Prawda o zarobkach Polaków jest inna niż najczęściej podawane dane GUS. Nasz urząd statystyczny wylicza (a politycy chętnie powtarzają), że 6857,89 zł brutto (czyli 4854 zł na rękę) to średnie zarobki Polaków. I że w ciągu ostatniego roku dostaliśmy 14 proc. podwyżki.
Wiele osób patrzy na swoje wypłaty i zastanawia się, o co w tym chodzi – bo nie zgadzają im się ani sumy, ani podwyżki. To nie ich wina, to statystyka. Większość Polaków nie dostaje takich pieniędzy. Jak przypomina Damian Słomski z BusinessInsider.pl, mniej więcej dwie trzecie Polaków zarabia mniej od GUS-owskiej średniej.
Powodów jest kilka. Pierwszy jest taki, że GUS liczy zarobki w tzw. sektorze przedsiębiorstw, czyli firmach zatrudniających przynajmniej 10 osób. Ze statystyk wypadają więc wszystkie małe firmy, na ogół płacące gorzej niż duże. Od lat eksperci przypominają, że realne zarobki Polaków są o wiele niższe niż podawane przez GUS.
W zestawieniu GUS nie uwzględnia się też wynagrodzeń m.in. w administracji publicznej, edukacji, opiece zdrowotnej, pomocy społecznej. W efekcie średnie wynagrodzenie w praktyce wyliczane jest na podstawie zarobków 6,5 mln pracowników, podczas gdy w sumie pracuje w Polsce prawie 17 mln osób.
Damian Słomski sięgnął do statystyk GUS i przyjrzał się konkretnym grupom zawodowym i województwom. Uwaga – te dane również dotyczą wyłącznie dużych firm, w mniejszych z reguły pracodawcy płacą mniej. Okazuje się, że najgorzej zarabia się w gastronomii i hotelarstwie. Średnia sektorowa płaca dla całego kraju wynosi 4 819 zł brutto (3650 zł na rękę).
Ale, jak zauważa Słomski, w aż 12 z 16 województw zarabia się mniej. Najgorzej w tej branży mają pracownicy z woj. lubelskiego – dostają średnio 3950 zł brutto (3023 zł na rękę).
Tzw. podstawowe usługi również nie są specjalnie dochodowe. W tej kategorii mieszczą się osoby pracujące przy sprzątaniu, ochronie, w wypożyczalniach itp. W skali kraju zarabiają średnio 5035 zł brutto (niecałe 3800 zł na rękę). W czterech województwach (warmińsko-mazurskim, podlaskim, lubuskim i podkarpackim) zarabia się mniej niż 4000 zł brutto (ok. 3000 zł na rękę). A w opolskim zarobki tej grupy pracowników spadły o 7 proc., licząc rok do roku.
W branży handlowej pracuje 1,33 mln ludzi, zarabiają średnio 6186 zł brutto (4546 zł na rękę). Co ciekawe, do tej grupy GUS zalicza też osoby zajmujące się naprawą samochodów, które na ogół zarabiają nieźle. W tej branży podwyżki płac nie przekroczyły 12 proc. w skali roku.
W tej kategorii króluje województwo mazowieckie, gdzie pracownicy zarabiają 7672 zł brutto (5560 zł na rękę). W większości województw płace w tej branży niewiele przekraczają 5000 zł brutto, w lubelskim wynoszą jedynie 4799 zł brutto (3600 zł na rękę).
Od 1 stycznia 2023 r. płaca minimalna opiewa na 3490 zł brutto. To podwyżka o 480 zł względem ubiegłorocznej najniższej krajowej. Wraz z początkiem nowego roku minimalna stawka godzinowa wzrosła z 19,70 zł do 22,80 zł brutto.
To jednak nie wszystko, bo w tym roku osoby zarabiające najmniej będą mogły liczyć także na drugą podwyżkę. Od 1 lipca 2023 r. płaca minimalna będzie wynosiła 3600 zł brutto. Tymczasem okazuje się, że nawet styczniowa podwyżka nie dotyczy wszystkich.
Choć Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej (MRPiS) przekonuje, że płaca minimalna "odgrywa znaczącą rolę w zmniejszaniu nierówności dochodowej" i chroni "pracowników przed wykonywaniem pracy poniżej ustalonych stawek", to znalazła się jedna grupa zawodowa, która zarabia mniej. To nauczyciele.
Dlaczego? Choć od 1 stycznia 2023 r. płaca minimalna wzrosła, to bez zmian pozostały stawki wynagrodzenia zasadniczego dla nauczycieli. W dalszym ciągu obowiązują kwoty z 1 września 2022 r. W rezultacie w trzech z sześciu grup zaszeregowania zarobki są niższe niż płaca minimalna. Zgodnie z aktualnie obowiązującym rozporządzeniem płacowym wynagrodzenie zasadnicze początkującego nauczyciela z tytułem magistra i przygotowaniem pedagogicznym opiewa na 3424 zł, czyli o 66 zł mniej niż najniższa krajowa od stycznia.