INNPoland_avatar

Incydenty na Bałtyku to ostatni sygnał. Czas na embargo, albo będą kolejne szantaże Rosji

Maria Glinka

28 września 2022, 17:36 · 7 minut czytania
Wycieki z Nord Stream 1 i Nord Stream 2 sprawiły, że Europa znów wstrzymała oddech i obawia się o bezpieczeństwo energetyczne. Kamil Lipiński, starszy analityk zespołu klimatu i energii PIE, przekonuje w rozmowie z INNPoland.pl, że w obliczu tych wydarzeń całkowite odcięcie rosyjskich dostaw jest "możliwe, konieczne i potrzebne". W przeciwnym razie "rosyjskie szantaże będą się regularnie powtarzać".


Incydenty na Bałtyku to ostatni sygnał. Czas na embargo, albo będą kolejne szantaże Rosji

Maria Glinka
28 września 2022, 17:36 • 1 minuta czytania
Wycieki z Nord Stream 1 i Nord Stream 2 sprawiły, że Europa znów wstrzymała oddech i obawia się o bezpieczeństwo energetyczne. Kamil Lipiński, starszy analityk zespołu klimatu i energii PIE, przekonuje w rozmowie z INNPoland.pl, że w obliczu tych wydarzeń całkowite odcięcie rosyjskich dostaw jest "możliwe, konieczne i potrzebne". W przeciwnym razie "rosyjskie szantaże będą się regularnie powtarzać".
Skutki wycieku gazu z Nord Stream 1 i Nord Stream 2 Fot. FP PHOTO / DANISH DEFENCE
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej
  • Zdaniem eksperta PIE incydenty z udziałem nord streamów mogą być "kolejną odsłoną gry, w którą Rosja gra z europejskimi rynkami gazu gra od dawna"
  • Analityk uważa, że całkowita rezygnacja z rosyjskiego surowca jest konieczna
  • O poziomie bezpieczeństwa energetycznego Europy zadecydują dalsze inwestycje, które planują m.in. Niemcy i Holandia, a także działania podejmowane w całej Unii Europejskiej

Gazowy szantaż Rosji. Co z bezpieczeństwem energetycznym po wyciekach w nord streamach?

Władimir Putin rozgrywa Europę na gazowej szachownicy od początku wybuchu wojny w Ukrainie. Postawił ultimatum – albo zapłacimy za gaz w rublach, albo nie dostaniemy go wcale. Polska wybrała drugą opcję, więc 27 kwietnia Rosja zakręciła kurek z gazem. Po kilku miesiącach nasz los podzielili Niemcy – jeszcze bardziej uzależnieni od błękitnego paliwa z Rosji.

Na początku wakacji (11 – 21 lipca) Nord Stream 1 został wyłączony z powodu prac konserwacyjnych. W rezultacie dostawy gazu do Niemiec spadły do 20 proc. przepustowości. Kolejne remonty zaplanowano na 31 sierpnia – 2 września. Jednak gazociąg nie został ponownie uruchomiony. Początkowo Rosja tłumaczyła wstrzymanie przesyłu drobnymi kwestiami technicznymi, następnie rzekomą wadliwością dostarczonej armatury. Nie wiadomo, kiedy gaz miałby ponownie przepłynąć przez Nord Stream 1.

Od tych wydarzeń minął niespełna miesiąc, a Europa znów zadrżała. Doszło bowiem do dwóch wycieków na "tymczasowo" wyłączonym Nord Stream 1 i nieczynnym, choć nagazowanym Nord Stream 2. Nie wiadomo, kto za tym stoi, ale jedno jest pewne – rosną obawy o bezpieczeństwo energetyczne w Europie, którego fundamenty od miesięcy burzy Rosja.

– Obserwowane rozszczelnienie gazociągu Nord Stream wpisuje się w schemat działalności Federacji Rosyjskiej w sektorze energetycznym, konsekwentnie dążącej do eskalacji w sytuacji konfliktu. Rosja w przeszłości wielokrotnie wykorzystywała eksport gazu do politycznego nacisku. Zawodniony gaz w gazociągu jamalskim, przedłużające się naprawy gazociągu Nord Stream w środku kryzysu energetycznego czy spontaniczne zmniejszanie przepustowości w tych gazociągach – wskazuje w rozmowie z INNPoland.pl Kamil Lipiński, starszy analityk zespołu klimatu i energii Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE).

Nord Stream 1 "niemożliwy do użytku". Sąsiedzi mogą to odczuć

Niemiecki dziennik "Tagesspiegel" donosi, że w wyniku wybuchów zostały trwale zniszczone trzy rury gazociągów. Tylko jedna z nich (w ramach Nord Stream 2), mogłaby teoretycznie przesyłać surowiec. Niewykluczone, że to już definitywny koniec transportu gazu przez Nord Stream 1.

