W Polsce jeszcze tego tak nie odczuwamy, ale od początku lutego świat zrobił kolejny krok w stronę realizacji wizji znanych z dzieł science fiction. Po ulicach chodzą ludzie w dużych, lśniących goglach Apple. Jedni się z nich śmieją, inni wołają, że to już dystopia. Co eksperci branżowi mówią o takim gadżecie? Zdaniem Johna Hanke, twórcy Pokemon Go, jest w nim potencjał… ale niebezpieczny.
Reklama.
Studio Niantic, którego John Hanke jest prezesem i założycielem, specjalizuje się w grach wykorzystujących geolokalizację i rzeczywistość rozszerzoną (AR), jak Pokemon Go czy Monster Hunter Now. Na łamach INNPolandrecenzowaliśmy Peridot, opierającą się o interakcje wyłącznie z użyciem AR. Można pomyśleć, że szef takiej firmy powinien być podekscytowany wypuszczeniem na rynek gogli Apple Vision Pro. A jednak.
Co jest takiego strasznego w Apple Vision Pro?
John Hanke nie krytykuje samego Apple. Jego zdaniem gogle to rzeczywiście technologiczny cud przybliżający rzeczywistość wirtualną i rozszerzoną powiększonemu gronu odbiorców. Potencjalnie otwierają one drzwi dla twórców zupełnie nowego rodzaju aplikacji. Nazywa to przekształcaniem świata w interaktywną powierzchnię obliczeniową.
Zachęcamy do subskrybowania kanału INN:Poland na YouTube. Od teraz Twoje ulubione programy "Rozmowa tygodnia" i "Po ludzku o ekonomii" możesz oglądać TUTAJ.
Ma jednak uwagi do tego, jakie narzędzia Apple przygotował w tym celu.
– To, co sprawia, że jest to potencjalnie straszne, to fakt, że obrany przez Apple kierunek może nas zaprowadzić na ścieżkę, na której nasza branża skoncentruje się na doświadczeniach AR wewnątrz pomieszczeń – ostrzega John Hanke w otrzymanym przez nas materiale.
– Narzędzia kształtują tworzenie, więc istnieje niebezpieczeństwo, że (...) odciągną nas od ostatecznego celu, jakim jest stworzenie lżejszych, prostszych, ale bardziej przyjaznych dla środowiska okularów AR – dodaje
Czyli mówiąc prościej: twórca Pokemon Go obawia się, że Apple nastawi wszystkich na robienie bajerów pod swój sprzęt i skupi uwagę świata na domowej rozrywce, a nie praktyczniejszych zastosowaniach takiej technologii.
Jego zdaniem nowe gogle oferują "doświadczenia ekrano-centryczne". Patrząc po nagraniach użytkowników Vision Pro, łatwo zrozumieć, co ma na myśli – w polu widzenia majaczą okna aplikacji, serwisów streamingowych i z gier, a wszystko w wysokiej jakości. Jak pokazują niektórzy, możemy zalać nimi cały dom, oglądając strumieniowany film w toalecie.
Gogle Vision Pro mają duży potencjał do domowej rozrywki, co jak zwraca uwagę Hanke, jest ograniczaniem technologii do czterech ścian, podczas gdy powinna towarzyszyć nam częściej na zewnątrz.
Technologia powinna być towarzyszem w życiu
Na gogle Apple można spojrzeć jak na noszenie komputera na głowie z monitorem przyklejonym do twarzy. Zdaniem Hanke skupienie się na rozwijaniu technologii w tym kierunku może spowolnić albo wręcz powstrzymać osiągnięcie prawdziwego potencjału AR.
Co ma dokładnie na myśli? Chodzi o zastosowanie AR do rozwiązań towarzyszące nam w codzienności, w życiu na zewnątrz.
Spróbujcie sobie to tak wyobrazić – nieważne czy spojrzycie przez ekran telefonu, czy okulary, bez ładowania żadnej aplikacji rzeczywistość rozszerzona wyświetli wam np. na jakiej jesteście ulicy, co ciekawego na niej znajdziecie, albo jaki budynek mijacie, co oferują sklepy w nim i tak dalej.
W takim świecie przedsiębiorca tworzyłby sobie efekty AR tak, jak tworzy bajery na stronie internetowej. A w goglach Vision Pro pojawi się tylko to, na co Apple pozwoli. I to jest niebezpieczeństwo, o którym mówi Hanke.
Obecny moment w rozwoju technologii nazywa "nieuporządkowanym środkiem" pomiędzy goglami VR i okularami do AR. Przedstawicielem tej drugiej grupy są inteligentne okulary Ray-Ban z asystentem AI na zawołanie.
Obawy budzi w nim też sposób, w jaki aplikacje mogą funkcjonować i dodawać się do systemu AR Apple. Tak jak woda płynie określonymi kanałami, tak polityka Apple może wpłynąć na trajektorię rozwoju rozwiązań do AR.
Jeszcze do tego dochodzą różnice w regulacjach, a jak wiemy z przypadku Spotify, gigant z Cupertino nie lubi, gdy każe mu się bawić z innymi w technologicznej piaskownicy. Pod przymusem przepisówUnii Europejskiej muszą to zrobić w naszym zakątku świata, ale żeby powiedzieć ostatnie słowo, zaproponowali, by zewnętrzni deweloperzy apek płacili daninę za każdą instalację.
