Mamy w Polsce wielkie zamieszanie: w tym roku Wigilia wypada w niedzielę. Efekt jest taki, że wprowadzane na siłę przepisy o zakazie handlu w niedzielę wymagają pilnej interwencji rządu, parlamentu i prezydenta. Pilnej, bo przez 5 lat nikt nie wpadł na to, że Wigilia może być w niedzielę. Przy okazji wychodzą pomysły, żeby każda Wigilia była wolna. Ale... z jakiej racji?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Powiem uczciwie: dla mnie niedziele bez handlu mogłyby być, mogłoby ich nie być. Ale pomimo szczerych chęci, żeby zakupów w dzień święty nie robić (bo na ogół mam fajniejsze rzeczy na głowie), nie zawsze się udaje. O, wpadłeś Bagiński we własną pułapkę – powiecie. Bo przecież pracownicy handlu też mają fajniejsze plany na niedziele niż robota w zakładzie pracy.
Ha, nie – odpowiem. Bo akurat w moim zawodzie praca w weekendy i święta jest normą i nikt nie robi z tego wielkiego halo. Ja nie jestem jakimś pracoholikiem, jestem w miarę normalny i też lubię mieć wolne. Nie dziwię się, że pojawiają się pomysły, iżby miała być Wigilia dniem wolnym. Ale jaki to ma sens?
W tym kontekście najczęściej mówi się o tych biednych pracownikach handlu. No bo oni muszą zasuwać. A potem jeszcze kolację szykować. Świetnie, ale wprowadzenie w Wigilię dnia niehandlowego znów podzieli społeczeństwo.
Znam właścicieli firm (tzw. prywatnych, czyli dla niektórych krwiożerczych kapitalistów), którzy dają swoim ludziom wolne w Wigilię. Ogłaszają, że firma zamknięta i już. I bardzo dobrze, jest to ich prawo. Czują taką potrzebę i ją realizują. Przez jeden dzień zakład nie padnie, ludzie mają jeden dzień wolny więcej.
Handel to świętość?
Ale wielu ludzi wolnego w Wigilię mieć nie będzie. Bo nie może! Działać będą koleje, jeździć autobusy i tramwaje, cały transport zbiorowy. Służba zdrowia, policja, ochrona, wojsko. A one potrzebują paliwa, więc otwarte będą stacje benzynowe i sklepy na nich. Będzie działać pomoc drogowa, niektóre zakłady wulkanizacyjne.
Zachęcamy do subskrybowania kanału INN:Poland na YouTube. Od teraz Twoje ulubione programy "Rozmowa tygodnia" i "Po ludzku o ekonomii" możesz oglądać TUTAJ.
W Polsce coraz modniejsze są świąteczne wyjazdy. Działać więc będą hotele i hotelowe restauracje. Co więcej, będą pewnie serwować wigilijne menu. A tradycyjnie w drugi dzień świąt otworzy się większość restauracji.
Jeżeli pod moim blokiem w Wigilię pęknie rura z gazem, to chciałbym, żeby ktoś zakręcił kurek, a potem tę dziurę załatał, zamiast czekać, aż wylecimy w powietrze. Chciałbym pojechać gdzieś po odśnieżonej drodze, a nie brodzić w śniegu po kolana. Oczekuję, że działać będą telefony, będzie się dało zapłacić kartą na stacji benzynowej albo za bilet. Że kraj nie zamknie się na dzień.
Ze swojego doświadczenia wiem, że działać będą też media. Tak, we wszystkich serwisach informacyjnych będą się pojawiać świeże informacje z Polski i świata. Wiecie, że gazeta, która pojawi się w kiosku środę rano 27 grudnia, będzie robiona w drugi dzień świąt, drukowana w nocy i rozwożona do kiosków o świcie? Serio.
"Pracować" będą też politycy. Miłościwie nam panujący prezydent Duda z pewnością zawita z opłatkiem do jakiegoś biskupa, będzie mu z pewnością towarzyszyć telewizja, która to pokaże. Papież publicznie wygłosi homilię. Ci wszyscy ludzie będą w pracy. Widzicie, że w każdą niedzielę zasuwają tysiące ludzi? I nikt z nich nie robi z tego wielkiego problemu. Takie jest życie.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
No ale sklepy mają być zamknięte. Nie twierdzę, że praca w sklepie jest łatwa. Nie jest. To często harówka. Ale pomysł, by uprzywilejować właśnie te osoby, może znów podzielić społeczeństwo na lepszych i gorszych. Nie rozumiem, dlaczego akurat sklepy miałyby być zamknięte w Wigilię.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jak to jest, że jednych pracowników żałujemy, bo będą pracować, a innych nie? Weźmy takich kurierów. Oni przez cały grudzień będą mieli taki zapieprz, że zedrą sobie zelówki i ponaciągają ścięgna. I owszem, trochę marudzą, ale jednocześnie wiedzą, że to dla nich żniwa. Zarobiąpieniądze.
Wigilia to nie święto
Przypomnę, że Wigilia to nie jest dzień wolny sam w sobie. Wigilia – pisana małą literą, to po prostu dzień coś poprzedzający. Na przykład dzień przed Świętem Niepodległości mamy wigilię Święta Niepodległości.
No i mamy też tę Wigilię pisaną dużą literą. To dzień przed świętami Bożego Narodzenia. I jakoś tak się utarło, że Wigilia powoli staje się świętem. Chociaż nim nie jest. Ani kościelnym, ani świeckim.
Wigilia to po prostu dzień przed Świętami (dużą literą, bo domyślnie chodzi nam o święta Bożego Narodzenia). Przypomnijmy: to uroczystości kościelne, ale zakorzenione w naszej tradycji. Nawet w PRL-u święta były, chociaż niekoniecznie chętnie nazywano je Bożym Narodzeniem. I od zawsze Wigilia świętem nie była. Owszem, w katolickiej tradycji jest to dzień ważny, ale nie najważniejszy. Ważniejsze są te dwa dni, które poprzedza.
Jeszcze słówko à propos niedziel bez handlu. Zawsze starałem się nie planować wielkich zakupów na niedzielę. Ale często zdarza się, że czegoś zabraknie. Planowanie planowaniem, ale nagle okazuje się, że nie masz cukru albo mąki do ciasta, a goście będą za dwie godziny. Skiśnie ci mleko do kawy, zabraknie masła.
Owszem, bez tego da się żyć. A mieliście tak, że w niedzielę pękła wam uszczelka w kranie, strzelił korek, który miał wytrzymać 20 lat albo nagle rozpadła się spłuczka w toalecie? Ja miałem takie sytuacje i za każdym razem o zakazie handlu w niedzielę myślałem słowami głęboko nieparlamentarnymi.
Jest taki pomysł, by niehandlowa była co druga niedziela. I mi się to wydaje rozsądnym kompromisem, oczywiście przy zapewnieniu pracownikom handlu odpowiednio wyższej stawki i dnia wolnego w tygodniu.
Duże sieci handlowe sobie z tym poradzą, pracownikom mniejszych sklepów może być trudniej walczyć o swoje. I to jest faktycznie problem, bo w Polsce inspekcja pracy działa w sposób... wołający o pomstę do nieba. Ale to już problem państwa, i oby sobie z nim poradziło lepiej, niż do tej pory.