Mielibyśmy przedświąteczny chaos na naszych stacjach i nieprzewidywalną panikę. Nie można było tego mechanizmu przeprowadzić wcześniej – przekonuje prezes PKN Orlen Daniel Obajtek. W ten sposób odpiera zarzuty o pompowanie cen paliw w ostatnich tygodniach.
Reklama.
Reklama.
Daniel Obajtek tłumaczył podczas wystąpienia, że Orlen zrobił wszystko, żeby zapobiec "nieprzewidywalnej panice" na stacjach benzynowych
Przekonywał, że koncern działa "w trosce o rynek i Polaków"
Orlen mierzy się zarzutami o zawyżanie cen, po tym, jak koszty paliwa nie drgnęły mimo powrotu wyższego VAT-u
Obajtek tłumaczy się z cen paliw na Orlenie. "Mielibyśmy przedświąteczny chaos"
We wtorek Daniel Obajtek wygłosił oświadczenie w związku zarzutami o zawyżanie cen paliw przez Orlen jeszcze przed wejściem w życie wyższej stawki VAT.
– W związku z atakami opozycji, która chciałaby, żeby w Polsce paliwa kosztowały po 10 zł i która nie może pogodzić się z tym, że nie przełożyliśmy VAT–u na ceny paliw, że pomogliśmy Polakom, że stabilizujemy sytuację, chciałem złożyć parę wyjaśnień – rozpoczął prezes.
Następnie wskazał, że od pięciu dąży do budowy koncernu multienergetycznego, a kluczem w tym procesie jest "stabilność dostaw węglowodorów i w zakresie cen". – Przez ten trudny czas COVID–u, trudny czas wojny, pokazujemy, że w Polsce możemy te ceny stabilizować i jesteśmy odpowiedzialni za rynek – przekonywał.
W tym kontekście Obajtek przypomniał o kolejkach na stacjach benzynowych tuż po wybuchu wojny w Ukrainie. – Będąc odpowiedzialnym koncernem, przygotowywaliśmy się do tej sytuacji. Nie było łatwo. Gdybyśmy my miesiąc wcześnie nie komunikowali, że zrobimy wszystko, żeby ceny utrzymać, mielibyśmy w okresie przedświątecznym chaos na naszych stacjach. Mielibyśmy nieprzewidywalną panikę – przyznał.
Jak dodał, "tego mechanizmu nie można było przeprowadzić wcześniej", bo wiąże się to z systemem logistyki, dostaw i planowaniem produkcji.
Następnie Obajtek odniósł się bezpośrednio do cen. – Będę ten koncern prowadził odpowiedzialnie dla dobra Polaków – zapewnił. Jak dodał, już wcześniej tłumaczył, że w Polsce nie da się ustalić ceny paliw na poziomie 5 zł. – W Polsce to nie tylko produkcja Orlenu, ale też import około 20 proc. paliw. Jeżeli w tym okresie regulowalibyśmy ceny, to import nie wpłynąłby do Polski. Mielibyśmy potworne problemy związane z brakiem paliw na naszych stacjach – wyjaśniał.
Jak przypomniał, już wcześniej jako przykład podawał gospodarkę węgierską. – I nie pomyliłem się. Bo właśnie tam ręczne sterowanie doprowadziło do tego, że na Węgrzech zabrakło paliwa, ale również podobne problemy mieli Francuzi. My nie doprowadziliśmy do takiej sytuacji – podkreślił prezes Orlenu.
"Zrobiliśmy to dla dobra rynku i Polaków"
Co zatem pozwoliło Orlenowi nie przekładać wzrostu VAT–u na kierowców? – W grudniu ceny paliw zaczęły się stabilizować, złotówka umacniała się, baryłka była na zdecydowanie niższych notowaniach. Również kontraktacja naszych produktów, które importujemy do Polski, pozwoliła nam zastosować ten mechanizm i nie przełożyć ceny poprzez wzrost VAT–u – stwierdził.
Obajtek dodał, że Orlen zrobił to "dla dobra rynku i Polaków". W dalszej części wystąpienia atakował opozycję, że chodzi jej jedynie o wywołanie chaosu. Dziennikarze nie mieli możliwości zadawania pytań prezesowi.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Ceny hurtowe w dół, ceny detaliczne bez zmian
Sytuacja na rynku paliw wywołała ogromne poruszenie po tym, jak w miniony weekend Orlen postanowił obniżyć hurtowe ceny paliw o około 13–14 proc. 1 stycznia 2023 r. wygasła tarcza antyinflacyjna, a stawka VAT na paliwa wzrosła z 8 do 23 proc., co powinno być widoczne w cennikach stacji benzynowych.
Jednak tak się nie stało – jak już pisaliśmy w INNPoland.pl, ceny paliw nawet nie drgnęły. W związku z tym pojawiły się wątpliwości, czy w ostatnim tygodniach Orlen nie kazał przepłacać Polakom, utrzymując zbyt wysokie ceny.