"To szafa, a nie pokój" – w mediach społecznościowych oburzenie na ogłoszenie, które pojawiło się na popularnym portalu. Wynajmujący z Katowic zaproponował coś, co nazywa pokoikiem, a jest szafą z kanapą, której nawet nie da się rozłożyć.
Reklama.
Reklama.
Oburzenie i żarty w mediach społecznościowych, po tym, jak jeden z użytkowników pokazał kontrowersyjne ogłoszenie
Wynajmujący z Katowic proponuje pokój za 600 zł miesięcznie. Bez kaucji, media w cenie i do tego WiFi
Brzmi jak bajka, gdyby tylko czytać, wychodzi koszmar, gdy popatrzeć na zdjęcia. To właściwie miejsce w szafie z kanapą
Wynajmujący z Katowic chciał za 600 zł miesięcznie wynająć pokoik, a właściwie, jak napisał "pokojik". Tak naprawdę to miejsce w szafie z kanapą, której nawet nie da się rozłożyć.
"Witam mam w ofercie mały pokojik do wynajecia nie pobieram kaucji a pokój ze wszystkim plus WI-FI jest za kwote 600 zl za miesiąc myśle że dla kogoś kto pracuje i przychodzi się przespać to dobra oferta" – czytamy w ogłoszeniu, które pojawiło się na OLX (pisownia oryginalna).
Szafa nazywana pokojem
Ogłoszenie datowane jest na 12 lutego 2023 roku i wciąż jest dostępne w serwisie. Czyżby nie było chętnych na miejsce w szafie? Bo właśnie tak – i słusznie – użytkownicy Twittera okrzyknęli to pomieszczenie.
Widać na nim wieszaki i półki, to właściwie bardziej garderoba, do której wciśnięto kanapę. Kolejny problem jest taki, że jest ona tak ustawiona, że nie da się jej rozłożyć. Jednak zdaniem wynajmującego to idealne miejsce dla osoby, która do mieszkania przychodzi wyłącznie się "przespać".
70 mieszkań w jednej ofercie
Powyższy przykład szafy z kanapą nazywanej buńczucznie pokojem to jeden z wielu przykładów tzw. patodeweloperki. Zdaniem rządu, który chce zwalczać takie praktyki, inna ich odnoga to skupowanie mieszkań przez dużych inwestorów.
Niedawno w INNPoland opisywaliśmy przykłady pakietów mieszkań, wystawianych na tym samym popularnym serwisie, co pokój w szafie. Każdy, kto tylko ma wolnych kilkanaście czy kilkadziesiąt milionów złotych, może kupić sobie kilkadziesiąt nieruchomości na raz.
– Takie transakcje się zdarzają, jednak deweloperzy są im raczej niechętni. Słyszałem o bardzo wielu przypadkach, gdy inwestorzy przychodzili do biura sprzedaży, chcąc kupić kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt mieszkań, za co oczywiście oczekiwali niższejceny, a deweloper się na taką sprzedaż nie godził – mówi w rozmowie z INNPolandBartosz Turek, główny analityk HRE Investments.
Jak dodał, wszystko przez to, że takie transakcje obarczone są dodatkowym ryzykiem. Jeśli już deweloper się na to decyduje, to może to robić po znajomości albo na przykład dlatego, że potrzebuje tu i teraz gotówki, bo ma problemy z płynnością finansową lub ewentualnie chce przenieść się na nową inwestycję wraz z biurem sprzedaży, marketingiem i pracownikami, więc musi się "pozbyć" wszystkich mieszkań na raz.
Rząd chce walczyć z patodeweloperką
Ministerstwo Rozwoju i Technologiipracuje nad przepisami, które ukrócą takie praktyki. Powstaje program "Przyjazne Miejsce". Mieszkania nie będą mogły mieć mniej niż 25 m2, zwiększą się odległości między blokami, balkony będą miały zapewniać prywatność.
Program zakłada też zapewnienie większego nasłonecznienia, "racjonalne ogrodzenie", komfortowe place zabaw czy ograniczenie "betonozy" (więcej zieleni).
– Niestety patodeweloperka staje się coraz bardziej powszechnym zjawiskiem. Media co chwilę pokazują przykłady absurdalnych rozwiązań architektonicznych i budowlanych. Chcemy temu przeciwdziałać, ale w rozsądny sposób – zapewnił minister rozwoju WaldemarBuda.
– Widzimy jakie sposoby stosują niektórzy deweloperzy, by maksymalizować swój zyskkosztem jakości życia mieszkańców. Przygotowaliśmy przepisy, które mają zapobiegać takim praktykom. To pierwsza część większego pakietu działań – dodał.