Więcej artykułów znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl >>
Podczas sesji plenarnej w Strasburgu, która rozpocznie się w poniedziałek, 12 września br. Parlament Europejski ma debatować i głosować nad rozporządzeniem w sprawie udostępniania na rynku unijnym i wywozu z Unii niektórych towarów i produktów związanych z wylesianiem i degradacją lasów oraz uchylenia rozporządzenia (UE) nr 995/2010.
O co chodzi? Jeśli PE zagłosuje za zapisami rozporządzenia, rozpocznie działania dla regulacji wylesiania poprzez wprowadzenie kontroli i monitoringu łańcuchów produkcji w imporcie. Rozporządzenie wskazuje, że głównym czynnikiem powodującym wylesianie i degradację lasów jest powiększanie gruntów rolnych w celu produkcji towarów takich jak bydło, drewno, olej palmowy, soja, kakao czy kawa.
Jak piszą Green REV Institute i koalicja Future Food 4 Climate rozporządzenie budziło i budzi dużo emocji i niepokoi lobbystów. Jego wprowadzenie oznacza kontrole, monitoring i pokazanie prawdziwego kosztu produkcji rolnej: dla planety, klimatu, bioróżnorodności. Organizacje przypominają, że pierwszą i najbardziej przemilczaną przyczyną wylesiania jest produkcja i konsumpcja produktów pochodzenia zwierzęcego, mięsa i nabiału.
W tekście rozporządzenia zapisano wprost, że ekspansja rolna odpowiada za blisko 90 proc. wylesiania na świecie, przy czym ponad połowa utraty zasobów leśnych wynika z przekształcania lasów w grunty uprawne, zaś wypas zwierząt gospodarskich odpowiada za blisko 40 proc. utraty zasobów leśnych.
Jak wynika z raportu Food Climate Research Network z 2017 roku, uprawy rolne, których częścią karmione są zwierzęta tzw. hodowlane, zajmują 12 proc. powierzchni ziemi na naszej planecie. Jednak znacznie więcej ziemi, bo około 26 proc., wykorzystuje się do wypasu zwierząt. Dzięki uprawom na tym ogromnym obszarze zwierzęta tzw. hodowlane, które zabijamy dla mięsa i mleka w przeliczeniu na światową produkcję białka trafiającego na ludzkie talerze to zaledwie jeden procent.
W ciągu ostatnich 20 lat ekspansja hodowli krów i rolnictwa przemysłowego w Brazylii, zwłaszcza monokultur soi, była destrukcyjna dla planety, klimatu i ludzi. W latach 1985-2020 brazylijska Amazonia straciła około 82 mln hektarów naturalnej roślinności, w tym 53 mln hektarów lasów. W tym samym czasie powierzchnia gruntów rolnych w kraju wzrosła do ponad 81 milionów hektarów.
Trzy czwarte światowej produkcji soi przeznacza się na paszę dla przemysłu mięsnego, zarówno w Brazylii, jak i na rynkach zagranicznych, a resztę na agropaliwa i żywność. Ekspansja monokultur sojowych jest napędzana przez korporacje, które chcą produkować tanie produkty mięsne do masowej konsumpcji.
Według raportu Greenpeace "Hooked on Meat" z 33 milionów ton soi importowanej rocznie przez UE, 87 proc. jest przeznaczone na paszę dla zwierząt (do karmienia, w kolejności: drobiu, świń, bydła, ryb). Raport Greenpeace podkreśla, że produkcja soi lokalnie do produkcji paszy dla europejskich zwierząt tzw. gospodarskich jest nierealna: 70 proc. europejskich gruntów ornych i łąk jest już wykorzystywanych do karmienia zwierząt. Aby utrzymać ten sam poziom produkcji, należałoby eksploatować nowy obszar równy Belgii i Austrii razem wziętych. Dlatego rozporządzenie nie może oznaczać "przeniesienia" deforestacji do UE.
- Śledzenie łańcuchów produkcji i dostaw i podejmowanie decyzji handlowych na podstawie tego, czy dany produkt nie przyczynił się do deforestacji, będzie bardzo dotkliwe dla rolnictwa zwierzęcego. Lobby konsekwentnie pomija dane dotyczące kosztów produkcji paszy dla zwierząt. Może czas zapytać polityków, którzy tak popierają prawo do kotleta schabowego: płuca czy żołądek? Wspierając przemysł mięsny, mleczarski wspieramy zabijanie płuc ziemi — mówi Anna Spurek z Green REV Institute.
Czytaj także: https://innpoland.pl/183880,choroba-w-ponad-99-proc-filetow-z-kurczaka-w-sieciowkach