Analizę wykonały firmy Expander i Rentier.io. Widzimy w nich, że w ośmiu z 17 analizowanych miast średnie ceny mieszkań wystrzeliły w górę. "Na rynek nieruchomości powróciła gorączka" – czytamy. Wzrost cen potwierdzają też dane z NBP.
Jak informują eksperci, w ciągu miesiąca złożono ponad 18 tys. wniosków kredytowych. W zdecydowanej większości dotyczyły one zakupu mieszkania. Tempo jest ogromne, jak podkreślają. Najbardziej rozchwytywane rynki nieruchomości to Katowice, Kraków i Sosnowiec. W tych miastach ceny w lipcu podskoczyły o 13 proc. w porównaniu do grudnia 2022 roku. Oprócz nich dwucyfrowy wzrost o 10 proc. odnotowano tylko w Warszawie.
"Najwyższe przeciętne ceny w historii odnotowaliśmy w Białymstoku (8 898 zł za m2), Krakowie (12 664 zł za m2), Lublinie (8 878 zł za m2), Łodzi (7 903 zł za m2), Sosnowcu (6 480 zł za m2), Toruniu (7 997 zł za m2), Warszawie (14 265 zł za m2) i Wrocławiu (11 279 zł za m2). W tym ostatnim mieście po raz pierwszy przekroczony został poziom 11 000 zł za m2" - czytamy w raporcie.
Zdarzają się także spadki cen. W porównaniu do czerwca br. najtaniej jest w Gdańsku, bo o -4 proc. Dalej jest Gdynia (-1,5 proc.), Bydgoszcz i Szczecin (-1 proc.) oraz Rzeszów (-0,8 proc.).
Z danych NBP wynika, że na rynku pierwotnym wstawki wzrosły w 10 z 17 badanych miast, a na wtórnym w aż 14 z 17 miast.
Nie ma niespodzianki, że na rynku kredytów hipotecznych burzę wywołuje program Bezpieczny kredyt 2 proc.
"Oczywiście takiego tempa nie da się utrzymać w dłuższym okresie. Trudno jednak określić, jak duży jest tzw. odłożony popyt, a więc jak długo będzie tak duże zainteresowanie programem" – komentują eksperci Expandera i Rentier.io.
W dalszej części raportu zwracają uwagę, że spada stałe oprocentowanie kredytów w dwóch bankach, do poniżej 6 proc.
"Dla przykładu średnie oprocentowanie stawek stałych dla kredytów z wysokim (powyżej 20 proc.) wkładu własnego wynosi 7,42 proc., a dwa banki oferują poniżej 7 proc. Dla porównania w listopadzie 2022 r. średnia wynosiła aż 9,36 proc. i rzadkością były oferty poniżej 8 proc." – czytamy. Analitycy dodają, że do zejścia na poziom 5 proc. i niżej jeszcze długo poczekamy.
Expander oferuje prognozę, że w najbliższym czasie popyt zwolni z powodu licznych przeprowadzek po gorączkowych zakupach lokali. Jeśli jednak rynek pozostanie tak rozgrzany jak teraz, wzrost cen mieszkań do końca roku 2023 może przekroczyć granicę 10 proc.
W długim okresie są dwa czynniki: tempo obniżek stóp procentowych oraz demografia i imigracja.
"Swoje pierwsze mieszkania będą bowiem kupowały osoby urodzone w latach 90-tych, a wtedy rodziło się już znacznie mniej dzieci niż w latach 80-tych. Ceny będą rosły tam, gdzie będzie popyt na mieszkania. W wyludniających się regionach będzie z kolei coraz więcej pustych lokali, co spowoduje stabilizację lub nawet spadki cen" – czytamy na stronie Expandera.
Pesymistyczne prognozy ma dla Polaków raport z "Pulsu Biznesu". Wynika z niego, że do 2030 roku przestaniemy w ogóle kupować mieszkania.
Z głównego wniosku raportu wynika, że na zakup mieszkań stać będzie wyłącznie najbogatszych Polaków. Od ogłoszenia programu BK2 kwoty potrzebne na zakup mieszkań podskoczyły gwałtownie, a popyt nie maleje. Mamy za to za małą podaż na rynku nieruchomości, czyli za powstaje niedostatecznie wiele nowych lokali.
Wygląda na to, że nawet jeśli deweloperzy zwiększą tempo pracy, to nie będą chcieli stawiać lokali, których nikt nie kupi. Znaczny ich procent zmienia nastawienie.