"Kupiliśmy Wielkiego Norwega w 5. miesiącu działania wydawnictwa, w dodatku ja się walnąłem i byłem pewien że kwota na którą się zgodziłem jest kwotą za całą trylogię, a nie za jeden tom. Głupi ma szczęście, albo jak mawiają Hiszpanie 'múy débil'" – pisze na Facebooku Michał Michalski, redaktor prowadzący i inicjujący oraz dyrektor wydawnictwa ArtRage. W rozmowie z nami opowiada o tym, jak na początku października 2023 r. wygrał życie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Na jego prywatnym profilu i profilu wydawnictwa ArtRage widać szczęście, chociaż jak się okazuje, sprowadzenie Jona Fossego do Polski było dla przedsiębiorcy dużym ryzykiem. Od czasu wręczenia literackiej nagrody Oldze Tokarczuk w 2019 roku (za rok 2018) głośno mówi się o tzw. "efekcie Nobla", czyli rozchwytywaniu książek laureatów.
O tym zjawisku, sukcesie wydawnictwa ArtRage i ryzyku związanym z wydaniem Jona Fossego rozmawiam z Michalskim.
Sebastian Luc-Lepianka: Jak się pan czuje po tym ogłoszeniu?
Michał Michalski, redaktor prowadzący i inicjujący, dyrektor ArtRage: Dziwnie!
Dziwnie?
To pierwszy taki sukces w historii wydawnictwa.
Dlaczego wybraliście akurat "Drugie Imię" Jona Fossego?
Bo pomyśleliśmy: ale to jest poj****e.
Tak? (śmiech)
Tak! Jest to książka bez kropek. Strumień świadomości na dwa głosy dwóch malarzy. Jeden alkoholik, drugi wyleczony alkoholik, obaj noszą to samo imię. Jest to bardzo wymagające od czytelnika, ale jednocześnie bardzo satysfakcjonujące. Stwierdziliśmy, że to się pewnie absolutnie nie sprzeda, ale bierzemy.
Jakie mieliście prognozy sprzedaży?
Był to nasz największy druk, trzy tysiące egzemplarzy. Nigdy nie sprzedaliśmy czegoś w większym nakładzie niż dwa i pół tysiąca.
Biorąc pod uwagę, że wahał się pan czy to przyjmie się w Polsce, to było duże ryzyko?
Ja się nie wahałem – ja wiedziałem, że to się nie przyjmie!
A jednak wydrukowaliście to w takiej ilości egzemplarzy.
W dużej. To jest pierwszy tom i zawsze to tak działa. Potem idą kolejne i podbijają trochę poprzednie książki autora. Założyliśmy długoterminowo, że nakład trzech tysięcy zejdzie. Ale też umówmy się, że Fosse to największy żyjący dramaturg i pisarz norweski – przy sprzedaniu tylu egzemplarzy należy mówić o sukcesie. Podjęliśmy ryzyko, że w przeciągu najbliższych lat sprzedamy ten nakład.
W przeciągu najbliższych lat?
W przyszłym roku na jesieni ukaże się drugi tom. Stwierdziliśmy, że zamiast robić dodruki i się zastanawiać jak to zrobić, to lepiej puścić większy druk pierwszego nakładu, żeby potem nie męczyć się w drukarni.
Im większy nakład się robi, to cena pojedynczej książki jest mniejsza. Pan zrobi nakład na trzy tysiące, to książka będzie kosztowała w druku dziewięć złotych. Na przykład zrobi pan dwa tysiące, to będzie kosztowała jedenaście złotych.
Jak wyglądają obecne prognozy? Książki rozejdą się jak świeże bułeczki?
Ich już nie ma! Tych trzech tysięcy już nie ma.
Już poszły?
Wczoraj.
W przeciągu jednego dnia?
W pięć minut. Odbieram telefony od księgarni i dystrybutorów z całego kraju, którzy proszą o egzemplarze. Ale nie mam! Jest zlecony dodruk dwudziestu tysięcy.
Kiedy będzie?
W ciągu dwóch tygodni.
I te dwadzieścia tysięcy już starczy?
Na pierwszy rzut – tak. To też jest kwestia tego, że lepiej zrobić szybko trochę mniej i rozdystrybuować, żeby załapać się na duże zainteresowanie. To lepsze niż zlecić sto tysięcy, które dotrą za dwa miesiące. Drukarnia ma swoje moce przerobowe.