Czytaj także:
Ludzie-pokemony w goglach
Z zewnątrz każdy w Vision Pro wygląda jak zawodowy mim, tylko makijażu brak. Chociaż biorąc pod uwagę, z jakiej gry znany jest John, porównanie do pokemona Mr. Mime jest bardziej adekwatne. Tym bardziej że w grach i serialu ten stworek znany jest ze stawiania barier.
Apple osiąga taką niesamowitą jakość obrazu dzięki wyświetlaczom i kamerom. One w ogóle są powodem tak zaporowej ceny gogli.
Łatwo jest o tym zapomnieć, oglądając nagrania - sprzęt nie jest przezierny. Człowiek widzi obraz z 14 potężnych kamer 3D,przekazywany na monitory odtwarzające widok przed oczami w jakości 4K. Z tego tytułu też jest wprowadzony oddzielny zewnętrzny ekran wyświetlający oczy użytkownika (albo cokolwiek wstawimy w ich miejsce), aby kreować iluzję rozmowy twarzą w twarz.
Nie jest to dla niego "prawdziwy" sprzęt AR, a coś przeciwnego, co zniechęca do zaangażowania się w otaczającą rzeczywistość.
WebAR - co to jest?
Niantic popiera ideę WebAR. Jeśli słyszycie tę nazwę po raz pierwszy, już wyjaśniam - to idea technologii sieciowej, dająca funkcje rzeczywistości rozszerzonej w sposób intuicyjny, a do obsługi ma wystarczyć zwykła przeglądarka. Wiecie, jak w Pokemon Go stworki mogą biegać po waszych biurkach? No to wyobraźcie sobie, że odwiedzana strona wyświetli na kamerze smartfona coś interaktywnego. Sony Pictures promowało tak filmy Spider-man Uniwersum i Jumanji.
– Wspieramy Web AR jako realną ścieżkę rozwoju. Oferuje ona ramy dla lekkich, dynamicznie ładowanych aplikacji, w których ludzie znajdują i odkrywają nowe aplikacje podczas poruszania się po świecie, znacznie bardziej przypominając surfowanie po Internecie niż przeglądanie sklepu z aplikacjami – mówi Hanke.
Wyobraźmy sobie niedaleką przyszłość. Idziesz, celujesz okularami w coś i pyk, możesz odpalić nową apkę. Przykładem może być otworzenie menu z mijanej restauracji albo interaktywna historia zabytkowego miejsca.
Może przywołasz przewodnika muzealnego wyglądającego jak historyczna postać albo w nowej pracy cyfrowy kolega wprowadzi cię we wszystkie tajniki? Z takiego rozwiązania korzysta Porshe! W przyszłości WebAR takie aplikacje czekałyby na nas w terenie jak stworki w grach Niantic.
Zdaniem Hanke to jest właśnie przyszłość i należy skupić się na szerszym obrazie. Zauważa, że będzie to wymagało stworzenie spoiwa między światami, co nazywa "mapą trzeciej generacji".
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Historia lubi się powtarzać
John Hanke uważa, że największy wpływ na społeczeństwo mają urządzenia noszone przez nas cały czas. Przykład takiego większość z nas ma zapewne cały czas w zasięgu dłoni - smartfon.
Kiedy iPhone wchodziły na rynek w 2007 roku, ludzie również kpili w sposób podobny do dzisiejszych komentarzy wobec Vision Pro.
Że bateria szybko pada, że iPhone duży i nieporęczny, że to wszystko już było wcześniej i Apple tylko to razem skleił, a ludzie chodzą ze wzrokiem wlepionym w Internet… a w ogóle to są fatalne do podstawowej funkcji telefonu, czyli dzwonienia.
No, po co to komu?
Wcześniej wątpiono także w same telefony komórkowe: bo prywatność zabiorą i ludzie się od rozmawiania nie oderwą, a szef nas w najgorszej chwili wezwie!
To, co było treścią ostrzegawczych karykatur, teraz zupełnie traci pazur albo w najgorszym razie jest delikatnym mrugnięciem oka do współczesnej codzienności.
Ludzie popisują się w goglach Apple Vision Pro
Trendy na social media rządzą się jednak swoimi prawami. Bo co można zrobić ze sprzętem za 15 tys. złotych, jak już wydamy na niego taką ładną sumkę? Czemu nie zrobić furory w sieci bezmyślnością i pokazać, jak np. prowadzimy samochód.
"Simpsonowie znowu to zrobili! Przewidzieli Apple Vision Pro" – wskazują użytkownicy w sieci, pokazując fragment kreskówki, gdzie znani bohaterowie rozbijają się, o przeszkody mając na oczach gogle do rzeczywistości wirtualnej. Odnoszą się tym samym do znanego powiedzenia, że w jakiś sposób twórcy serialu są prorokami w swojej satyrze.
Prawdziwe okulary AR będą mniej wizualnie ekscytujące. Nie zajmą całego pola widzenia z ekranem 4K na każdym oku. Ale pozwolą nam patrzeć w górę i na zewnątrz, wchodzić w interakcje z innymi, angażować się w otaczający nas świat, a nie prowadzić "sesję obliczeń przestrzennych".