W kwietniu minister rolnictwa Robert Telus obiecał, że do końca czerwca z Polski wywiezione zostanie 4 mln ton zalegającego u nas ukraińskiego zboża. Dodał, że w razie niepowodzenia poda się do dymisji. Powinien się do niej szykować, bo w maju udało się wyekspediować zaledwie 800 tys. ton. Silosy ciągle są go pełne, a niedługo zaczną się żniwa.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Rząd tak wywozi ukraińskie zboże, że mamy go pełne silosy. Do końca bieżącego miesiąca z Polski powinny zniknąć 4 mln ton ukraińskiego zboża. Obiecał to minister Telus, obiecał też swą dymisję w razie niepowodzenia akcji.
Nieoficjalnie wiadomo, że w ciągu miesiąca udało się wyeksportowaćzaledwie 800 tys. ton z ilości obiecanej przez rząd – ustaliła "Rzeczpospolita". Co więcej, od wprowadzenia zakazu dla towarów rolnych z Ukrainy (od 21 kwietnia) do kraju wjechały kolejne 24 tys. ton ukraińskiego zboża (pszenicy, kukurydzy, rzepaku), które miały być konwojowane przez policję i służby KAS.
"Rzeczpospolita" już dawno ostrzegała, że obietnice ministra Telusa są nierealne. Choćby z przyczyn logistycznych. Zboże trzeba wywieźć z silosów i wyeksportować. Tymczasem do wywozu zaledwie 50 tys. ton zboża (tyle mieści jeden duży statek) potrzeba aż 2 tys. TIR-ów lub 17 pociągów. Na dodatek nie ma go gdzie wywozić, bo nikt nie przygotował portów w Europie na odbiór tego towaru.
Problem jest coraz bardziej palący
Mieczysław Kasprzak, poseł PSL z Podkarpacia mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą", że żniwa rzepaku w Polsce rozpoczynają się na początku lipca, zbóż – od połowy lipca, a kukurydzy w październiku. A jeszcze szybciej zaczną się w Ukrainie. Tymczasem polskie magazyny są pełne ukraińskiego zboża. Co zrobić z polskim, które już niedługo zacznie się pojawiać? Nie wiadomo.
Rząd nie tylko nie pozbył się problemu, który sam stworzył, pozwalając na niekontrolowany napływ towarów rolnych z Ukrainy, ale czeka go nowy – pisze "Rz". Bo dziś Komisja Europejska zdecyduje, czy przedłużyć zakaz importu ukraińskiej pszenicy, kukurydzy, nasion słonecznika i rzepaku do Polski oraz czterech innych sąsiadów Ukrainy.
Dlaczego do dziś? Bo jutro, we wtorek 6 czerwca wchodzi w życie nowe rozporządzenie UE o bezcłowym handlu z Ukrainą i wygasa decyzja KE o blokadzie importu. Ukraina naciska, by nie przedłużać blokady. A wtedy zboże z Ukrainy znów zacznie napływać a rolnicy protestować.
Na dodatek parę dni temu Komisja Europejska odmówiła poniesienia kosztów transportu nadwyżki pozostałego m.in. w Polsce zboża do krajów głodującej Afryki. Jak podaje RMF FM, uznano to za nieopłacalne i zbyt kosztowne.
Co dalej z ukraińskim zbożem?
Już kilka tygodni temu pisaliśmy, że sytuacja jest – delikatnie mówiąc – dynamiczna. Polska postanowiła zablokować transporty zboża z Ukrainy. Całkowicie i natychmiast. O ile minister Henryk Kowalczyk wzbraniał się przed podejmowaniem jakichkolwiek decyzji, o tyle jego następca Robert Telus, stara się załatwić wszystko jednym pociągnięciem. Chociaż w kwestii ukraińskiego zboża wyręczył minister rozwoju i technologii Waldemar Buda. To on podpisał rozporządzenie ws. zakazu przywozu z Ukrainy produktów rolnych.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Do 30 czerwca ma obowiązywać zakaz przywozu z Ukrainy m.in. zboża, cukru, jaj. W ślady Polski natychmiast poszły Węgry i Słowacja. W tej chwili z ukraińskim zbożem jest podobnie jak z węglem. Mamy go za dużo i nie wiadomo, co z nim zrobić.