
W Sejmie procedowana jest zmiana przepisów, która może znacznie przyspieszyć rozpatrywanie spraw frankowych. Teraz większością z nich zajmuje się jeden warszawski sąd. Jest przeciążony, nowe sprawy trafią na wokandę za 2-3 lata. Sejm chce, by sprawy rozpatrywały sądy właściwe dla miejsca zamieszkania powoda. Zajmą się więc nimi sądy z całej Polski.
Przeciążony system
Spory dotyczące kredytów walutowych będą rozpatrywać sądy właściwe dla miejsca zamieszkania konsumenta. Pozwoli to odciążyć Sąd Okręgowy w Warszawie, gdzie terminy rozpraw są wyznaczane na połowę 2025 r. – pisze "Gazeta Prawna".
Dziennik przypomina, że XXVIII Wydział Cywilny w Sądzie Okręgowym w Warszawie rozpatruje dziś większość spraw frankowych. Przyczyna jest prozaiczna – większość banków ma siedzibę właśnie w stolicy. Co prawda frankowicze mogą składać pozwy w swoim miejscu zamieszkania, ale "większość pozwów jest składanych nadal według ogólnych przepisów o właściwości miejscowej, czyli do sądu właściwego dla siedziby pozwanego" – czytamy w "Gazecie Prawnej".
Efekt jest taki, że sędziowie tzw. wydziału frankowego są wyspecjalizowani w tego typu sprawach. To dobrze. A jednocześnie są już przeciążeni. Jak pisze "GP", miesiąc temu na każdego z nich przypadało 1600 spraw, dziś mają średnio po 1800 spraw, a za miesiąc dobiją do 2000 spraw na głowę. Nowe sprawy są wyznaczane do rozpatrzenia na kwiecień 2025 roku. To źle.
W Sejmie jest obecnie rozpatrywana kwestia nowelizacji kodeksu postępowania cywilnego. W podkomisji dodano do niej przepis, wedle którego sprawy kredytowe przez 5 lat będą obligatoryjnie kierowane do sądu, w okręgu którego mieszka powód.
Jak czytamy w "GP", będzie to dotyczyło wyłącznie nowych spraw. Nie ma więc szans na odciążenie warszawskiego wydziału, jest jednak nadzieja, że przystanie mu przybywać spraw. Sąd Okręgowy w Warszawie czeka na nowe prawo z utęsknieniem.
Jego rzeczniczka mówi, że gdyby nie projektowana zmiana, sąd potrzebowałby zatrudnić kilkudziesięciu nowych sędziów. Inni boją się, że może spaść "jakość orzecznictwa". Słowem: sędziowie z innych sądów mogą nie wiedzieć, jak się za takie sprawy zabierać.
- Nie mam obaw co do pogorszenia się jakości orzecznictwa, jest już ono utrwalone w oparciu o ramy nadane przez wyroki Trybunału Sprawiedliwości UE – mówi Sylwia Urbańska, rzecznik prasowy SO w Warszawie, cytowana przez "Gazetę Prawną".
A może dać frankowiczom wybór?
– Może sensowniej byłoby w ogóle znieść ograniczenia co do właściwości miejscowej i pozwolić powodowi wybrać taki sąd, który w jego ocenie najszybciej rozpozna jego sprawę – mówi radca prawny Adrian Goska z kancelarii Subigo. Dodaje, że są sądy, które przy znacznym obciążeniu na jednego sędziego rozpoznają sprawy bardzo sprawnie.
Z jego słów wynika, że bardzo szybko działa na przykład Sąd Okręgowy w Piotrkowie Trybunalskim, który przy obciążeniu na poziomie 700-800 spraw frankowych na jednego sędziego, rozpoznaje sprawy w cztery miesiące. Ale są też inne sądy, mniej obciążone, ale mało rychłe w rozpatrywaniu spraw frankowiczów. Z tempem bywa więc różnie. Stąd propozycja, by kredytobiorca mógł sam wybrać sobie sąd.
