logo
W czerwcu 2022 roku 26 proc. spłacanych kredytów frankowych było kwestionowanych w sądach Fot. Bartosz Krupa/East News
Reklama.
  • Na koniec czerwca 2022 roku w sądach znajdowało się 95 tys. czynnych spraw dotyczących kredytów hipotecznych we franku szwajcarskim
  • Z danych UKNF wynika, że w sądach zakwestionowano 15 proc. wszystkich czynnych i spłaconych kredytów frankowych
  • Frankowiczów do pozywania banków skłania spore prawdopodobieństwo korzystnego orzeczenia
  • Frankowicze pozywają banki

    Na koniec czerwca 2022 roku liczba zakwestionowanych umów kredytowych w euro oraz franku szwajcarskim wyniosła ok. 105,4 tys. – wynika z danych Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego. Dane te padły w odpowiedzi na interpelację poselską, udzielonej przez wiceministra finansów Piotra Patkowskiego.

    Jak zauważa serwis Business Insider, pozwy w sprawie kredytów w euro dotyczą mniej niż 1 proc. spośród wszystkich umów hipotek walutowych kiedykolwiek objętych pozwami. Dane UKNF dotyczą zarówno spraw czynnych, jak i już rozstrzygniętych przez sądy. W poprzednich dwóch latach zapadło łącznie ok. 3,7 tys. wyroków, a w pierwszym półroczu tego roku niemal 3,8 tys. – szacuje BI i przypomina, że większość z orzeczeń wciąż jest nieprawomocna.

    Z kolei z danych Związku Banków Polskich wynika, że na koniec pierwszego półrocza 2022 roku przed polskimi sądami toczyło się ok. 95 tys. spraw dotyczących kredytów frankowych. Jako że czynnych kredytów hipotecznych było wówczas ok. 370 tys., oznacza to, iż pozwy obejmowały niemal 26 proc. czynnych umów.

    Jak wylicza serwis, banki udzieliły łącznie blisko 700 tys. kredytów hipotecznych we franku szwajcarskim. Po porównaniu tego z liczbą toczących się oraz zakończonych spraw w sądzie okazuje się, że pozwami objętych zostało ok. 15 proc. wszystkich kiedykolwiek udzielonych hipotek frankowych.

    Czy banki mogą pobierać opłatę za korzystanie z kapitału?

    Do pozywania banków zachęca kredytobiorców kombinacja dwóch czynników: rosnące koszty kredytów (frank szwajcarski jeszcze niedawno przekraczał granicę 5 zł, a tamtejszy bank centralny zaczął podnosić stopy procentowe) oraz wysokie prawdopodobieństwo korzystnego orzeczenia.

    Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, przegrywające sprawy z frankowiczami banki muszą im zwracać wszelkie opłaty – odsetki, prowizje i opłaty ubezpieczeniowe. W odpowiedzi od kilku lat banki zaczęły obciążać swoich klientów opłatami za "korzystanie z kapitału".

    – Z reguły przez banki zostali pozwani klienci, którzy najwcześniej wytoczyli powództwa, czyli w latach 2015-2018, chociaż zdarzają się kontrpozwy w sprawach złożonych później. Wynika to przede wszystkim z instytucji przedawnienia. Banki zapewne obawiają się, że sądy mogą uznawać, że jeżeli kredytobiorca złożył pozew o uznanie jego umowy za nieważną przykładowo w 2016 czy 2017 roku, to od tego momentu rozpoczął bieg 3-letni termin przedawnienia roszczeń o zwrot kapitału – tłumaczy mec. Karolina Pilawska, wspólnik w kancelarii Pilawska Zorski Adwokaci.

    Kwestię opłat za korzystanie z kapitału próbuje aktualnie wyjaśnić Trybunał Sprawiedliwości UE. Polski sąd zwrócił się do TSUE z pytaniem prejudycjalnym o to, czy w przypadku nieważności umowy kredytu strony mogą oprócz zwrotu pieniędzy zapłaconych w wykonaniu tej umowy oraz odsetek ustawowych za opóźnienie od chwili wezwania do zapłaty, domagać się także jakichkolwiek innych świadczeń.

    W skrócie chodzi o to, czy bank może się domagać opłaty. Ale umowa ma dwie strony – i podobnej opłaty mógłby wówczas domagać się też klient.

    Czytaj także: