INNPoland_avatar

Glapiński nie da ludziom PiS umrzeć z głodu. Tłuste posadki i bajeczne nagrody

Konrad Bagiński

28 lutego 2024, 16:49 · 3 minuty czytania
Adam Glapiński zatrudnił w Narodowym Banku Polskim całą watahę ludzi powiązanych z PiS, którzy po przegranych wyborach mogliby mieć problem ze znalezieniem dochodowego zajęcia. A teraz obrzuca ich pieniędzmi. Właśnie wyszło na jaw, że już w połowie zeszłego roku fundusz na nagrody w NBP został zwiększony o 4,6 miliona złotych.


Glapiński nie da ludziom PiS umrzeć z głodu. Tłuste posadki i bajeczne nagrody

Konrad Bagiński
28 lutego 2024, 16:49 • 1 minuta czytania
Adam Glapiński zatrudnił w Narodowym Banku Polskim całą watahę ludzi powiązanych z PiS, którzy po przegranych wyborach mogliby mieć problem ze znalezieniem dochodowego zajęcia. A teraz obrzuca ich pieniędzmi. Właśnie wyszło na jaw, że już w połowie zeszłego roku fundusz na nagrody w NBP został zwiększony o 4,6 miliona złotych.
Adam Glapiński chętnie nagradza zatrudnionych przez siebie ludzi powiązanych z PiS JACEK DOMINSKI/REPORTER
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Portal Money.pl dotarł do maila członka zarządu Narodowego Banku Polskiego Pawła Muchy. Mucha wyraził zaniepokojenie w sprawie wydania dodatkowych 4,6 mln zł na nagrody w NBP. Za podwyżką funduszu na nagrody ma stać osobiście prezes Glapiński.


Przypomnijmy: po przegranych przez PiS wyborach Narodowy Bank Polski stał się przechowalnią dla ludzi związanych z partią Kaczyńskiego. Adam Glapiński formalnie ma obecnie 14 doradców. Jednym z nich jest polityk PiS Wojciech Jasiński, były minister skarbu państwa i prezes Orlenu.

Na początku grudnia prezydent Andrzej Duda powołał do zarządu NBP Artura Sobonia. Polityk PiS zasłynął przede wszystkim tym, że w ciągu pięciu lat "zaliczył" jako wiceminister aż pięć różnych resortów. Swojej partii przysłużył się m.in. próbą załatania Polskiego Ładu oraz szykowaniem u boku Jacka Sasina wyborów kopertowych. W NBP ma spędzić sześć lat.

Niedawno w programie TVN24 "Czarno na Białym" przedstawiono sytuację w Narodowym Banku Polskim i listę osób powiązanych z Prawem i Sprawiedliwością, którzy znaleźli zatrudnienie w banku centralnym. Autorzy programu przekonują, że od momentu straty władzy przez PiS w NBP zatrudnienie znalazło już co najmniej ok. 20 osób związanych z poprzednią władzą.

W skład zarządu Narodowego Banku Polskiego oprócz powołanego Artura Sobonia wchodzą: Adam Glapiński (prezes NBP), Marta Kightley (wiceprezes NBP - pierwszy zastępca prezesa NBP), Adam Lipiński (wiceprezes NBP, kiedyś także wiceprezes PiS), Marta Gajęcka, Paweł Mucha (był jednym z najbardziej zaufanych ludzi Andrzeja Dudy, był sekretarzem stanu w jego kancelarii) Piotr Pogonowski, Rafał Sura oraz Paweł Szałamacha (były minister finansów w rządzie PiS).

Przechowalnia dla PiS-owców

Dziennikarze przypominają, że pracę w NBP dostał także były reporter "Wiadomości" TVP Damian Diaz. Według autorów reportażu pracę w NBP dostali też: Marcin Sławecki (były szef gabinetu Zbigniewa Ziobry), Adrianna Całus-Polak (była rzeczniczka ministra Przemysława Czarnka), Natalia Grządziel (dbała o wizerunek Beaty Szydło), Piotr Rycerski (kandydował z list PiS-u do Sejmu, zięć Stanisława Piotrowicza), Paweł Gajewski (prawa ręka Jacka Kurskiego w TVP), Paweł Rybicki (prowadził kampanię wyborczą Andrzeja Dudy), Anna Kasprzyszak (była doradczyni prezydenta oraz była żona Mariusza Kamińskiego), Izabela Zdzikot (żona byłego prezesa Poczty Polskiej), Agnieszka Kaczmarska (była szefowa Kancelarii Sejmu), Roman Kroner (bliski współpracownik Jacka Sasina).

A skoro w NBP siedzi tylu ludzi poprzedniej władzy, to trzeba dla nich sporo pieniędzy. W banku centralnym pracuje też Paweł Mucha, były bliski współpracownik Andrzeja Dudy. On akurat jest z Glapińskim skonfliktowany, co jakiś czas dzięki niemu wypływają kolejne afery obciążające prezesa NBP.

Grunt pod nagrody był przygotowany latem

Teraz wyciekł mail, w którym Mucha pisze o niejasnościach ws. funduszu nagród w NBP. Jak pisze portal Money.pl, który dotarł do treści tej wiadomości, na uwagę zasługuje w szczególności wątpliwość członka zarządu banku ws. kosztów wynagrodzeń.

Jak wynika z e-maila Muchy, pod koniec wakacji 2023 r. zarząd NBP przyjął uchwałę zwiększającą fundusz nagród prezesa Banku o dodatkowe ok. 4,6 mln zł.

"W sprawie tej zgłaszałem wątpliwości na posiedzeniach Zarządu, a także głosowałem przeciw i wniosłem zdanie odrębne do uchwały zarządczej Zarządu NBP z dnia 30 sierpnia 2023 r." – przekonuje Paweł Mucha.

Wnosi też "o podanie kwot nagród i premii przyznawanych przez Prezesa NBP, a także przyznanych przez Prezesa NBP premii i nagród pracownikom NBP, w tym udzielenie wyjaśnień co do rozdysponowania dodatkowych środków w wysokości ok. 4,600 tys. zł na zwiększenie funduszu nagród prezesa NBP, do których odnosiła się wyżej wymieniona uchwała".

NBP nie odpowiedział na pytania portalu. Można się jednak spodziewać, że znów uderzy w Muchę. NBP już raz upubliczniło informację o "nieakceptowalnym postępowaniu" członka zarządu.

Jak informowaliśmy w na łamach naTemat.pl, na stronie Narodowego Banku Polskiego opublikowano oświadczenie, które jest litanią zarzutów wobec byłego współpracownika prezydenta. Autorzy komunikatu wyjaśniają, że do opublikowania jego treści, zmusiła ich postawa Pawła Muchy na przestrzeni całego 2023 roku.

"Za nieakceptowalne uznaje się postępowanie pana Pawła Muchy, członka zarządu NBP, w szczególności polegające na wytwarzaniu atmosfery zagrożenia, rozliczeń, konfliktu, bezpodstawnych próbach narzucania wyłącznie własnego punktu widzenia, bezzasadnej krytyce współpracowników i prezesa NBP, a także wszystkie inne działania sprzeczne z Zasadami Etyki Pracowników Narodowego Banku Polskiego" – brzmi komunikat prasowy NBP.