Kosztowna podkomisja Macierewicza. Na jego działania ws. Smoleńska wydaliśmy zawrotne sumy
Redakcja INNPoland
13 września 2022, 15:49·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 13 września 2022, 15:49
Na podkomisję Macierewicza wydajemy pieniądze od 4 lutego 2016 r. Od tamtej pory przeznaczyliśmy na ten cel naprawdę zawrotne sumy. Co ciekawe, według najnowszych ustaleń dziennikarzy TVN, polityk PiS nie mówi nam całej prawdy.
Reklama.
Reklama.
Według ustaleń dziennikarzy TVN24 Antoni Macierewicz miał ukrywać dowody, według których nie doszło do zamachu w Smoleńsku
Polityk twierdzi, że media zostały w tej sprawie "oszukane przez Rosjan"
Wydatki na trwającą w nieskończoność pracę Macierewicza sięgają dziesiątek milionów złotych
"Podkomisja smoleńska nie przestała wydawać publicznych pieniędzy. Od kwietnia do prawie połowy lipca kosztowała budżet ponad pół miliona złotych. Łącznie od 4 lutego 2016 roku do 26 lipca 2022 roku działalność podkomisji pochłonęła prawie 30 milionów złotych" – podliczył niedawno dziennikarz Radia Zet, Mariusz Gierszewski.
Przypomnijmy, że w kwietniu po 12 latach od katastrofy smoleńskiej Antoni Macierewicz ujawnił raport swojej podkomisji. Według wiceprezesa PiS na pokładzie samolotu Tu-154M doszło do co najmniej dwóch wybuchów.
Antoni Macierewicz dla naTemat o reportażu TVN24
Jak pisał portal naTemat.pl, reporterzy "Czarno na Białym" dotarli do źródeł, według których Antoni Macierewiczmiał ukryć analizę amerykańskiego Narodowego Instytutu Badań Lotniczych. Naukowcy z NIAR mieli stwierdzić, że nie doszło do wybuchu w skrzydle, a do uderzenia w brzozę.
"Były minister miał także otrzymać zdjęcie zerwanego dachu szopy leżącej na działce Nikołaja Bodina. Tymczasem polityk przekonywał, że Tu-154M leciał o wiele wyżej, niż zakładano, bo... nie zerwał dachu szopy" – przypominał w swoim tekście Alan Wysocki.
Materiały naukowców miały potwierdzić ustalenia kwestionowane przez obóz rządzący. Tego jednak parlamentarzysta nie opublikował w raporcie końcowym. W rozmowie z naTemat Antoni Macierewicz potwierdził, że "zauważył materiał" stacji. – To reakcja na nasz list do prokuratury rosyjskiej, żeby wreszcie oddali wrak – skomentował.
– Przez pięć miesięcy od opublikowania raportu smoleńskiego milczeli, czyli zaaprobowali ten raport. No więc to najwyższy czas, żeby ten wrak oddali. I właśnie wtedy ktoś zaczął kłamać na temat naszego raportu. To niezwykła sytuacja – powiedział Macierewicz w rozmowie z naTemat.
– Kłamstwa TVN-u są naprawdę dobrze zrelacjonowane. TVN po prostu musiał zostać przez kogoś oszukany. Mam wrażenie, że chyba przez tych Rosjan – ocenił Macierewicz. Następnie stwierdził w rozmowie z naszą redakcją, że autorzy materiału niczego nie zbadali.
– W tym reportażu są kłamstwa. On nie ma nic wspólnego z badaniem czegokolwiek. To jest po prostu oszustwo na oszustwie – zarzucił.
Podkomisja wydała oświadczenie w sprawie materiału TVN24
Oficjalne oświadczenie wydała również podkomisja ds. katastrofy smoleńskiej. Jak zapewniono, w raporcie zostały opublikowane wszystkie zlecone analizy. Co ciekawe, według Macierewicza przygotowane w oparciu o dane NIAR symulacje pokazały, że "skrzydło nie zostaje przecięte przez brzozę, ale przecina ją przy uderzeniu pierwszymi elementami konstrukcji".
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Podkomisja zaprzeczyła, by miała zmanipulować zapis rejestratora parametrów lotów. Jak podkreślono, niezależne laboratoria otrzymywały wszystkie niezbędne dane do przeprowadzenia wiarygodnych badań.