Minister finansów Andrzej Domański wysadził prezesa NBP Adama Glapińskiego z kolejnego siodła. Odebrał mu możliwość reprezentowania Polski w Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju. Teraz sam Domański będzie decydował, kto zostanie naszym przedstawicielem i dyrektorem w EBOiR. Glapiński próbował protestować, ale zabrakło mu argumentów.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jak donosi Business Insider Polska, prezes NBP Adam Glapiński stracił wpływy w kolejnej międzynarodowej instytucji finansowej. Nie jest już gubernatorem reprezentującym Polskę w Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju. To stanowisko odebrał mu (i obsadził swoją osobą) minister finansów Andrzej Domański.
Teraz to on będzie decydował o tym, kogo posłać w delegację do Londynu, gdzie siedzibę ma EBOiR.
Przypomnijmy, że wcześniej Adam Glapiński stracił możliwość obsadzania należnego Polsce stanowiska w Banku Światowym z siedzibą w Waszyngtonie. Prezes NBP wysłał tam Jacka Kurskiego. Była to nominacja niezwykle kontrowersyjna. Kurski właśnie stracił fotel prezesa TVP, którą wcześniej przemienił w narzędzie propagandy.
Glapiński podpadł przez Kurskiego
Co więcej: Kurski co prawda formalnie jest ekonomistą, bo skończył studia na tym kierunku, ale brak jego wiedzy był zauważalny. Dochodzące z Waszyngtonu pogłoski mówiły o tym, że kompromituje siebie i Polskę.
– Mogę powiedzieć tylko tyle, że wszystko napisaliśmy na naszej stronie internetowej, ale na pewno pan Jacek Kurski spełnia z ogromną nadwyżką wszystkie wymagania wobec osób reprezentujących Polskę, polski świat finansów w międzynarodowych instytucjach i mógłby zajmować o wiele wyższe stanowiska, spełnia wszystkie kryteria – bronił go Glapiński.
Zachęcamy do subskrybowania kanału INN:Poland na YouTube. Od teraz Twoje ulubione programy "Rozmowa tygodnia" i "Po ludzku o ekonomii" możesz oglądać TUTAJ.
Ale prezes NBP tym powołaniem wywołał gniew Tuska i skierował na siebie oczy prawników. Szybko dokopali się oni do dość zaskakujących dokumentów. Do tej pory było tak, że prezes NBP obsadzał stanowiska w Banku Światowym i EBOiR, zaś minister finansów delegował przedstawiciela do Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
Okazało się, że jest to układ niemalże grzecznościowy. Jak pisaliśmy w październiku 2023 roku, wyszło na jaw, że jedynym formalnym dokumentem na ten temat jest... "uchwała Rady Ministrów z 1986 r., która określiła zadania ministra finansów i prezesa NBP w zakresie członkostwa w tych instytucjach".
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Jednym z pierwszych kroków nowego rządu pod wodzą Donalda Tuska było więc wydanie odpowiedniego rozporządzenia, na mocy którego przedstawicieli do EBOiR i Banku Światowego wysyła minister finansów.
Banki nie posłuchały prezesa NBP
Adam Glapiński oczywiście usiłował bronić swojej strefy wpływów. Departament Prawny NBP wystosował komunikat, w którym próbował dowodzić, iż prezes banku centralnego deleguje przedstawicieli na mocy ustawy, więc rozporządzeniem tego nie można zmienić.
W Waszyngtonie i Londynie stanowiska NBP nie przeczytano. Albo przeczytano i porównano ze stanem faktycznym. Efekt był taki, że po piśmie od nowego rządu, Bank Światowy spakował Jackowi Kurskiemu walizki i najbliższym lotem odesłał do Polski.
Jak pisze Business Insider Polska, nie ma pewności co do tego, że nasz przedstawiciele w EBOiR podzieli los byłego prezesa TVP. W przeciwieństwie do Kurskiego, Piotr Szpunar jest profesjonalistą, co do jego kompetencji nikt nie ma wątpliwości. Ale decyzja należy do Andrzeja Domańskiego.