Ten raport nie został przyjęty przez branżę modową z otwartymi ramionami. Szkoda, że dopiero teraz przebija się do powszechnej świadomości. Według pewnego niemieckiego instytutu powinniśmy kupować najwyżej 5 nowych ubrań rocznie, by nasza jedyna planeta się nie przegrzała. Zobacz, na czym polega zasada 5 ubrań i czy sprawdź, czy zdołasz podołać temu wyzwaniu.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Według raportu berlińskiego Hot or Cool Institute opublikowanego w 2022 r., wszyscy ludzie na świecie powinni zmniejszyć roczne zużycie odzieży, aby branża modowa zmieściła się w budżecie węglowym. Czyli ograniczyła emisję gazów cieplarnianych o potrzebną ilość, aby utrzymać globalne ocieplenie na poziomie 1,5°C.
Raport zatytułowany jest "Nienadające się, nieuczciwe, niemodne" ("Unfit, Unfair, Unfashionable"). "Jeśli nie zostaną podjęte działania, takie jak naprawa/naprawianie, pranie w niższych temperaturach lub kupowanie używanej odzieży, zakupy nowej odzieży należy ograniczyć do średnio 5 sztuk rocznie" – czytamy w nim.
Ale po co to wszystko?
Według badań przeprowadzonych przez "Hot Or Cool Institute", aby ograniczyć wzrost globalnej temperatury o ponad 1,5°C w stosunku do poziomu przedindustrialnego – a tym samym złagodzić najgorsze skutki zmian klimatycznych – musimy zmniejszyć roczną emisję dwutlenku węgla wytwarzaną przez nasze szafy do 128,7 kg.
Zachęcamy do subskrybowania kanału INN:Poland na YouTube. Twoje ulubione programy "Rozmowa tygodnia", "Po ludzku o ekonomii" i "Koszyka Bagińskiego" możesz oglądać TUTAJ.
Dane pokazują, że na przykład mieszkańcy Wielkiej Brytanii nie powinni kupować więcej niż dziewięć nowych ubrań rocznie. W innych krajach G20, gdzie średnia emisja gazów cieplarnianych wytwarzana przez pojedynczą część garderoby jest wyższa, liczba sztuk "dopuszczalnej" nowej odzieży wynosi pięć.
A ile teraz kupujemy? Przeciętny Brytyjczyk lub Brytyjka kupują ok. 25 - 30 nowych elementów garderoby rocznie. A nawet 70 procent ubrań wiszących w naszych szafach jest "pasywnych" Oznacza to, że nosimy je bardzo rzadko lub nie zakładamy nigdy.
Badacze wyliczyli, że przeciętna francuska garderoba w latach 60. składała się z około 40 części garderoby. Tymczasem my tylko od roku 2010 do 2022 podwoiliśmy ilość kupowanej rocznie odzieży.
Hot Or Cool proponuje, by dziś garderobę ułożyć z 74 elementów. Daje to ok. 20 kompletów strojów: sześć do pracy, trzy do domu, pięć do ćwiczeń i uprawiania sportu, dwa na świąteczne okazje i cztery do spędzania czasu na świeżym powietrzu.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
W 5 sztuk rocznie nie wliczają się drobne przedmioty, takie jak bielizna, czapki, szaliki, skarpetki. Torby i buty już tak. Liczą się też prezenty, podobnie jak przedmioty używane. Badacze zastrzegają, że te ostatnie są mniej obciążające dla środowiska, ale precyzyjne obliczenie ich śladu nie jest możliwe.
Co to da?
Możemy w ten sposób ograniczyć i ślad węglowy produkcji nowych ubrań, i ilość śmieci. Oznacza to też, że musimy bardziej świadomie kupować ubrania i stawiać na produkty wyższej jakości, ale i droższe. W ostatecznym rozrachunku i tak wyjdziemy co najmniej na plus.
Mniejsza ilość ubrań oznacza mniejszą ilość miejsca potrzebnego na ich przechowywanie. Zyskujemy więc przestrzeń w domu. Badacze zalecają też rzadsze pranie odzieży w niższej temperaturze, kupowanie rzeczy z drugiej ręki i wydłużanie żywotności ubrań.
Rocznie na świecie produkuje się ok. 100 miliardów ubrań. Ich dystrybucja nie jest "sprawiedliwa", większość kupują mieszkańcy państw rozwiniętych.