Co drugi pracownik otrzymał podwyżkę w ostatnim roku, a dokładnie tyle samo spodziewa się jej w najbliższych miesiącach. Jedna trzecia z nas ma zamiar samemu poprosić o wzrost wynagrodzenia. To najważniejsze wnioski z 50. edycji Monitora Rynku Pracy od Randstad.
Z badań wynika, że 46 proc. Polaków w zeszłym roku nie dostało ani grosza podwyżki. Podniesione pensje miało jedynie 54 proc. z nas. Trzy czwarte dostało maksymalnie 10 proc. wyższą pensję.
Podwyżki wynagrodzeń dostawali najczęściej pracownicy na północy. W badaniach Ranstad tym mianem określa się województwa pomorskie i zachodniopomorskie. W nich większe pensje otrzymało 67 proc. pracowników. Na "zachodzie" (lubuskie, wielkopolskie, kujawsko-pomorskie) podwyżki dostało 62 proc. pracowników, na "południu" (dolnośląskie, opolskie, śląskie i małopolskie) - 56 proc.
Kiepska sytuacja jest na "wschodzie" (warmińsko-mazurskie, podlaskie, lubelskie, podkarpackie), gdzie na wyższe wynagrodzenia mogła liczyć niespełna połowa (49 proc.) pracowników. Ale najgorzej jest w "centrum" (mazowieckie, łódzkie, świętokrzyskie), gdzie podwyżkę dostało zaledwie 44 proc. pracujących Polaków.
Średnio dla całej Polski, podwyżki dostało więcej mężczyzn. Pracodawcy podnieśli pensje 56 procentom panów i zaledwie 51 procentom pań.
Podwyżki dostało 55 pracowników w wieku od 18 do 39 lat. Wśród osób w wieku 40-49 lat na wyższe zarobki mogło liczyć 53 proc. pracowników. Wiek 50-64 lata oznaczał już tylko 52 proc. szans na wzrost wynagrodzenia.
Niekoniecznie. Podwyżki w zeszłym roku dostało 53 proc. pracowników z wykształceniem podstawowym i zawodowym, 56 proc. ze średnim i niepełnym wyższym oraz 51 proc. z ukończonymi studiami.
Największą szansę na podwyżkę mieli mieszkańcy wsi w ramach aglomeracji (63 proc. pracowników), miast o populacji 20-50 tys. mieszkańców (58 proc.) i miast powyżej 200 tys. mieszkańców (54 proc.).
Wyższe pensje dostało zaledwie 46 proc. pracowników z miast 50-200 tys. mieszkańców, 51 proc. pracowników ze wsi nie wchodzących w skład aglomeracji i 52 proc. z miast o populacji do 20 tys. mieszkańców.
Prawda o zarobkach Polaków jest inna niż najczęściej podawane dane GUS. Nasz urząd statystyczny wylicza (a politycy chętnie powtarzają), że 6857,89 zł brutto (czyli 4854 zł na rękę) to średnie zarobki Polaków. I że w ciągu ostatniego roku dostaliśmy 14 proc. podwyżki.
Prawda jest jednak taka, że GUS liczy zarobki w tzw. sektorze przedsiębiorstw, czyli firmach zatrudniających przynajmniej 10 osób. Ze statystyk wypadają więc wszystkie małe firmy, na ogół płacące gorzej niż duże. Od lat eksperci przypominają, że realne zarobki Polaków są o wiele niższe niż podawane przez GUS.
W zestawieniu GUS nie uwzględnia się też wynagrodzeń m.in. w administracji publicznej, edukacji, opiece zdrowotnej, pomocy społecznej. W efekcie średnie wynagrodzenie w praktyce wyliczane jest na podstawie zarobków 6,5 mln pracowników, podczas gdy w sumie pracuje w Polsce prawie 17 mln osób.