Więcej artykułów znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl >>
Miejska spółka gospodarująca odpadami w Nowym Sączu zauważyła dziwny trend. Okazało się, że mieszkańcy miasta w ostatnim czasie wyrzucają coraz mniej tektury, papieru i plastiku. Zauważalnie spadła też ilość śmieci gabarytowych, czyli głównie mebli. Jak pisze TVN24.pl prezydent miasta Ludomir Handzel obawia się, że po rozpoczęciu sezonu grzewczego odpady mogą być spalane w domowych piecach.
- Mamy zdecydowanie mniej zbieranych odpadów i to szczególnie takich, które, przynajmniej teoretycznie, nadają się do spalenia (...). To niepokojące, bo być może są to przygotowania przed okresem grzewczym — powiedział Handzel reporterce TVN24. Dodał, że zazwyczaj ilość zbieranych odpadów rośnie.
Dziennikarze TVN24.pl potwierdzili informację o znikających śmieciach w samej spółce Nova sp. z o.o. Jej przedstawiciel dodał, że spadek ilości śmieci zauważono już w sierpniu.
Prezydent Handzel zapowiedział już, że miasto będzie konsekwentnie walczyło ze zjawiskiem tzw. niskiej emisji — czyli zanieczyszczeniami z domowych pieców i palenisk.
- Będziemy wysyłać patrole straży miejskiej, będziemy kontrolować paleniska, będziemy karać mandatami tych, którzy trują nas i nasze dzieci — mówił Handzel dziennikarzom. Miejscowa straż miejska potwierdziła, że nie ustanie w kontrolowaniu zjawiska i będzie z nim walczyć.
W domowych piecach nie wolno palić odpadami. Za złamanie tego przepisu grozi mandat w maksymalnej wysokości 500 złotych lub, jeśli sprawa trafi do sądu, kara grzywny do pięciu tysięcy złotych lub nawet kara aresztu.
Wiele osób może się czuć rozgrzeszonych z palenia śmieciami. Niedawno prezes PiS publicznie ogłosił, że palić można wszystko.
- Trzeba w tej chwili palić wszystkim, no poza oczywiście oponami i tym podobnymi rzeczami (...). Nie jakimiś rzeczami szkodliwymi, co... bo po prostu Polska musi być ogrzana — wypalił na jednym ze spotkań.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska zniosło niedawno normy jakości węgla spalanego w gospodarstwach domowych. Oznacza to, że można palić nie tylko najmocniej zasiarczonymi sortymentami węgla, ale również odpadami kopalnianymi, czyli flotokoncentratem i mułem kopalnianym, zmieszanymi z miałami węglowymi. Jest to poważny krok wstecz w polityce antysmogowej rządu — podkreśla Polski Alarm Smogowy.
Odejście od normowania jakości węgla oznacza kapitulację polityki antysmogowej rządu i odejście od działań poprawiających jakość powietrza. Zawieszenie norm oznacza zezwolenie na palenie każdym paliwem stałym wydobytym przez kopalnię – również flotokoncentratami i mułami kopalnianymi będącymi odpadem kopalnianym powstającym podczas wydobycia węgla. Istnieje duże ryzyko, że odpady kopalniane będę sprzedawane jako mieszanka z miałem węglowym — dodają aktywiści.
Odpady te cechują się bardzo wysoką zawartością wilgoci oraz metali ciężkich i sprzedawane były dawniej za niewielką cenę. Spalanie tych odpadów generuje potężne ilości zanieczyszczeń do powietrza.
Zdaniem Polskiego Alarmu Smogowego zawieszenie norm jakości węgla jest niedopuszczalne. Tworzy ono okno zakupowe na kupowanie nielegalnych dotychczas paliw – odpadów węglowych oraz węgla słabej jakości o wysokiej zawartości popiołu, wilgoci i siarki. To również okazja dla kopalń na sprzedanie zalegających na hałdach odpadów, których sprzedaży zakazano w 2018 roku.
TVN24.pl dodaje, że palenie śmieciami jest karalne. Policjanci i strażnicy miejscy mogą zastosować art. 145 kodeksu wykroczeń – "kto zanieczyszcza lub zaśmieca miejsca dostępne dla publiczności, a w szczególności drogę, ulicę, plac, ogród, trawnik lub zieleniec, podlega karze grzywny do 500 złotych albo karze nagany".