Rząd PiS już wie, że nadchodzą chude czasy i możliwy jest wzrost bezrobocia. Dlatego dokłada pieniędzy do pewnego funduszu. W razie czego otworzy worek z gotówką, kosztem banków.
Reklama.
Reklama.
Rząd boi się wzrostu bezrobocia? Wszystko na to wskazuje. Składki banków do Funduszu Wsparcia Kredytobiorów mocno wzrosną również w 2023 roku
Obecnie w kasie FWK jest 1,4 mld zł, ale będą 2 mld zł
Przedstawiciele banków nie widzą potrzeby dosypywania tam pieniędzy, ale to właśnie banki muszą je tam deponować
Fundusz ma slużyć pomocą, jeśli ktoś nie będzie w stanie spłacić hipoteki, a najczęściej dzieje się tak, gdy kredytobiorcy tracą pracę
Rząd ucieka do przodu, obawiając się wzrostu bezrobocia, albo już wie, że to się wydarzy. Dlatego stale dosypuje pieniędzy do Funduszu Wsparcia Kredytobiorców(FWK).
Pula środków w tym funduszu, jak wynika z ustaleń money.pl, w tym roku ma wzrosnąć do ponad 2 mld zł, czyli o 600 mln zł. Fundusz zasilają banki.
Zdaniem rozmówcy portalu z bliskiego otoczenia premiera, to właśnie obawa o wzrost bezrobocia skłania rząd do dosypania pieniędzy do funduszu. Niewykluczone, że gdy sytuacja na rynku pracy okaże się gorsza niż wskazują na to prognozy, rząd dofinansuje FWK większą kwotą niż 600 mln zł.
Składka rośnie, banki płacą
To pula wyższa niż wynikająca z tegorocznych składek, wyliczonych zgodnie z ustawą o wsparciu kredytobiorców, którzy zaciągnęli hipotekę i znajdują się w trudnej sytuacji finansowej.
Należy przy tym oddać, że kwota jest niższa od ubiegłorocznej, ale wtedy rząd interweniował w sprawie wysokich stóp procentowych, które znacznie wzrosły po ich podniesieniu przez Radę Polityki Pieniężnej (RPP), a to wydarzyło się ze względu na drastyczny wzrost inflacji.
– Kalkulacja tegorocznej składki na FWK powinna nastąpić według wskaźnika określonego w ustawie. Nie widzę potrzeby zmiany ustawy pod kątem ściśle określonej kwoty, która powinna zasilić fundusz, z czym mieliśmy do czynienia w ubiegłym roku – powiedział w rozmowie z money.pl Tadeusz Białek, wiceprezes Związku Banków Polskich (ZBP).
Jak dodał, nie ma takiej potrzeby tym bardziej, że bieżące środki – w jego opinii – są wystarczające, by zaspokoić potrzeby osób, które mają problem ze spłatą kredytów hipotecznych.
Na pomoc z funduszu może liczyć każdy kredytobiorca, którego rata przekroczyła 50 proc. miesięcznych dochodów gospodarstwa domowego. To wsparcie w kwocie do 2 tys. zł miesięcznie przez okres trzech lat, co daje łącznie 72 tys. zł.
To nie są pieniądze darowane, takie wsparcie należy zwrócić. Jest jednak możliwość umorzenia części kwoty. By w ogóle ubiegać się o wsparcie, status bezrobotnego musi dotyczyć przynajmniej jednego z kredytobiorców (na przykład w małżeństwie).
W 2022 roku podpisano 8674 umowy o udzielenie wsparcia na łączną kwotę niemal 554 mln zł. Dla porównania – w całym 2021 r. wartość ta wyniosła zaledwie 6 mln zł.
Warto pamiętać, że banki z reguły konieczność zwiększonego udziału w funduszu wsparcia kompensują sobie wyższymi cenami za bankowe usługi, albo wyższymi kosztami kredytów.
Wakacje kredytowe
W 2023 roku ponownie można skorzystać z wakacji kredytowych, ustawowo wprowadzonych przez rząd Zjednoczonej Prawicy, w ramach walki z drastycznym i nagłym podniesieniem stóp procentowych, przez co wzrosły raty kredytów.
W tym roku można odroczyć spłatę łącznie 4 rat. Po jednym miesiącu w każdym z czterech kwartałów 2023 roku.
Co jednak ciekawe, wciąż jest ona wyższa niż rok wcześniej, przed rozpoczęciem cyklu podwyżek stóp procentowych. W październiku 2022 roku liczba nadpłat była o 43 proc. wyższa niż rok wcześniej, a kwota nadpłaty – o 87 proc. wyższa.
Czy jednak kredytobiorcy "przejadają" oszczędzone pieniądze? Niekoniecznie. Klienci banków mogą po prostu zbierać środki z odroczonych rat po to, aby później nadpłacić kredyt jedną większą kwotą, ewentualnie zbudowali tak sobie poduszkę finansową.
Tracą banki
Póki co najbardziej widocznym efektem wprowadzenia wakacji kredytowych są straty odnotowywane przez polskie banki w związku z rządowym programem. Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, w trzecim kwartale 2022 roku – czyli okresie, w którym uruchomiono możliwość odroczenia rat – strata netto grupy PKO BP wyniosła 237 mln zł.
Stratę rzędu ok. miliarda zł odnotował również Bank Millennium. Przedstawiciele instytucji liczą, że sytuacja zacznie poprawiać się już w IV kwartale 2022 roku i zapewniają, że klienci nie mają powodów do obaw.
O łącznej stracie w wysokości 2,3 mld zł informowało dziewięć instytucji działających na terenie naszego kraju. Ich udział to 8,5 proc. aktywów sektora bankowego. Z kolei pozostałe banki komercyjne i spółdzielcze zarejestrowały zysk rzędu 7,2 mld zł.
Urząd Komisji Nadzoru Finansowegowskazywał, że "znaczące obniżenie wyniku m/m wynika w głównej mierze z rozpoznania w wyniku finansowym kosztu związanego z wykorzystywaniem wakacji kredytowych".