Najwyższa Izba Kontroli przedstawiła raport, w którym ustalono, że Orlen sprzedał majątek Lotosu za cenę zaniżoną o minimum 5 mld zł. Chodzi oczywiście o skutki fuzji tych dwóch koncernów. Kto powinien za to odpowiedzieć? Obajtek nie wpuścił kontrolerów, więc na razie mu się upiekło. NIK oskarża Jacka Sasina, który powinien był tej transakcji pilnować. Nie zrobił tego i powinien za to odpowiedzieć – uważają kontrolerzy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
NIK zapowiada też wysłanie zawiadomienia do prokuratury na zarząd Orlenu kierowany przez Daniela Obajtka. Nie ogranicza się do samego prezesa, zamierza też donieść na byłego ministra aktywów państwowych Jacka Sasina. Dlaczego właśnie jego? Rzecznik NIK Marcin Marjański podkreślił, że Orlen odmówił poddania się kontroli, co było działaniem bezprawnym.
NIK nie ma więc dokumentów Orlenu, co zapewne zmieni się po zmianie władzy w koncernie. Na razie kontrolerzy pochylili się więc nad nadzorem właścicielskim Jacka Sasina nad koncernami paliwowymi i zapewnieniem bezpieczeństwa energetycznego Polski.
Wnioski dla byłego ministra są porażające
"Choć w kontrolowanym okresie zapewniono ciągłość dostaw ropy naftowej i paliw, to jednak nie udało się osiągnąć wyznaczonych przez rząd celów, które miały poprawić bezpieczeństwo paliwowe naszego kraju. Kluczowa dla tego bezpieczeństwa fuzja PKN Orlen i Grupy Lotos (...) spowodowała powstanie istotnych ryzyk dla tego bezpieczeństwa" – pisze NIK.
Zachęcamy do subskrybowania kanału INN:Poland na YouTube. Twoje ulubione programy "Rozmowa tygodnia", "Po ludzku o ekonomii" i "Koszyka Bagińskiego" możesz oglądać TUTAJ.
"Chodzi o uprzywilejowaną pozycję Aramco w Rafinerii Gdańskiej sp. z o.o. oraz utratę przez Skarb Państwa wpływu na kierunki sprzedaży ok. 20 proc. produktów pochodzących z rafinacji ropy (głównie oleju napędowego i benzyny), co może zagrażać pokryciu krajowego zapotrzebowania na te produkty" – podkreślają kontrolerzy.
Izba dodaje, że Minister Aktywów Państwowych (sprawujący nadzór właścicielski nad PKN Orlen) oraz Minister Klimatu i Środowiska (minister właściwy ds. energii) nie przygotowali strategii działania, która eliminowałaby te ryzyka.
NIK zwraca również uwagę na rażąco niską cenę za sprzedaż aktywów Grupy Lotos – co najmniej 5 mld zł poniżej szacowanej wartości. Dodaje, że Minister Aktywów Państwowych nieprawidłowo sprawował w imieniu Skarbu Państwa nadzór nad procesem połączenia tych spółek.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Co więcej nie dysponując wystarczającymi przesłankami przedłożył Radzie Ministrów wniosek o wyrażenie zgody na fuzję i to w trybie nadzwyczajnym, uniemożliwiającym jakąkolwiek dyskusję na ten temat na posiedzeniu rządu.
Lista zarzutów dla Sasina
Czego zdaniem NIK nie zrobił Jacek Sasin? Lista jest niezwykle długa. Oto, co zarzucają mu kontrolerzy:
Zaniechał wypełnienia części obowiązków w zakresie ochrony bezpieczeństwa w sektorze naftowym. Tak samo nieprawidłowo minister postępował przy połączeniu PKN ORLEN z PGNiG SA.
Nie miał pełnej wiedzy o kosztach i korzyściach połączenia oraz o jego skutkach dla bezpieczeństwa paliwowego i bezpieczeństwa infrastruktury krytycznej, podlegającej w wyniku połączenia przekształceniom własnościowym.
Analizy, zlecone przez Ministra, opierały się na niepełnych danych źródłowych, a kluczowe wyniki oszacowania efektów połączenia (tzw. efekty synergii) były powieleniem obliczeń PKN Orlen, bez wiedzy o danych źródłowych i przyjętej metodologii szacowania tych efektów.
Minister nie miał wiedzy o warunkach transakcji dokonywanych przez PKN Orlen w ramach realizacji środków zaradczych określonych przez Komisję Europejską i nie starał się jej pozyskać.
Minister Aktywów Państwowych nie zapewnił sobie także niezbędnych uprawnień w porozumieniach i umowach, zawieranych z PKN Orlen i innymi spółkami uczestniczącymi w procesie połączenia.
Nie zapewnił w nich dla zatrudnionego doradcy dostępu do wszystkich danych, niezbędnych do przygotowania dla niego oceny procesu konsolidacji spółek pod względem zabezpieczenia celów polityki państwa, za których realizację odpowiadał.
Na żadnym etapie procesu połączenia PKN Orlen i Grupy Lotos nie dokonał analizy ryzyk związanych z realizacją środków zaradczych Komisji Europejskiej pod kątem zastosowania odpowiednich działań pozwalających w ramach ustawowych kompetencji chronić bezpieczeństwo paliwowe.
Nie uwzględnił też niektórych rekomendacji w sprawie zabezpieczenia interesu Skarbu Państwa, np. w sposób wybiórczy korzystał z opinii prawnych zatrudnionego doradcy.
Nie tylko miał możliwość wpływu na działania Orlenu związane z połączeniem z Grupą Lotos, a miał wręcz ustawowy obowiązek kontroli nad tym procesem. Nie skorzystał jednak z uprawnień do pozyskania niezbędnych danych lub informacji związanych z procesem połączenia ww. spółek, pozwalających obiektywnie ocenić koszty i korzyści wynikające z połączenia.
Minister niemal całkowicie abdykował z wykonania prerogatyw wynikających z jego ustawowej roli ministra właściwego do spraw aktywów państwowych.
Minister nie skorzystał z przysługujących mu uprawnień w celu pozyskania szczegółowych informacji na temat toczących się transakcji, nie pozyskał danych niezbędnych do przeprowadzenia analizy ryzyk związanych z realizacją środków zaradczych w procesie połączenia PKN Orlen i Grupy Lotos.
Minister przyjął bierną postawę w procesach konsolidacyjnych.
Obajtek przechodzi do historii
Poniedziałek to ostatni dzień urzędowania Daniela Obajtka na stanowisku prezesa Orlenu. Jego era w Orlenie zakończy się o północy. Wbrew pozorom odwołanie Obajtka przez radę nadzorczą odbyło się na jego warunkach. Odwołali go popierający go ludzie, uprzedzając nieco fakty.
Zamiast złożenia dymisji oświadczył, że "oddaje się do dyspozycji rady nadzorczej". A ta go odwołała. Termin odwołania Obajtka był zaskakujący. Przecież walne zgromadzenie w Orlenie i dopięcie przejmowania władzy nad koncernem odbędzie się dopiero we wtorek 6 lutego.
Obajtek został więc de facto odwołany "przez swoich". Ale wbrew pozorom to nie jest dla niego najważniejsze. W ten sposób zagwarantował sobie milionową odprawę. Danielowi Obajtkowi należy się odprawa tylko w przypadku jego odwołania z pełnionej funkcji członka zarządu. W przypadku rezygnacji nie dostałby ani grosza.