Wszyscy parlamentarzyści PO w smartfonach mają zainstalowaną aplikację. Żartobliwie określana jest "partyjnym Pegasusem". Śledzi aktywność posłów w terenie i może pomóc Donaldowi Tuskowi w układaniu list wyborczych. Ci, którzy pracują więcej, mogą liczyć na lepsze miejsce.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jak pisze se.pl, parlamentarzyści Platformy Obywatelskiej mają w smartfonach specjalną aplikację. Nazywa się "MapBlue", ale w PO nazywają ją też "partyjnym Pegasusem". Oczywiście nie podsłuchuje i nie śledzi posłów i senatorów, ale będzie miała wpływ na ostateczny kształt list wyborczych.
Co robi "aplikacja Tuska"?
– Program służy do monitorowania aktywności w terenie. Politycy raportują publiczne spotkania, rozmowy, wyjazdy. System działa i centrala widzi, jak zapracowani są posłowie – mówi SE Jan Grabiec. Rzecznik partii nie ukrywa, że zebrane w ten sposób informacje mogą zdecydować o przyszłości niejednego parlamentarzysty. – Na listach będą ci, którzy pracują – precyzuje Grabiec.
Zachęcamy do subskrybowania nowego kanału INN:Poland na YouTube. Od teraz Twoje ulubione programy "Rozmowa tygodnia" i "Po ludzku o ekonomii" możesz oglądać TUTAJ. A wkrótce jeszcze więcej świeżynek ze świata biznesu, finansów i technologii. Stay tuned!
SE pisze, że to przewodniczący Platformy będzie miał decydujący głos przy układaniu list wyborczych. Ale będzie się radził nie tylko najbliższych współpracowników, ale też aplikacji "MapBlue". Jej pomysłodawcą jest poseł Jakub Rutnicki. Jest czasem zwany posłem z "Idola", bo w 2002 roku był jednym z finalistów tego programu telewizyjnego.
Portal zapytał też posłankę Martę Golbik, czy czuje się inwigilowana przez partyjną centralę.
– Sama doceniam przydatność tej aplikacji. Sprawdzam, gdzie w moim okręgu są białe plamy, gdzie powinnam być bardziej aktywna – odpowiedziała.
Czy aplikacje są bezpieczne?
Apka do śledzenia aktywności posłów powstała na wewnętrzny użytek partii, więc zapewne została odpowiednio zabezpieczona. Ale zwykli użytkownicy smartfonów powinni się mieć na baczności.
Nie minęły jeszcze echa wycieku danych w Polsce, a teraz na domiar złego musimy teraz przejrzeć telefony. Tym razem zagrożony jest sklep Google Play. Nowe, złośliwe oprogramowanie zaraziło ponad setkę aplikacji. Należy je natychmiast usunąć.
Złodziej w sklepie Play
Jak donoszą eksperci z serwisu Dr. Web, niebezpieczne oprogramowanie nazwano Android.Spy.SpinOk. Oprócz zbierania naszych danych z telefonu pozwala również na przesyłanie plików i kopiowanie treści ze schowka.
Podszywa się pod treści marketingowe, które umieszczane są w aplikacjach. Najczęściej pojawia się w grach i aplikacjach do edycji filmików. Część aplikacji usunięto już ze sklepu Google Play, część zagrożona była jedynie w starszych wersjach.
Zagrożone aplikacje
Według ekspertów trojan nadal dotyka 101 aplikacji, które pobierano łącznie 421 milionów razy. Wśród dziesięciu najczęściej pobieranych aplikacji Dr. Web wymienia:
Noizz: video editor with music
Zapya - File Transfer, Share
VFly: video editor&video maker
MVBit - MV video status maker
Biugo - video maker&video editor
Crazy Drop
Cashzine - Earn money reward
Fizzo Novel - Reading Offline
CashEM: Get Rewards
Tick: watch to earn
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Pełna lista została udostępniona przez serwis. Pilnie sprawdźcie, czy nie macie jednej z nich zainstalowanej, trzeba ją skasować.