Prezes PiS Jarosław Kaczyński wrócił na chwilę do lat 90., kiedy Polacy mieli 27 proc. "na głowę tego, co Niemcy w sile nabywczej, czyli w realnym dochodzie". A potem cieszył się, że doganiamy Niemców, bo w zeszłym roku mieliśmy już 66 proc. ich dochodu. To wszystko prawda, ale Kaczyński nie wspomniał ani słowem o tempie tej pogoni. A to nie jest imponujące.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Prezes PiS na jednym ze spotkań z wyborcami przekonywał, że gonimy Niemców
Mówił o poziomie dochodów, jego zdaniem różnica między Niemcami a nami maleje
To fakt, Kaczyński nie wspomniał jednak, że do nadrobienia mamy sporo
Jeśli utrzymamy tempo niwelowania tej różnicy, to dogonimy Niemców za 28 lat
Jarosław Kaczyński podczas swojego tournee po kraju po raz kolejny pochwalił się znajomością statystyk ekonomicznych. Niestety dość wybiórczą i nie do końca prawdziwą. Kaczyński lubi co jakiś czas mówić o tym, jak doganiamy bogate kraje zachodu. Niedawno mówił o tym, że Japończycy czują nasz oddech na plecach, w zeszłym roku opowiadał o Słowenii. Tym razem w porównaniach prezesa pojawiły się Niemcy.
Jarosław Kaczyński przywołał początek lat 90., kiedy Polacy mieli 27 proc. "na głowę tego, co Niemcy w sile nabywczej, czyli w realnym dochodzie".
– Natomiast ostatnie obliczenie, to było chyba za 2021 rok, to było 66 proc. Te dane, które ostatnio przychodzą, wskazują, że po tym roku będzie jeszcze trochę lepiej, niewiele lepiej, ale jeszcze trochę lepiej – dodał Jarosław Kaczyński.
Spójrzmy więc na dane Eurostatu, czyli unijnego urzędu statystycznego. Analizujemy PKB na głowę mieszkańca, z uwzględnieniem parytetu siły nabywczej. W ten sposób eliminuje się różnice w poziomach cen między krajami, aby umożliwić miarodajne porównania wielkości PKB.
W roku 2000 Niemcy mieli 22800 euro na głowę, Polacy - 8900 euro. Było to więc ok. 39 proc. tego, co mieli nasi zachodni sąsiedzi. W roku 2021 Niemcy mieli 38600 euro na głowę, Polacy - 25000. Było to więc niespełna 65 proc. "niemieckiego bogactwa", prezes niewiele się pomylił. Przez 21 lat nadgoniliśmy 26 procent. Jeśli uśrednimy ten wynik (1,23 proc. rocznie), wyjdzie nam, że dogonimy Niemców za 28 i pół roku.
Takie wyliczenia nie są oczywiście miarodajne, bo zarówno tempo polskiego, jak i niemieckiego wzrostu jest bardzo różne. Prezes Kaczyński zakłada prawdopodobnie jakiś skok Polski, ale trzeba pamiętać, że i Niemcy nie stoją w miejscu.
Kaczyński mami i obiecuje
Wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego jest oczywiście elementem jego kampanii wyborczej. Słowa o doganianiu Niemców padły podczas sobotniego spotkania z mieszkańcami Jastrzębia-Zdroju. Kaczyński podkreślił podczas niego, że zbliżające się wybory parlamentarne mają ogromne znaczenie także w kontekście gospodarczym.
– Stawką jest wolność, demokracja, stawką jest sprawiedliwe społeczeństwo, stawką jest suwerenność, stawką jest przyszłość Polski. Stawką jest to, żeby Polska i Polacy mieli w końcu – po raz pierwszy w przeszło 1050-letniej historii naszego kraju – możliwość osiągnięcia poziomu, jeśli chodzi o to, co na głowę produkuje gospodarka [...] żeby mogli osiągnąć poziom naszych sąsiadów z zachodu i tych bliższych, jak Niemcy i tych dalszych, ci dalsi są na ogół trochę biedniejsi – mówił Kaczyński do swoich sympatyków.
Prezes PiS lubi porównywać
Podczas jednego z ostatnich spotkań wyborczych, prezes PiS Jarosław Kaczyński znów postanowił rzucić garścią statystyk i porównać Polskę do innych krajów. I wyszło mu, że gonimy Japonię. Mówił, że pod względem płac Polska jest coraz wyżej w rankingach międzynarodowych.
– W OECD jesteśmy zaraz za Japonią. No może nie zaraz, bo jest tam pewna przerwa, ale nie ma żadnego innego kraju między nami a Japonią – stwierdził Kaczyński. Pomylił się dwa razy. Między nami a Japonią jest jeszcze Hiszpania.
Według OECD w Polsce zarabia się równowartość 33 566 dolarów rocznie (152 332 zł, czyli 12 694 zł miesięcznie – tak dla porównania). W Japonii - 39 711 dolarów (równowartość 180 220 zł). Różnica to 6 145 dolarów. Według obecnego kursu to 27 888 zł. Gdyby przełożyć to na miesięczne pensje, wychodzi nam ponad 2300 złotych.
Już na pierwszy rzut oka widać, że z tymi danymi coś jest nie tak. Przecież pracownicy najbogatszych polskich firm przeciętnie zarabiają 6688 zł brutto (dane za wrzesień 2022). To prawda, bo OECD podaje zarobki przeliczone według skomplikowanego wzoru.
To wszystkie wypłaty, podzielone przez liczbę pracowników i uwzględniające parytet siły nabywczej. Ten ostatni parametr określa po prostu, na co stać ludzi w danym kraju. Japonia jest droga (np. w kwestii nieruchomości), więc Japończycy mogą kupić relatywnie mniej niektórych produktów. Polska – mimo podwyżek i inflacji – jest ciągle krajem stosunkowo tanim, więc możemy kupić np. więcej żywności niż obywatele Japonii.