Jak pisze Business Insider, obecnie popularnym wśród pracodawców kierunkiem "importu pracowników" są Kolumbia i Boliwia. Jak to możliwe, że polskim firmom opłaca się ściągać ludzi do pracy już nie z kilkuset czy nawet kilku tysięcy kilometrów, ale z drugiej strony świata, gdzie leci się kilkanaście godzin? Toż to kilkanaście tysięcy kilometrów.
Otóż winny jest brak rąk do pracy w Polsce. Firmy zmagają się z olbrzymimi brakami kadrowymi. Jak pisze BI, najgorzej jest na stanowiskach robotniczych, gdzie znalezienie pracownika graniczy z cudem.
Jak wynika z badania Barometr Zawodów, najwięcej wakatów jest obecnie w przemyśle (tu brakuje 23,5 tys. pracowników), handlu (16,5 tys.), budownictwie (13 tys.), transporcie i gospodarce magazynowej (9,8 tys.) oraz działalności profesjonalnej, technicznej i naukowej (8,1 tys.).
Jeśli chodzi o przemysł, najbardziej brakuje rzemieślników i robotników (39,2 proc. wakatów w tej branży), monterów i operatorów maszyn (25,9 proc.), a także specjalistów (12,3 proc.). W handlu najwięcej wakatów jest na stanowiskach kasjerów i sprzedawców (ok. 43 proc.). W transporcie i gospodarce magazynowej brakuje przede wszystkim monterów maszyn i operatorów (72 proc.).
Stopa bezrobocia rejestrowanego wyniosła w czerwcu 5 proc. - poinformował Główny Urząd Statystyczny (GUS). Oznacza to spadek o 0,1 p. proc. względem szacunków z maja. W porównaniu z ubiegłym rokiem bezrobocie zmniejszyło się o 0,2 p. proc. Ekonomiści spodziewali się takiego odczytu.
Z wyliczeń GUS wynika, że w urzędach zarejestrowanych było 783,5 tys. osób bez pracy. To o 18,8 tys. mniej niż w maju 2023 r. i o 34,5 tys. mniej niż w czerwcu 2022 r.
Andrzej Kubisiak z Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE) zwraca uwagę, że tak niskie bezrobocie notowaliśmy tylko dwa razy po 1989 r.
Jak już pisaliśmy w INNPoland.pl, dane z podziałem na regiony są bardziej niepokojące, ponieważ liczba osób pozostających bez pracy różni się w zależności od województwa. W czerwcu stopa bezrobocia kształtowała się w przedziale od 2,9 do 8,4 proc.
Najniższe bezrobocie zarejestrowano w woj. wielkopolskim. Z kolei najwięcej osób bez pracy mieszka w woj. podkarpackim, które uchodzi za matecznik Prawa i Sprawiedliwości (PiS).
"W porównaniu z sytuacją sprzed roku natężenie bezrobocia również zmniejszyło się w większości województw (w największym stopniu w lubelskim – o 0,6 p.proc.), natomiast wzrosło w województwach warmińsko-mazurskim (o 0,2 p.proc) oraz opolskim i wielkopolskim (po 0,1 p.proc.), a w województwie pomorskim pozostało bez zmian" – czytamy w komunikacie GUS–u.
Najnowsze dane wskazują, że kobiety stanowią 53,4 proc. wszystkich bezrobotnych. To o 1,4 p. proc. mniej niż przed rokiem. GUS szacuje, że największą część bezrobotnych stanowią osoby bez kwalifikacji zawodowych (34 proc.). Jednak ich odsetek jest "znacznie niższy niż rok wcześniej".
W porównaniu do ubiegłego roku lekko wzrósł odsetek bezrobotnych absolwentów (o 0,3 p. proc. do poziomu 1,8 proc.). Zwiększył się także odsetek osób zwolnionych z uwagi na przyczyny dotyczące zakładu pracy (również o 0,3 p. proc. do poziomu 4,3 proc.).