Prezydent Joe Biden i główny przedstawiciel Izby Reprezentantów Kevin McCarthy wciąż nie osiągnęli porozumienia w sprawie podniesienia limitu zadłużenia rządu Stanów Zjednoczonych. "Do możliwej niewypłacalności pozostało zaledwie 10 dni i 57,3 mld USD środków operacyjnych" – przekonuje McCarthy.
Reklama.
Reklama.
Deficyt budżetowy USA od 1 stycznia do końca kwietnia br. wzrósł do aż 925 mld dol., mimo że w kwietniu powstała nadwyżka w wysokości 176 mld dol. Jak podaje Cinkciarz.pl, choć nie dobrnęliśmy nawet do zamknięcia pierwszego półrocza 2023 r., wspomniany deficyt przekroczył już 60 proc. całego zeszłorocznego.
"Sprawia to, że rząd USA obecnie wymaga większego finansowania. Po części wydaje się to spowodowane niedostosowaniem wydatków publicznych do obecnego spowolnienia gospodarczego" – czytamy.
Średni miesięczny koszt obsługi długu wynosi obecnie ok. 70 mld USD, a niemal każde nowe zadłużenie kosztuje więcej od poprzedniego.
Czytaj także:
O co chodzi w negocjacjach Biden-McCarthy?
Jak poinformowała szefowa resortu finansów (sekretarz skarbu USA) Janet Yellen, ze względu na obowiązujący limit zadłużenia (obecnie wynoszący 31,4 biliona dolarów), rządowi USA mogą skończyć się pieniądze już 1 czerwca.
W praktyce, ze względu na konieczność przegłosowania ustawy, oznacza to, że obie partie (Republikanie i Demokraci przyp.) muszą dojść do porozumienia w tym tygodniu – podaje PAP. Zarówno Yellen, jak i większość ekonomistów ostrzega, że taki scenariusz może oznaczać daleko idące skutki dla amerykańskiejgospodarki i światowychrynków.
Jak podaje rp.pl, poniedziałkowa rozmowa nie przyniosła porozumienia, ponieważ Kevin McCarthy domaga się od BiałegoDomu zgody na poważne cięcia wydatków w budżecie federalnym, które Joe Biden określa mianem "ekstremalnych".
Z kolei prezydent USA proponuje wprowadzenie nowych podatków, które miałyby poprawić sytuację finansów państwa, na co nie zgadza się McCarthy.
Obie strony podkreślają konieczność uniknięcia niewypłacalności w ramach ponadpartyjnego porozumienia. Zapowiadają też dalsze rozmowy w najbliższych dniach.
Czas mija 1 czerwca, to data graniczna do zwiększenia dopuszczalnego limit długu publicznego USA. Jeśli się to nie uda, Stanom Zjednoczonym będzie grozić niewypłacalność.
Ekonomiści alarmują, że kraj może popaść w recesję. ZdaniemJanetYellen, 1 czerwca to "absolutnie nieprzekraczalny termin".
Środki gotówkowe obecnie skurczyły się poniżej 60 mld dolarów, co sprawia, że dotrwanie do przypadającej na połowę czerwca kolejnej rundy poboru podatków – bez ogłoszenia bankructwaUSA – może być niemożliwe.
Jak przypomina PAP, podobne kryzysypolityczne wokół podnoszenia limituzadłużenia zdarzały się w USA wielokrotnie, jednak za każdym razem osiągnięto porozumienie. Podczas prezydentury Donalda Trumpa limit był podnoszony trzykrotnie, zaś ostatnia taka decyzja Kongresu miała miejsce w 2021 r. Wtedy jednak Demokraci kontrolowali obie izby Kongresu.
Rośnie deficyt, rosną też koszty zadłużenia
Z dziennego raportu wpływów i wydatków rządu Stanów Zjednoczonych wynika (wg stanu na 22 maja br.), że USA mają zaledwie 57,3 mld USD środków operacyjnych.
Skarb Państwa uszczuplił się zatem o 578 mld dol. od początku roku. W tym czasie rząd był w stanie wykupić zadłużenie o wysokości 84,359 bilionów dol., jednocześnie emitując dług o wysokości 84,825 bln dol. Zwiększyło to krajowy deficyt o kolejne 533 mld USD.
– Wagę problemu potęguje fakt, że praktycznie doszło już do dna limitu zadłużenia USA, w zanadrzu pozostało zaledwie 20 mln USD – komentuje Grzegorz Dróżdż, analityk Conotoxia Ltd.
– Narastający deficyt sprawił, że w minionym miesiącu wzrósł koszt obsługi zadłużenia, co odzwierciedla m.in. spadek wartości funduszu iShares Core US Aggregate Bond ETF. Obecnie inwestorzy zdają się jednak w większości nie wyceniać możliwej technicznej niewypłacalności USA, gdyż główne indeksy akcyjne wciąż wydają się silne – dodaje.
Czytaj także:
Rządowi USA zabraknie pieniędzy?
Według analizy Biura Budżetowego Kongresu i Departamentu Skarbu Stanów Zjednoczonych, w przypadku krótkotrwałego przekroczenia limitu zadłużenia, koszty dla gospodarki byłyby szybko odczuwalne.
"W takim scenariuszu ekonomiści prognozują gwałtowny wzrost stóp procentowych i spadek cen akcji. Rynki finansowania krótkoterminowego, które są niezbędne do przepływu kredytów finansujących codzienne działania gospodarki, prawdopodobnie by się zamknęły. Podobna sytuacja przytrafiła się zresztą w USA w 1978 r." – czytamy w komentarzu Cinkciarz.pl.
– Bieżący tydzień może okazać się szczególnie burzliwy w polityce Stanów Zjednoczonych. Obie strony politycznej sceny wydają się jednak świadome stawki oraz ew. konsekwencji w przypadku braku konsensusu – zapowiada analityk Grzegorz Dróżdż.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl