INNPoland_avatar

Niemiec płakał jak kupował w Polsce. Już im się nie opłaca, nawet przed świętami

Paweł Orlikowski

20 grudnia 2022, 08:04 · 3 minuty czytania
W końcu w Polsce jest jak w Niemczech. Problem, że jest tak drogo, jak u zachodniego sąsiada. I choć w okresie świąteczno-noworocznym zwykle Niemcom opłacało się robić zakupy w Polsce, to już przestało.


Niemiec płakał jak kupował w Polsce. Już im się nie opłaca, nawet przed świętami

Paweł Orlikowski
20 grudnia 2022, 08:04 • 1 minuta czytania
W końcu w Polsce jest jak w Niemczech. Problem, że jest tak drogo, jak u zachodniego sąsiada. I choć w okresie świąteczno-noworocznym zwykle Niemcom opłacało się robić zakupy w Polsce, to już przestało.
Efekt inflacji. Niemcom nie opłaca się już kupować w Polsce Fot. Adam Czernenko/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej
  • Zakupy w nadodrzańskich miejscowościach już nie tak atrakcyjne dla Niemców
  • Naszym sąsiadom przestało się to po prostu opłacać
  • W efekcie wysokiej inflacji ceny zrównały się z tym zachodnimi

Z reguły w okresie przed świętami Bożego Narodzenia i przed Sylwestrem i Nowym Rokiem sąsiedzi z Niemiec, szczególnie mieszkający przy granicy z Polską, chętnie robili zakupy w nadodrzańskich miejscowościach.

Nie tylko w tym okresie, ale w tym szczególnie, handel kwitł. Pas nadodrzański pełen jest miejscowości, które stworzyły całą sieć sklepów z tańszymi produktami dla Niemców. Tańszymi z ich punktu widzenia. To z reguły ubrania, papierosy i alkohol. A do tego szereg usług – od fryzjerów, przez restauracje, aż po stacje benzynowe i warsztaty samochodowe.

Jedną z miejscowości, w której dotąd kwitł handel skrojony pod gości z Niemiec jest Lubieszyn w woj. zachodniopomorskim. Jak czytamy na businessinsider.com.pl, jeszcze rok temu o tej porze Niemcy tłumnie tam przyjeżdżali na świąteczne zakupy. To się jednak wyraźnie zmieniło.

Zwykle tłumy, teraz pustki

Lubieszyn to miejscowość, w której istnieje kilka dużych targowisk, które powstały z myślą o niemieckich klientach. A na nich punkty monopolowe, stoiska z krasnalami czy z odzieżą.

Jest też oferta premium, bo można tam kupić nawet łodzie wędkarskie, ale i luksusową odzież czy drogie alkohole. Idealna oferta dla klientów z Niemiec, za jednym wyjazdem mogli w dużo niższych cenach kupić wszystko, czego potrzebowali.

Choć zwykle o tej porze roku parkingi tych targowisk były wypchane po brzegi samochodami na niemieckich blachach, obecnie świecą pustkami. Dziennikarz Business Insider Polska Mateusz Madejski rozmawiał z miejscowymi sprzedawcami. Przyznają, że ruch jest sporo mniejszy niż rok wcześniej.

"Gdy się tak kalkuluje, to wyprawa na świąteczne zakupy coraz mniej się opłaca. Weźmy choinkę. Tu kosztuje ok. 30 euro, podobnie jak u nas" – dziennikarz "BI" cytuje starszą bywalczynię targowisk w Lubieszynie.

Paliwo, alkohol i papierosy

Choć ceny używek, jak papierosów i alkoholi, po polskiej stronie wciąż są atrakcyjne dla gości zza Odry, to jednak dużo gorzej jest już pod kątem cen paliw. Kobieta z Niemiec cytowana przez portal przekonuje, że doliczając koszty przejazdu już tak opłacalnie nie jest.

Gdy polski rząd wprowadzał tarczę antyinflacyjną, m.in. obniżającą akcyzę na paliwa, Niemcy tłumnie przyjeżdżali do Polski napełnić baki. A przy okazji wspierali lokalny handel i usługi, bo im się opłacało.

Jednak teraz już tak nie jest. Jak informuje businessinsider.com.pl, olej napędowy w Niemczech średnio kosztuje obecnie ok. 1,8 euro za litr, a benzyna – 1,67 euro. Na jednej ze stacji w Lubieszynie olej kosztuje 1,7 euro, a benzyna – 1,43. Choć wciąż taniej, to już nie tak kolorowo, jak w marcu czy w maju, gdy benzyna w Niemczech kosztowała dużo powyżej 2 euro za litr.

Jak podaje portal, ceny najbardziej popularnych świątecznych produktów, choćby jedzenia, zwalają z nóg. Sami sprzedawcy przyznają, że Niemcy łapią się za głowy, gdy widzą ceny w Polsce, za co rzecz jasna odpowiada wysoka inflacja.

Co dalej z cenami w Polsce?

Jak ostatnio pisaliśmy w INNPoland, analitycy Credit Agricole Bank Polska (CABP) przewidują, że szczyt drożyzny w Polsce przypadnie na czwarty kwartał 2022 roku, a od 2023 roku ich wzrost będzie stopniowo hamował.

Analitycy CABP zbudowali indeks cen surowców rolnych, by móc uchwycić wpływ cen skupu produktów rolnych na ceny detaliczne żywności. W skład indeksu wchodzą dane GUS oraz Ministerstwa Rolnictwa dotyczące cen skupu mleka, bydła, trzody chlewnej, drobiu, jaj, pszenicy, rzepaku oraz cukru.

Eksperci podkreślają, że producenci żywności, ze względu na umowy z sieciami handlowymi i hurtowniami, nie są w stanie od razu uwzględnić wahań kosztów produkcji w cenach oferowanych przez siebie produktów.

Wykorzystując prognozy cen skupu głównych surowców rolnych, eksperci CABP obliczyli hipotetyczne wartości indeksu w kolejnych miesiącach i zestawili je ze swoją prognozą detalicznych cen żywności i napojów bezalkoholowych.

Wynika z tego, że tempo wzrostu cen w Polsce osiągnie swoje maksimum w czwartym kwartale 2022 roku (na poziomie 22,1 proc. r/r), po czym będzie się stopniowo obniżać. Spadek dynamiki cen wyraźnie przyspieszy w drugiej połowie 2023 roku.

Dołączając do tego efekt wysokiej bazy, w czwartym kwartale 2023 roku osiągnie ona poziom 4,6 proc. r/r – twierdzą analitycy banku. 

Jak czytamy w raporcie analityków CABP, wagi poszczególnych surowców rolnych "odzwierciedlają udziały odpowiadających im kategorii produktowych w koszyku inflacyjnym. Indeks charakteryzuje się własnościami wyprzedzającymi względem detalicznych cen żywności".

Czytaj także: https://innpoland.pl/188452,ceny-zywnosci-w-2023-roku-jest-nowa-prognoza