Po cichu odchodzi Chromecast. Google kończy wsparcie na dziesięciolecie sprzętu
Google dyskretnie odsuwa Chromecast w cień. Nie należy jednak panikować, bo dotyczy to jedynie pierwszej generacji urządzeń.
Reklama.
Google dyskretnie odsuwa Chromecast w cień. Nie należy jednak panikować, bo dotyczy to jedynie pierwszej generacji urządzeń.
Na dziesięciolecie urządzenia Chromecast, Google postanowiło je wycofać. Szczęśliwie, nie dotyczy to nowszych wersji urządzenia a jedynie jego pierwszej generacji. Tak samo bezpieczne są osoby korzystające z funkcji w telewizorze. Co się zmienia?
Pierwsze urządzenia Chromecast, czyli charakterystyczne "kluczyki", odejdą powoli. Ostatnia ich aktualizacja miała miejsce w listopadzie 2022 r. i Google ogłosiło, że więcej ich nie będzie. Jeśli więc wyskoczą błędy, zostaną już na długo.
Podobnie z kwestią bezpieczeństwa. Należy pamiętać, że starsze urządzenie pozbawione wsparcia firmy staje się coraz bardziej narażone na złośliwe ataki. Może to być najwyższa pora, aby je wymienić.
Urządzenie do strumieniowania zadebiutowało w 2013 roku. Małe urządzenie wielkości klucza pozwalało zmienić niemal każdy telewizor w smart. Proste, skuteczne i stosunkowo niedrogie. Trwało długo na rynku, co samo w sobie zwiastowało, że pierwsza generacja ustąpi, a firma ruszy dalej.
Nie są to jedyne niedawne wiadomości dla miłośników takiego sprzętu. Niedawno pisałem o tym, że YouTube zapowiedziało zmiany w formacie reklam.
Zamiast dwóch segmentów po 15 sekund, będzie jeden po 30 sekund. Rzekomo w celu płynniejszego doświadczenia wideo, głosi wpis na oficjalnym blogu firmy. Nie oznacza to jednak, że krótkie reklamy zupełnie wyparują. Zmiana dotknie głównie najbardziej oglądalnych materiałów, a krótsze formy będą nadal wyskakiwać na tych, które serwis nie uznaje za priorytet do wysokiej jakości odbioru.
W tym samym wpisie YouTube klepie się po plecach za wysoką oglądalność na Smart TV. Wprowadzona zostanie również nowa funkcja pauzy... dla reklamodawców – czyli, jeśli na dużym ekranie zatrzymamy wideo, zobaczymy statyczną reklamę.
Rozwiązanie ochrzczono optymistycznie "doświadczeniem pauzy". Szczęśliwie, tę reklamę będziemy mogli zgasić.