Apple w końcu pozwoli na instalację na iPhone aplikacji spoza ich flagowego sklepu, ale będzie nadal czerpać z tego zyski. Szef spotify nie oszczędza gigantowi z Cupertino gorzkich słów, a napięcia między nimi trwają od pięciu lat.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Zmianę na Apple wymusza unijny akt o rynkach cyfrowych, wchodzący w życie w marcu. W efekcie na urządzenia ze znakiem nadgryzionego jabłka będą mogły być pobierane aplikacje spoza App Store. Apple nie składa jednak broni i wprowadza opłaty za apki stworzone na iOS. Spotkało się to z apelem prezesa Spotify, Daniela Ek’a.
Spotify kontra Apple
O co burzy się szef platformy streamingowej? Jak podaje Spotify, "aplikacje dystrybuowane na iOS ze sklepu App Store lub alternatywnego rynku aplikacji będą płacić 0,50 EUR za każdą pierwszą instalację powyżej progu 1 miliona pobrań przez pierwszy rok." Oznacza to, że gigant technologiczny może czerpać zyski od deweloperów aplikacji nawet jeśli użytkownik w ogóle z nich nie skorzysta. Wystarczy sama instalacja.
Na X (dawny Twitter) Daniel Ek przytoczył apel, który pojawił się na stronie Spotify. Na samym początku zwraca uwagę, że platforma od pięciu lat zgłasza Komisji Europejskiej problemy z monopolem Apple.
Zachęcamy do subskrybowania kanału INN:Poland na YouTube. Twoje ulubione programy "Rozmowa tygodnia", "Po ludzku o ekonomii" i "Koszyka Bagińskiego" możesz oglądać TUTAJ.
Nowe zasady Apple - jak działają?
W liście Daniel Ek wyjaśnia, na czym jego zdaniem polega problem z nową polityką Apple. Zwraca uwagę, że jeśli programista nie chce płacić gigantowi rocznych opłat, to musi mieć mniej niż milion klientów i godzić się na brak wzrostu w dalszej perspektywie. Opłata będzie szczególnie dotkliwa dla osób oferujących darmowe instalacje. Do tego w nowym prawie nie ma nic, co by mogło powstrzymać koncern przed podniesieniem tej opłaty.
"Jak programista ma spłacić Apple, jeśli jego darmowa aplikacja stanie się viralem - kilka milionów kont instaluje tę darmową aplikację, a programista jest dłużny Apple miliony?" – czytamy.
Przy tym Apple cały czas pobiera 17 proc. opłat od deweloperów za istnienie w App Store, jeśli oferują alternatywne metody płatności lub linkują do swojej własnej strony internetowej. Prowizja za instalację wciąż ma ich obowiązywać, przez co zdaniem Eka, unijna dyrektywa DMA jeszcze bardziej rani programistów niż poprzednie zasady. I to dotyczy właśnie Spotify.
"Spotify, podobnie jak wielu innych programistów, teraz stoi przed nie do zaakceptowania sytuacją. Według nowych warunków, jeśli pozostaniemy w App Store i chcemy oferować naszą własną płatność w aplikacji, zapłacimy prowizję w wysokości 17 proc. i 0,50 eurocenta Core Technology Fee za każde pobranie i rok. To oznacza dla nas, że jesteśmy na tym samym lub gorszym poziomie niż według starych zasad. A jeśli udałoby nam się usunąć naszą aplikację z App Store i istnieć tylko w Alternatywnym Sklepie z Aplikacjami, to i tak by nie zadziałało" – czytamy w apelu.
Spotify podaje, że ma bazę 100 milionów użytkowników w Unii Europejskiej, co może się przełożyć na znacznie zwiększone koszty pozyskania klienta, nawet dziesięciokrotnie. Zdaniem platformy, to metoda, aby Apple wymuszało na deweloperach status quo i uczyniło dyrektywę DMA bezużyteczną.
"Czy Komisja Europejska zrealizuje swoje zamiary w sprawie ograniczenia nadużyć władzy przez Apple? Czy DMA będzie jedynie ładna teoretyczna koncepcja, ale w praktyce nie będzie miała istotnego znaczenia dla większości programistów?" – pyta szef Spotify.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Podobna oferta od Unity i bunt graczy
Zasady wprowadzone przez Apple są niemal identyczne, jak to, co w 2023 roku proponowali twórcy popularnego silnika graficznego do gier - Unity. Ta bezprecedensowa decyzja w branży gier i została ochrzczona najgorszym rozwiązaniem od czasów NFT. Propozycja dotyczyła opłaty za instalację gry wykorzystującej Unity. Co oznacza, że twórcy darmowych gierek mogliby na interesie tylko stracić. Gracze nawet nie musieliby uruchamiać ich tytułów.
Po głośnym bojkocie Unity przeprosiło społeczność deweloperów i graczy, wycofało propozycje i zaproponowało opłaty na podobnych zasadach, z których korzysta inny graficzny silnik, Unreal Engine. Co dokładnie było im sugerowane w komentarzach pod ogłoszeniami.
O tym dramacie i reakcjach społeczności gamingowej możecie przeczytać na INNPoland.
Byliśmy dumni, że Europa pokazuje drogę i założyliśmy, że Apple nie będzie miało wyjścia jak podporządkować się do litery prawa. Pokazali jednak światu, że myślą, że zasady ich nie dotyczą (...) przez lata zachowywali się okropnie, ale to zabiera ich wyżyny arogancji na zupełnie nowy poziom