Pensje realnie niższe o ponad 15 proc. To efekt rozpędzonej inflacji i braku zdolności władz do jej osłabienia. Jedyne, co się osłabia, to wartość pieniędzy w naszych portfelach. Za to samo 100 złotych możemy kupić znacznie mniej niż jeszcze rok temu. Czyli po prostu biedniejemy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Wynagrodzenia spadają, mimo że zarabiamy tyle samo. To efekt rozpędzonej inflacji
W dwa lata – 2022 i 2023 – ralnie stracimy ponad 15 proc. Spada siła nabywcza pieniądza
Efekt ten ma swoje potwierdzenie w danych. ECA International podała konkretne prognozy i wyliczenia
Inflacja jak nowy podatek. W dwa lata zabierze nam z pensji 15,5 proc. Takie wyliczenia zaprezentowała brytyjska firma badawcza ECA International. Jak czytamy w Biznes Interia, w 2022 roku polskie płace realnie na wartości stracą 8,4 proc. Prognozy na 2023 rok zakładają spadek o kolejne 7,1 proc.
To rekordowy spadek płac w ujęciu realnym. Swoje wyliczenia ECA International opiera na danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW). Ten prognozuje średnią roczną inflację dla Polski w 2022 roku na poziomie 13,8 proc.
Poziom niewidziany od dwóch dekad
Inflacja w Polsce jest najwyższa od 20 lat. Tak samo jest z poziomem stóp procentowych, które mają za zadanie ścigać inflację i ją osłabiać. Jednak przez politykę fiskalną rządu, polityka monetarna nie nadąża za inflacją.
Efekt? W naszych portfelach – choć niby wciąż tyle samo – to co miesiąc coraz mniej. Już w sobotę 29 października informowaliśmy o akcji Nowoczesnej: "Dzień Niewoli Inflacyjnej". Co oznacza, że od teraz do końca roku pracujemy za darmo. Po prostu inflacja zjada nasze pensje.
Inflacja jest tak gwałtowna, że nie ma opcji, by firmy zdołały zwiększać wynagrodzenia, by ją przezwyciężyć. Zresztą – to by tylko doprowadziło do jeszcze większej spirali cenowo-płacowej, a więc do jeszcze większego wzrostu inflacji.
Jednak Polska traci mocniej niż inne kraje. To znaczy my tracimy, którzy tu pracujemy, bo realnie nasze wynagrodzenia wynoszą coraz mniej. Dzieje się tak mimo tego, że większość państw doświadczyła w tym roku spadku realnego wynagrodzenia (78 proc. na świecie i aż 100 proc. w Europie).
– Chociaż wszystkie kraje w Europie odnotowały w tym roku spadek wynagrodzenia w ujęciu realnym, to jednak większość z nich przetrwa burzę inflacyjną nieco lepiej niż Polska, która nadal zmaga się z mniej optymistycznymi prognozami na nadchodzący rok – powiedział Oliver Browne, menedżer ds. wynagrodzeń w ECA International.
Ekspert, cytowany przez Biznes Interia, dodał też, że w niektórych krajach przewiduje się wręcz wzrost wynagrodzeń w ujęciu realnym w 2023 roku. To m.in. Szwajcaria – wzrost o 0,1 proc., ale też Grecja – o 0,3 proc. oraz Bułgaria – 0,8 proc.
Azja stabilna, Europa w potrzasku
Badanie ECA International zapowiada kolejny trudny rok dla pracowników na całym świecie. Jednak i tak ponad 1/3 badanych krajów przewiduje wzrost wynagrodzeń w ujęciu realnym.
Największy wzrost odnotują Indie (o 4,6 proc.), a następnie Wietnam (4 proc.) i Chiny (3,8 proc.). Sytuacja w Azji jest stosunkowo stabilna, ponieważ region ten nie został dotknięty tak wysoką inflacją, jak znaczna część reszty świata.
ECA bada 365 międzynarodowych firm w 68 krajach na całym świecie, aby odkryć prognozowane podwyżki płac na nadchodzący rok i rzeczywiste podwyżki zgłoszone w bieżącym roku.