– Niemieckie agencje bezpieczeństwa obawiają się, że Nord Stream 1 po wybuchach będzie na stałe niemożliwy do użytku przez korozję spowodowaną morską wodą. Jednak według Ministra Gospodarki Niemiec nieuszkodzona infrastruktura nie stanowi zagrożenia dla bezpieczeństwa energetycznego Niemiec, bo gaz w Nord Streamie nie jest przesyłany od 31 sierpnia 2022 r. i w opinii wielu ekspertów i tak tej zimy by nie popłynął – tłumaczy nasz rozmówca.

Jego zdaniem "obecne rozszczelnienie Nord Stream to może być kolejna odsłona gry, w którą Rosja gra z europejskimi rynkami gazu gra od dawna". Pierwsze efekty tej rozgrywki widać już w cenach.

– Po awariach spotowe ceny gazu w holenderskim hubie TTF wzrosły o 25 proc. z około 160 euro/MWh do 200 euro/MWh. Planowane "awarie" dają możliwość uprzywilejowanego przewidywania zmian cen gazu. Uzasadnieniem dla Rosjan z tej spekulacji jest próba destabilizacji rynku i okazja do zarobienia pieniędzy na wahaniach cen. Pewne szkody wycieku dotyczą środowiska w obszarze wokół i emisji gazów cieplarnianych – dodaje ekspert. Zawirowania wokół gazu, z którymi będą mierzyli się Niemcy wpłyną także na sytuację w innych państwach. W najbliższych miesiącach Niemcy i Holandia zamierzają wybudować pływające jednostki magazynowo – regazyfikacyjne LNG (FSRU), czyli mniejsze i szybsze w budowie statki-terminale. – Jak najsprawniejsza realizacja tych inwestycji będzie miała znaczny wpływ na bezpieczeństwo energetyczne nie tylko tych państw, ale także ich sąsiadów – podkreśla analityk.

W kontekście Polski specjalista wskazuje, że nasz od kraj od lat przygotowywał się do odcięcia od dostaw z Rosji poprzez budowę terminala LPG, otwarty zaledwie wczoraj gazociąg Baltic Pipe i interkonektory z Niemcami, Czechami, Słowacją i Litwą. – Reeksport gazu pozyskiwanego przez Nord Stream nie jest Polsce niezbędny – ocenia.

Całkowite odejście od rosyjskiego gazu nie tylko możliwe. To jest konieczne

W kontekście bezpieczeństwa energetycznego od kilku miesięcy pojawia się pytanie, czy tak uzależniona od rosyjskiego gazu Europa zdoła uzupełnić tę lukę? Komisja Europejska (KE) nieustannie przekonuje, że poradzimy sobie bez dostaw z Rosji, jeśli będziemy działać solidarnie i strategicznie.

– Europa nie powinna powracać do rosyjskiego gazu, inaczej rosyjskie szantaże będą się regularnie powtarzać. W 2021 r. Rosja była głównym dostawcą gazu do Europy. We wrześniu tego roku więcej gazu dostarczane jest nie tylko za pośrednictwem LNG, ale także z Norwegii, Afryki Północnej, a nawet Wielkiej Brytanii. Ostanie miesiące pokazują, że całkowite odejście od rosyjskich dostaw jest możliwe, konieczne i potrzebne – ocenia Lipiński.

Ogromny wpływ na poziom bezpieczeństwa energetycznego w Europie będą miały kolejne działania podejmowane zarówno w poszczególnych państwach, jak i na poziomie unijnym. KE wielokrotnie wzywała do działań w wielu obszarach – dywersyfikacji dostaw i zastępowania gazu innymi źródłami energii (np. biogazem, wodorem, a tam, gdzie to możliwe również OZE, ropą, atomem i węglem). Poza tym wskazywała na konieczność ograniczenia zużycia energii nie tylko w przemyśle, lecz także w gospodarstwach domowych.

– Współpraca państw UE będzie miała olbrzymie znaczenie w każdym z tych obszarów, pozwalając uniknąć negatywnych skutków, jakie wynikałyby z bezwzględnej konkurencji o zasoby, w tym m.in. norweski, brytyjski, algierski i azerski gaz importowany gazociągami i LNG z Australii, USA i Kataru – zaznacza analityk.

Obecnie część regulowanych dostaw rosyjskiego gazu jest realizowana gazociągami przez Turcję i Ukrainę. Jednak nie milkną głosy, że z błękitnego paliwa, zaplamionego ukraińską krwią, trzeba zrezygnować całkowicie. Jak wskazuje nasz rozmówca, całkowite embargo "pozbawiłoby Rosji miliardowych zysków z eksportu do Europy i ustabilizowałoby rynek gazu".

– Rosja nie jest wstanie ani przekierować, ani zmagazynować gazu przeznaczonego normalnie dla dostaw UE i już teraz zmuszona jest spalać gaz w pochodniach w towarzyszącej infrastrukturze, tracąc środki, które normalnie finansowałyby rosyjską inwazję na Ukrainę – dodaje. A o tym, że gazowy szantaż wychodzi Rosji bokiem, świadczą nawet wyliczenia tamtejszego resortu finansów. – Zyski Federacji Rosyjskiej z wydobycia i eksportu gazu w sierpniu wyniosły 1,86 mld euro i były o 20 proc. niższe niż w styczniu tego roku, pomimo wysokich cen surowca – przekazuje nam specjalista PIE.