Planowane są regularne serie dodruków?
Nie wiem, czy zrobimy kolejne. Dwadzieścia tysięcy egzemplarzy książki w Polsce to bardzo, bardzo dużo. Zobaczymy, jak szybkie będzie zapotrzebowanie na kolejne. Nie znam danych innych wydawców.
Wiem, że podobna sytuacja była w zeszłym roku, kiedy Annie Ernaux z wydawnictwa Czarne dostała Nobla. Tak jak obserwowałem z zewnątrz, w ciągu pięciu minut w Internecie nie było żadnego egzemplarza. A Czarne robi raczej większe nakłady, nie umiem powiedzieć dokładnie, ale chyba koło dziesięciu tysięcy.
Chyba taka sytuacja ma miejsce za każdym razem, kiedy jest ogłaszana literacka Nagroda Nobla?
Nie. Z Bobem Dylanem to jakoś nikogo nie obeszło! Jak on sam był najbardziej zaskoczoną osobą. Myślę, że Olga Tokarczuk jest absolutnie poza skalą, bo to na zasadzie dumy narodowej "że Polka dostała".
Liczby przy niej są niewspółmierne do liczb przy zagranicznych Noblach. Po niej Nobla dostał Peter Handke, Austriak, zostało to medialnie przykryte. Jak nie było go na rynku, tak nadal nie ma.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Przez Olgę Tokarczuk?
Były jakieś książki wydawane, nie wiem, jak one poszły. Ale medialnie były przykryte przez to, że jest Olga, bo tego akurat roku nobel był podwójny (jeden zaległy za okres pandemii). [Akademia przyznała nagrodę z 2018 w 2019 z powodu przerwy wywołanej seksskandalem - dop. red]
Dwa lata temu laureatem został Abdulrazak Gurnah i nie było go wcześniej na rynku. Wydawnictwo Poznańskie go dopiero kupiło i trzeba było go przetłumaczyć, więc nie zaszedł "efekt Nobla". To często pisarze i pisarki, którymi dopiero trzeba się zająć.
Jest wtedy parcie na wydawnictwa, by łapać za Noblistów?
Zawsze. Bo to jest gwarant sprzedaży i prestiż dla wydawnictwa. Natomiast wiadomo, że jeśli kto chce kupić kogoś za na przykład tysiąc euro przed Noblem… tylko zaznaczę, że jest to kwota totalnie z czapy, przykładowa… to po ogłoszeniu Nobla nie kupi pan już tego za tysiąc, tylko cholera wie, ile. Będzie licytacja.
Czyli trafił pan w żyłę złota.
Nie wiem. To wyjdzie w ciągu roku. Na pewno kupiłem go taniej, niż mógłbym kupić po Noblu. Tym bardziej, że mamy pięć jego książek, więc będziemy wydawać je latami. Jeszcze jest sprawa, że w porównaniu do Fossego taka Olga Tokarczuk jest pisarką dla czytelnika przystępną. Nawet Abdulrazak Gurnah jest bardziej przystępny.
Więc pytanie, jak bardzo ludzie się odbiją od tego, jak pisze Jon Fosse i jak bardzo zainteresowanie przez to spadnie. Wie pan, polecenia przez znajomych działa lepiej niż jakiekolwiek pokrycie medialne.
Kiedy pan spodziewa się wyników sprzedaży?
Dystrybutorzy dają wyniki z zeszłego miesiąca mniej więcej w połowie miesiąca. Ja wiem, że ten nakład trzech tysięcy zszedł, a za dwa tygodnie dostanę oficjalne potwierdzenie.
Jakich spodziewa się pan opinii czytelników?
Zobaczę na Goodreads i LubimyCzytać. Na pewno będą tacy, którzy będą zachwyceni i tacy, co się odbiją, bo nie zrozumieją, dlaczego i po co ten człowiek dostał Nobla. Zawsze tak jest z literaturą. Jakąkolwiek sztuką, jak sądzę.
A kiedy wyjdzie kolejna książka Fossego?
Jego najnowsza powieść, krótka nowelka około stu stron, również w tłumaczeniu pani Iwony Zimnickiej. Roboczy tytuł: "Błysk". Ukaże się właśnie w lutym-marcu przyszłego roku.