzie miasta nikt nic nie wie na temat przystanków, zezwoleń. A pan sobie wykonuje działalność" - dodawał kolejny.
Tymczasem "przewoźnik, który zorganizował komunikację miejską w Karpaczu, był kontrolowany przez różne instytucje, które jednak nie stwierdziły nieprawidłowości" - podało Radio Wrocław.
W Karpaczu zarejestrowanych jest ponad sto taksówek.
Konflikt pomiędzy taksówkarzami a przewoźnikiem eskalował do tego stopnia, że w lipcu ktoś, komu ewidentnie nie podoba się nowo powstała komunikacja zbiorowa, podpalił dwa autobusy należące do Tadeusza Kalupy. Pojazdy te służyły jako transport dla turystów.
"Monitoring zarejestrował sprawców, którzy podbiegli do zaparkowanych na firmowym parkingu autobusów, oblali je łatwopalną substancją i podpalili" - podał jeleniogórski serwis 24jgora.pl.
Przedsiębiorca w rozmowie z serwisem lwowecki.info relacjonował z kolei, że miejski monitoring "zarejestrował mężczyznę, który podchodzi na parking od ulicy Nad Łomnicą i podpala pojazdy, a przy okazji sam siebie", zaznaczając, że sprawca uciekał przed nim w palącym się ubraniu.
Straty wynikające ze zniszczenia pojazdów Kalupa wycenił na 700 tys. zł. Poinformował też, że dla osoby, która pomoże w odnalezieniu sprawcy podpalenia, oferuje nagrodę w wysokości 50 tys. zł.