Za kilkanaście dni rząd PiS hucznie otworzy przekop Mierzei Wiślanej. Problem w tym, że cała inwestycja jest jeszcze w polu — w budżecie na 2023 rok zapisano kolejne 210 milionów, które są potrzebne, by statki miały w ogóle szansę dopłynąć do Elbląga. Co rząd chce więc świętować 17 września? Dokładnie nie wiadomo.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
210 mln zł — tyle w budżecie na 2023 r. zaplanowano na budowę drogi wodnej łączącej Zalew Wiślany z Zatoką Gdańską. Te pieniądze pójdą na budowę kanału żeglugowego przez Mierzeję Wiślaną wraz z infrastrukturą towarzyszącą, budowę toru wodnego na Zalewie Wiślanym oraz modernizację wejścia do portu Elbląg.
"Całkowite koszty programu w latach 2016-2023 wynoszą 1 mld 984 mln 52 tys. zł, natomiast wydatki budżetowe w 2023 r. zaplanowano w kwocie 210 mln zł" — zapisano w ustawie budżetowej.
W budżecie znajdziemy też zapis, iż 2023 r. w ramach realizacji programu planowana jest kontynuacja oraz zakończenie robót budowlanych związanych z kanałem żeglugowym, kontynuacja oraz zakończenie robót budowlanych na rzece Elbląg, kontynuacja oraz zakończenie wykonania toru wodnego na Zalewie Wiślanym, kontynuacja oraz zakończenie wykonania toru wodnego na rzece Elbląg.
Z zapisów w ustawie budżetowej wynika jednoznacznie, że cała droga wodna od przekopu Mierzei do Elbląga nie jest gotowa i wymaga jeszcze wielu prac. Warto przypomnieć, że cała inwestycja ma na celu doprowadzenie statków morskich do Elbląga.
W tej chwili żadna taka jednostka do Elbląga nie dopłynie. Pogłębiony tor wodny na rzece Elbląg kończy się kilkaset metrów przed portem. A nawet gdyby dopłynęła, to i tak nie może manewrować w porcie, który po prostu jest za płytki. Jego modernizacja i pogłębienie wymaga kolejnych kilkudziesięciu milionów złotych.
Tymczasem rząd PiS zapowiada huczne otwarcie i inauguracyjny rejs przekopem na 17 września. Plynąć ma barka załadowana węglem, ale nie wiadomo kto miałby ją poprowadzić. Jak pisaliśmy w INNPoland.pl trwają poszukiwania kapitana, który zdecyduje się przetrzeć szlak. Nie jest on bowiem ukończony, nie ma oznakowania i nikt nie wie, czy jest wystarczająco głęboki.
Po co ten przekop?
W ostatnim czasie elbląski port świeci pustkami. Do niedawna przeładowywano w nim rosyjski węgiel. Teraz nie dzieje się prawie nic. Zresztą i przed embargiem port przeładowywał śladowe ilości towarów — najwyżej 90 tys. ton rocznie.
Potencjał ma ponoć na milion ton, ale nie ma jak go wykorzystać. Po przebudowie ten potencjał miałby się zwiększyć do 4 milionów ton. Dla porównania: Gdańsk obsłużył w 2021 r. 53 mln t, a Gdynia 26 mln ton.
Całkowita długość nowej drogi wodnej z Zatoki Gdańskiej przez Zalew Wiślany do Elbląga to blisko 23 km, z czego ok. 2,5 km stanowi odcinek, na który złożą się śluza i port zewnętrzny oraz stanowisko postojowe. Kanał i cały tor wodny będą miały 5 m głębokości.
A tak naprawdę jest to idea części lokalnych samorządowców, którzy zarazili nią Jarosława Kaczyńskiego. Ten już w 2007 roku obiecywał przekopanie Mierzei, a na dokumentację wydał 5 mln zł. Sam pomysł był znany już przed wojną, w planach Eugeniusza Kwiatkowskiego. Teraz ziszcza swoje marzenie.