Popularna aplikacja randkowa wciąż działa i ma się dobrze. Mając na uwadze niesłabnącą popularność Tindera, twórcy stale go rozwijają. Luty przyniósł w tym względzie garść nowości.
Jedną z ciekawszych jest wprowadzenie trybu incognito. Włączenie takowego sprawi, że nasz profil będą widzieli wyłącznie użytkownicy, których profile polubiliśmy. W ten prosty sposób ograniczymy liczbę osób, które mogą oglądać nasze zdjęcia.
Za taką usługę trzeba będzie zapłacić. Tryb Incognito trafi bowiem do użytkowników posiadających wykupioną subskrypcję Tinder Plus, Gold i Premium.
Wielu użytkownikom Tindera spodoba się również, że twórcy aplikacji pomyśleli o zmianach w opcji blokowania profili. Wcześniej można było zablokować delikwenta na podstawie numeru telefonu. Natomiast teraz można to zrobić również podczas przeglądania listy polecanych. W ten sposób łatwo zamkniemy niektórym osobom możliwość wchodzenia na nasz profil.
Poza tym Tinder wprowadził pewne ułatwienie w systemie raportowania obraźliwych wiadomości. Od teraz podejrzane treści można zgłaszać na poziomie czatu. Wystarczy nacisnąć i przytrzymać daną wiadomość.
Poza tym aplikacja ma reagować jeszcze zanim jej krnąbrny użytkownik poczęstuje kogoś obraźliwą czy krzywdzącą treścią. Język, który wzbudzi wątpliwości algorytmów, uruchomi zabezpieczenia. Co prawda profil delikwenta nie zostanie zbanowany, ale możliwe, że administratorzy wezmą go na celownik.
Tinder to portal do randkowania, który przy wyszukiwaniu partnerów korzysta z mechanizmu geolokalizacji. Portal działa głównie poprzez aplikacje mobilne (Android, iOS), a w niektórych państwach możliwe jest także odpalenie go w przeglądarce. Obecnie Tinder jest najpopularniejszą platformą do randkowania na świecie.
Nie tylko Tinder udoskonalił w ostatnim czasie swoją aplikację. Niedawno pisaliśmy też chociażby o Instagramie. Portal społecznościowy doczekał się funkcji o nazwie Notatki.
Działa ona trochę podobnie do popularnych statusów opisowych z polskiego komunikatora Gadu-Gadu. Krótko mówiąc, użytkownik może ustawić opis, który będzie widoczny u znajomych i osób śledzących profilprzez kolejne 24 godziny. Opcja była stopniowo implementowana na całym świecie. Teraz trafiła do polskiego Instagrama.
Wcześniej pisaliśmy także o dziwnych rozwiązaniach stosowanych przez Metę w jej aplikacjach. Otóż były pracownik firmy twierdzi, że programy takie jak Facebook czy Messenger celowo obciążają baterie w urządzeniach mobilnych, by doprowadzić do ich szybszego rozładowania.
Podobno dzięki temu pracownicy Mety mogą monitorować funkcje i zachowanie swoich aplikacji po ponownym uruchomieniu smartfona czy tabletu nieświadomego użytkownika. Były pracownik firmy uważa, że został zwolniony właśnie dlatego, że odmówił udziału w procederze, uznając go za szkodliwy dla właścicieli urządzeń.