Przegrane przez PiS głosowanie, próba reasumpcji, zerwanie rozmów przez opozycję i faktyczna reasumpcja w wykonaniu posłów PiS – to najkrótszy opis tego, co działo się w sejmowej Komisji Finansów. A w tle jest kolejna próba wyprowadzenia miliardów poza budżet i kontrolę parlamentu.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Awantura na sejmowej Komisji Finansów - po przegranym głosowaniu PiS zarządził reasumpcję
Opozycja opuściła spotkanie, pozwalając posłom PiS ponownie głosować
Procedowana ustawa pozwoli rządowi wydać poza budżetem miliardy złotych, bez kontroli parlamentu
W teorii chodzi o zwalczanie skutków kryzysu energetycznego i podniesienie wydatków na obronność
Prawo i Sprawiedliwość przegrało na sejmowej komisji głosowanie w sprawie tzw. reguły wydatkowej. Niedługo potem politycy obozu władzy przegłosowali przeprowadzenie reasumpcji. Posłowie opozycji opuścili salę na znak protestu, zaś ponowne głosowanie przeprowadzili we własnym gronie posłowie PiS. Więcej o samej procedurze i skandalu, do jakiego doszło na Komisji Finansów przeczytacie w naTemat.pl.
W tej sytuacji niezwykle istotne jest jednak to, czego dotyczył procedowany projekt. Widać wyraźnie, że PiS chciał go szybko i na siłę przepchnąć, opozycja była nastawiona do niego negatywnie.
Cel: wydawać więcej i zadłużać
Projekt ustawy, który wylądował na Komisji, dotyczy reguły wydatkowej. Służy ona ograniczeniu wydawania pieniędzy przez rząd, co ma zapobiec problemom związanym z rosnącym zadłużeniem państwa. PiS-owska nowelizacja zakłada znaczne poluzowanie tej reguły, co umożliwi zadłużanie państwa i wydawanie kolejnych miliardów złotych przez rząd, poza kontrolą parlamentu.
Zgodnie z rządowym projektem nowelizacji ustawy, w tym roku reguła wydatkowa ma nie ograniczać dodatkowych wydatków państwa związanych ze wsparciem podmiotów dotkniętych kryzysem energetycznym lub zapewnieniem bezpieczeństwa energetycznego, wsparciem świadczeniobiorców, w szczególności emerytów i rencistów w związku z inflacją oraz z finansowaniem sił zbrojnych.
Wcześniej Sejm nie przychylił się do wniosku opozycji o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu, a tym samym został on skierowany do dalszych prac w sejmowej komisji finansów publicznych. W ustawie zapisano, że reguła wydatkowa zostałaby częściowo zniesiona już w dzień po uchwaleniu przepisu.
Problemów z tą ustawą jest kilka. Po pierwsze kompletnie nie wiadomo o jakich pieniądzach mówimy, bo takich wyliczeń nie przedstawiono. Prawdopodobnie chodzi o wiele miliardów złotych. Druga sprawa to wypychanie tych wydatków poza budżet.
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, polski rząd zdaje się ostatnio wykorzystywać każdą okazję, by wyprowadzić kolejne wydatki poza kontrolę obywateli i parlamentu. Nawet wybuch wojny w Ukrainie stał się pretekstem do utworzenia funduszy w państwowym Banku Gospodarstwa Krajowego.
Jak wskazuje najnowsza analiza FOR, Fundusz Pomocy ma służyć "pomocy systemowej", a drugi, Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych, ma obejmować dodatkowe wydatki na armię.
Powstaje jednak podstawowe pytanie – czemu Polska w ogóle ma budżet centralny, skoro ogromne wydatki są z niego nagminnie i po cichu wyprowadzane?
Prawdziwym teflonowym funduszem jest zaś Fundusz Przeciwdziałania COVID-19 (FPC-19). Jeszcze przed wojną media mocno nagłośniły sprawę 14. emerytur. Jak dowiedzieli się dziennikarze, mimo że świadczenia miało w ogóle nie być, to rząd nagle zdecydował się je zapewnić. Skąd wziął pieniądze? Z funduszu covidowego.
Fundusz covidowy przyjmie każdy wydatek
Jednym z ulubionych trików Mateusza Morawieckiego jest wydawanie pieniędzy z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19. Ekonomiści nazywają go prywatnym eldorado premiera. Pierwotnie fundusz był pod kontrolą parlamentu i miał służyć finansowaniu różnych wydatków związanych z pandemią.
Potem przy nowelizacji jednej z ustaw fundusz trafił pod skrzydła Banku Gospodarstwa Krajowego i szybko stał się narzędziem do finansowania najróżniejszych pomysłów partii rządzącej. Szczególnie takich, które z pandemią nie mają kompletnie nic wspólnego.
Wypłata 14. emerytury? Proszę bardzo. Były minister finansów Tadeusz Kościński tłumaczył, że przecież inflacja jest wynikiem pandemii. A skoro tak, to on nie widzi nic zdrożnego w rekompensowaniu emerytom inflacji w postaci czternastki. W taki sposób da się wytłumaczyć każdy wydatek.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Nawet kupienie nowych czołgów, bo Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych też ma być zasilany m.in. środkami z funduszu covidowego. Pieniądze z niego dostaje nawet Regionalne Centrum Patriotyzmu i włodarze sprzyjających PiS samorządów.