Jako Polacy jesteśmy przyzwyczajeni do zdejmowania nakrętek. Popularne są przecież wszelkie akcje zbierania ich w szczytnych celach i powtarzano nam, aby butelki wyrzucać odkręcone. Od 2024 to się zmieni. Czy to jakaś unijna złośliwość? Wyjaśniamy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Od połowy 2024 roku wszystkie nakrętki mają być fabrycznie przytwierdzone do butelek. Może nam się to nie podobać, ale takie są przepisy Unii Europejskiej. Chodzi o dyrektywę SUP (single use plastic, czyli plastik jednorazowy) w sprawie ograniczenia wpływu niektórych produktów z tworzyw sztucznych na środowisko. W Polsce została wprowadzona 9 marca 2023 roku.
Zachęcamy do subskrybowania nowego kanału INN:Poland na YouTube. Od teraz Twoje ulubione programy "Rozmowa tygodnia" i "Po ludzku o ekonomii" możesz oglądać TUTAJ. A wkrótce jeszcze więcej świeżynek ze świata biznesu, finansów i technologii.
Dlaczego mamy nie odrywać nakrętek
Taki drobiazg jak nakrętka budzi spore dyskusje na mediach społecznościowych. Okazuje się, że sprawia też niemałe problemy sortowniom odpadów. Polacy narzekają, że muszą siłować się z odrywaniem korków od butelek.
Owe "wpie***anie się dosłownie we wszystko" cytując Tomasza Sommera na X (dawny Twitter), wyjaśnia elegancko na swoim profilu na Instagramie ekoaktywistka i autorka bloga o ekologii Paulina Górska.
"Nakrętki są tak małe, że trafiają do frakcji drobnej w sortowniach. A to oznacza, że trudno je odzyskać. To również częsty odpad zanieczyszczający środowisko. Dlatego UE nakazała przytwierdzanie nakrętek do butelek. Nie odrywaj ich na siłę!" – tłumaczy Paulina Górska.
Niektóre polskie firmy zaczęły już wprowadzać to rozwiązanie. Czy faktycznie to jest lepsze? Można zakrzyknąć, że przecież dzięki organizacjom charytatywnym zbiera się miliony nakrętek.
Koniec "serduszek"
Takie zbiórki to zwyczajna tzw. eko-ściema. "Business Insider" wyliczył, żeby kupić wózek dla osoby z niepełnosprawnością, potrzeba zebrać 6 mln nakrętek. A potem trzeba je dodatkowo przetransportować i wysłać, co dokłada kosztów.
"Łapy dzieli od Bydgoszczy ponad 400 kilometrów. Ciężarówka, która wyruszy po nakrętki, będzie więc musiała pokonać łączny dystans ponad 800 kilometrów. Jeśli nawet mieszkańcy Łap dorównaliby rekordowi i zebrali owe 6000 litrów nakrętek, daje to najwyżej 500 złotych. Jaki jest koszt wynajęcia ciężarówki do ich transportu? Nawet uwzględniając fakt, że kierowca pracuje za darmo, a pojazd udostępniono nieodpłatnie, sama cena paliwa przewyższa dalece wartość nakrętek" – tłumaczą eksperci dla spidersweb.pl.
Dzisiejsza technologia pozwala na pełne przetworzenie plastiku z korka i butelki razem.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Skuteczność unijnej ekologii
Według serwisu prawo.pl, na wejściu unijnego prawa, organizacje charytatywne stracą tylko niewielką część dochodów. Serwis dodatkowo informuje o dalszym losie nakrętek. Zebrane w szczytnym celu miliony kolorowych drobiazgów trafiają do spalenia albo na składowisko. A spalarnie, jak zapewne już się domyśliliście, w tym procesie generują znaczący ślad węglowy.
Rozwiązanie Unii Europejskiej więc jest ekologicznie efektywniejsze. Poświęcamy w zamian stosunkowo niewiele: odrobinę strat w firmach charytatywnych i… własną wygodę.
Jak widzieliśmy, niektórym ludziom taki format korków się zwyczajnie nie podoba. I już.
Cóż, trudno się mówi. Jako konsumenci musimy zwyczajnie przywyknąć, co zapewne zajmie mniej czasu, niż się marudom wydaje. W końcu już to kiedyś przerabialiśmy z butelkami i dzisiaj nikt nie kręci nosem, że musi powietrze spuszczać po wypiciu Coca-Coli.
"Kiedy 18 lat temu wprowadzaliśmy zbiórki nakrętek w Polsce, ludzie byli przyzwyczajeni zakręcać butelki, a śmieciarki woziły po prostu powietrze" – mówi dla serwisu prawo.pl Szymon Dziak-Czekan ze stowarzyszenia Polski Recykling.
Jak tłumaczy, wtedy uczyliśmy się selekcjonowania odpadów, a rozmaite fundacje wykorzystały ten fakt, by przy okazji coś zarobić. Obecnie jest to zjawisko niepotrzebne.