Wzmożenie wyborcze Polaków opada, rośnie inne. Teraz modne i popularne staje się narzekanie na Strefy Czystego Transportu. SCT budzi poruszenie w Warszawie oraz w Krakowie. W stolicy Małopolski doszło do tego, że władze miasta rakiem wycofują się z własnych propozycji i ulegają lobby transportowemu. Kto w tym sporze ma rację?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Kraków smogu chce wdychać coraz mniej, więc miasto wprowadza strefę czystego transportu. Jeszcze do miasta nie wjechała, ale już teraz stała się strefą ostrego sporu. Ograniczenia dla starych aut zostały złagodzone" – pisze TVN24.pl. O co to zamieszanie?
Władze Krakowa planowały wprowadzić w mieście Strefę Czystego Transportu. Stolica Małopolski od dawna ma olbrzymi problem z jakością powietrza. Jego praprzyczyną jest położenie miasta w wielkiej niecce, w której wymiana powietrza jest utrudniona.
Do Krakowa spływają więc zanieczyszczenia z gmin ościennych, do tego zaś dokładają się krakowscy truciciele, m.in. dym z pieców i spaliny.
Kraków od dawna walczy ze spalinami pochodzącymi z systemów grzewczych, teraz postanowił wziąć się za auta. Kraków jest pierwszym miastem w Polsce, które wprowadziło przepisy o strefie czystego transportu. Pierwsze głosowanie w tej sprawie odbyło się w listopadzie 2022 roku.
Zachęcamy do subskrybowania kanału INN:Poland na YouTube. Od teraz Twoje ulubione programy "Rozmowa tygodnia", "Po ludzku o ekonomii" i "Koszyka Bagińskiego" możesz oglądać TUTAJ.
Założenia były ambitne. Według nich Strefa ma obowiązywać w granicach administracyjnych miasta i obejmie wszystkich kierowców, czyli i przyjezdnych, i mieszkańców. Wyjątków miałoby być niewiele, do SCT bez przeszkód mogłyby wjeżdżać jedynie:
karetki,
radiowozy,
pojazdy budowlane,
autobusy szkolne,
auta zabytkowe,
motocykle i skutery,
food trucki,
auta osób niepełnosprawnych,
samochody seniorów (po 70. roku życia).
Po mieście rozlała się fala protestów. Krakowski magistrat zdecydował więc o zmianie uchwały o SCT. Część przepisów wejdzie w życie później, niż zakładano, pojawiła się również propozycja przeprowadzenia lokalnego referendum w tej sprawie.
Założenie było takie, że do miasta nie wjadą samochody osobowe i ciężarowe zarejestrowane po 1 marca 2023 r., które nie spełniają norm co najmniej Euro 3 w przypadku aut benzynowych i LPG, a w przypadku diesli norm co najmniej Euro 5.
Jaka będzie rzeczywistość? Andrzej Kulig, wiceprezydent miasta i kandydat do objęcia funkcji prezydenta Krakowa po Jacku Majchrowskim proponuje, by termin pozostał, ale auta z silnikiem Diesla i normą Euro 4 mogły nadal poruszać się po mieście do 2026 r.
Tłumaczy to problemami branży transportowej, która musiałaby zmieniać tabor. A to skutkowałoby nieuchronnymi podwyżkami cen w Krakowie.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Zmiany dotyczyłyby też drugiego etapu wprowadzania SCT, który ma się zacząć w lipcu 2026 r. Z krakowskich ulic mają wówczas zniknąć wszystkie samochodyniespełniające norm Euro 3 dla samochodów benzynowych i Euro 5 dla samochodów z silnikiem Diesla.
Może chodzić nawet o 100 tys. samochodów, czyli ok. 20 proc. aut zarejestrowanych dziś w Krakowie. Ale to i tak za dużo dla aktywistów ze środowisk "wolnościowych". Udało im się zrobić zamieszanie i zebrać kilka tysięcy podpisów pod petycją likwidacji planowanej SCT. Podczas pikiet mówią o "tresurze".
Sławomir Skiba z ruchu społecznego "Nie oddamy miasta" w TVN24 mówił o tym, że nawet liberalizacja zasad SCT nie załatwia sprawy, bo jest jak "poszerzenie spacerniaka".
Ludzie nie wiedzą przeciw czemu protestują?
Jak pisze Wyborcza, zdaniem Łukasza Gibały z klubu Kraków dla Mieszkańców problemem jest mała wiedza na temat strefy.
– Wiele osób ma mgliste pojęcie o tym, jak będzie wyglądać strefa. Mieszkańcy nie są odpowiednio informowani na ten temat przez urząd miasta. W efekcie wiele osób uważa, że po Krakowie będą mogły jeździć wyłącznie auta elektryczne lub że będą musieli kupić samochód za 100 tys. zł – zauważa Gibała.
On też będzie pewnie startował w wyścigu prezydenckim. Dziś proponuje przesunięcie o rok wejścia w życie przepisów, ograniczenie ich do kierowców "przyjezdnych" i przeprowadzenie rzetelnej kampanii informacyjnej.
Podobne czarne chmury zbierają się nad SCT w Warszawie. I to pomimo faktu, że warszawska strefa ma objąć jedynie część miasta, a do końca 2027 r. z zasad zwolnieni będą wszyscy zameldowani w mieście i płacący tam podatki.