Incydenty, które można wykluczyć. Ale przed nami długa droga

Wycieków podobnych do tych z nord streamów można w przyszłości uniknąć. Jednak w tym celu niezbędna jest zmiana sposobu myślenia o bezpieczeństwie u wielu europejskich operatorów sieci przesyłowej. – Większość operatorów zabezpiecza przede wszystkim obiekty o charakterze punktowym, takie jak tłocznie gazu, które są łatwiejsze do zabezpieczenia – można je ogrodzić, monitorować, ustawić alarmy, wynająć ochronę – wylicza Lipiński.

Jego zdaniem "potrzeba podnoszenia bezpieczeństwa gazociągów, biegnących przez setki kilometrów często niezamieszkanych terenów lądowych i po dnie morza, będzie wymagała rozpowszechnienia wykorzystania innych technologii". Analityk wskazuje m.in. na kable światłowodowe, bezzałogowe statki powietrzne, sonary i inne rozwiązania do monitorowania ruchu statków, a także wydajnej infrastruktury IT wraz z obsługującymi ją analitykami poszukującymi lepszych metod wykorzystania nowych i już pozyskiwanych danych. Skorzystamy na tym nie tylko my, jako obywatele. – Może to oznaczać istotne inwestycje w tych obszarach, co może być dobrą informacją dla przedsiębiorstw, także polskich, specjalizujących się w tych dziedzinach – ocenia analityk PIE.

Co wiemy o wyciekach w Nord Stream 1 i Nord Stream 2?

W nocy z niedzieli na poniedziałek doszło do pierwszej awarii – w Nord Stream 2. Gaz zaczął wyciekać na nitce A na południowy – zachód od wyspy Bornholm, na wodach wyłącznej strefy ekonomicznej Danii. Ulrich Lissek, przedstawiciel spółki Nord Stream 1 AG (operator gazociągu) przekazał, że "w normalnych warunkach ciśnienie wewnątrz gazociągu wynosi 105 barów, a teraz na odcinku niemieckim wynosi tylko siedem barów".

We wtorek Szwedzka Administracja Morska poinformowała, że w dwóch miejscach – na wodach szwedzkich i duńskich, cieknie Nord Stream 1. Kilka godzin później szwedzkie Narodowe Centrum Sejsmologiczne (SNSN) na Uniwersytecie w Uppsali przekazało informację o dwóch eksplozjach w rejonie gazociągów. Szwedzkie stacje pomiarowe zarejestrowały pierwszy wybuch w poniedziałek o 2:03 w nocy, a drugi – o 19:04 wieczorem. Jeden z nich miał magnitudę 2,3. Eksplozje zniszczyły trzy rury.

W dalszym ciągu nie jest jasne, dlaczego doszło do wybuchu i kto za nimi stoi. Niemiecki minister gospodarki Robert Habeck jest przekonany, że przecieki to efekt celowych ataków. – Nie były one spowodowane naturalnymi zdarzeniami lub zmęczeniem materiału, ale rzeczywiście doszło do ataków na infrastrukturę – stwierdził podczas wtorkowego spotkania z przedstawicielami biznesu. 

Strona duńska również nie wyklucza takiego scenariusza. – Były trzy przecieki. Nawet jeśli jest między nimi jakiś dystans… Trudno sobie wyobrazić, że stało się to przypadkiem – przyznała premier Danii Mette Frederiksen w trakcie wizyty w Polsce z okazji otwarcia Baltic Pipe. Podobne głosy płyną też ze struktur unijnych. – Wszystkie dostępne informacje wskazują, że te przecieki są wynikiem celowego działania – wskazał w środę szef unijnej dyplomacji Josep Borrell. – Nie można wykluczyć, że wycieki to część rosyjskiej wojny hybrydowej – stwierdził polski minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau.

Bjoern Lund z SNSN ujawnił, że do wybuchów doszło w miejscu, które zazwyczaj nie jest wykorzystywane do ćwiczeń marynarki wojennej. – Zwykle jesteśmy informowani przez wojsko o możliwych detonacjach – zaznaczył.

Z ustaleń niemieckiego tygodnika wynika, że amerykańska agencja wywiadowcza CIA już latem ostrzegała Niemcy przed ewentualnymi atakami na bałtyckie gazociągi. "Spiegel", powołując się na źródło w rządzie, wskazuje, że incydenty mogły być uknutą intrygą, której celem jest destabilizacja europejskiego rynku gazu. 

Co na to Rosja? Utrzymuje retorykę, do której przez miesiące wojny w Ukrainie zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow ocenił, że oskarżanie Rosji o celowe zniszczenie Nord Stream 1 jest "głupie i absurdalne".

Czytaj także: https://innpoland.pl/184789,otwarcie-baltic-pipe-duda-o-polskim-marzeniu