INNPoland_avatar

Ukraina drży o swoje kobiety. Jeśli nie wrócą po wojnie do domu, gospodarka straci miliardy

Konrad Bagiński

26 lipca 2023, 07:40 · 3 minuty czytania
20 miliardów dolarów rocznie – tyle będzie rocznie tracić Ukraina, jeśli jej obywatelki nie wrócą po wojnie do kraju. Taka strata byłaby bolesna dla gospodarki i demografii. Ukraina szacuje, że kraj opuściło 2,8 miliona kobiet w wieku produkcyjnym.


Ukraina drży o swoje kobiety. Jeśli nie wrócą po wojnie do domu, gospodarka straci miliardy

Konrad Bagiński
26 lipca 2023, 07:40 • 1 minuta czytania
20 miliardów dolarów rocznie – tyle będzie rocznie tracić Ukraina, jeśli jej obywatelki nie wrócą po wojnie do kraju. Taka strata byłaby bolesna dla gospodarki i demografii. Ukraina szacuje, że kraj opuściło 2,8 miliona kobiet w wieku produkcyjnym.
Francuski artysta uliczny Christian Guemy aka C215 na jednym ze zniszczonych przez rosyjską armię budynków mieszkalnych w Borodyance namalował portret poetki Łesi Ukrainki. Sergei Chuzavkov/SOPA Images/Shutterstock
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Z powodu wojny Ukrainę opuściło ok. 2,8 miliona kobiet w wieku produkcyjnym. Panie stanowią niemal 70 proc. uchodźców. Boleśnie odczuwa to ukraińska gospodarka. Jeśli panie nie wrócą do kraju, Ukraina straci mniej więcej jedną dziesiątą swojego przedwojennego PKB.


Jak pisze Bankier.pl, powołując się na dane Bloomberga, będzie to odpowiadało za stratę rzędu 20 mld dolarów rocznie (w najgorszym wypadku). Tej sumy nie zrekompensuje choćby pozostający na razie w sferze deklaracji 4-letni pakiet pomocowy Unii Europejskiej. Miałby on wynosić 14 miliardów dolarów rocznie.

– Dla mnie osobiście zwycięstwo nadejdzie wówczas, gdy ukraińskie rodziny zjednoczą się na Ukrainie, a nie za granicą. Dlatego najważniejszym obecnie zadaniem dla Ukrainy, dla ukraińskiego rządu, jest zrobienie wszystkiego, co tylko możliwe, by kobiety i dzieci powróciły do swoich mężów – mówiła ukraińska wiceminister gospodarki Tetiana Bereżna w wywiadzie dla Bloomberga.

Wojna pozbawia tego, co najcenniejsze

Bankier.pl przypomina, że jeszcze przed wojną wskaźniki demograficzne Ukrainy były kiepskie. Współczynnik dzietności wynosił 1,2. Zauważmy, że w Polsce współczynnik dzietności (TFR) w 2022 r. wyniósł 1,26, co w uproszczeniu oznacza, że na jedną kobietę rodzi się u nas 1,26 dziecka. "By nas nie ubywało, TFR powinien wynosić około 2,2" – zauważa na Twitterze ekonomista Rafał Mundry.

Tymczasem Ukraina ma nie tylko niski współczynnik dzietności, ale i traci ludzi w wojnie. Rosyjscy okupanci zabili dziesiątki tysięcy ukraińskich żołnierzy i cywilów. Problemem są też ranni, którzy po wojnie nie dadzą rady podjąć pracy. Będą za to wymagali opieki.

Jak pisze Bankier.pl, uchodźcy i przesiedleńcy wewnętrzni na Ukrainie stanowią prawie jedną trzecią z 37,3 mln mieszkańców kraju. Ci, którzy zostali w kraju, dalej są podatnikami i konsumentami. Ale osoby, które znalazły schronienie za granicą, nie płacą podatków i nie konsumują dóbr w Ukrainie. Jeśli nie wrócą, ukraińska gospodarka boleśnie to odczuje. A im dłużej trwa wojna, tym mniejsza szansa na powrót.

Putin też czuje presję

Według Banku Rosji inflacja w tym kraju jest trzymana w ryzach i wynosi jedynie 3,6 procent. Ten wynik teoretycznie powinien budzić szacunek, budzi jednak uśmiechy politowania wśród ekonomistów. Jeden z nich oszacował rosyjską inflację na imponujące 60 proc.

Wszystko przez to, że rubel leci na łeb, na szyję, twierdzi znany ekonomista Steve Hanke. To prawie 17 razy więcej niż podaje bank centralny.

Skąd ta różnica? Według Steve'a Hanke rosyjska inflacja osiąga ekstremalne poziomy przez gwałtowny spadek kursu rubla. Dodaje, że Rosja prawdopodobnie zmaga się z niezgłoszonym kryzysem inflacyjnym.

Opierając się na własnych obliczeniach, Hanke oszacował roczną stopę wzrostu cen konsumpcyjnych w Rosji na oszałamiające 60 proc., znacznie powyżej poziomu 3,6 proc. ostatnio zgłoszonego przez Bank Rosji.

"Według Banku Centralnego Federacji Rosyjskiej oczekiwania inflacyjne w Rosji wzrosły w lipcu do 11,1 proc. Dziś mierzę inflację na poziomie 60 proc. rocznie, ~5,5-krotność punktu danych banku centralnego. Oczekiwania wydają się być zbyt optymistyczne" – napisał ekonomista w tweecie.

Niedawno rosyjski bank centralny podniósł referencyjne stopy procentowe aż o 100 punktów bazowych do 8,5 proc., próbując powstrzymać presję cenową konsumentów.

"Oczekiwania inflacyjne wzrosły. Trendy popytu krajowego i deprecjacja rubla od początku 2023 r. znacznie zwiększają ryzyko proinflacyjne" – stwierdził Bank Rosji.