Wedle raportu Najwyższej Izby Kontroli stan obrony cywilnej, czyli m.in. miejsc, w których moglibyśmy się schronić w razie ataku, jest w Polsce opłakany. Postanowiłem odnaleźć najbliższy siebie schron, aby przekonać się o tym na własne oczy. Niestety, to nie będzie pozytywny tekst...
Reklama.
Gdzie szukać schronienia w razie klęski żywiołowej albo, odpukać, wojny? Z pomocą przychodzi Państwowa Straż Pożarna i jej aplikacja "Schrony". Korzystanie z niej uświadomiło mi, że mam schron niecałe dwa kilometry od swojego miejsca zamieszkania w Warszawie. Co więcej, w szkole podstawowej, do której kiedyś uczęszczałem.
Zachęcamy do subskrybowania kanału INN:Poland na YouTube. Twoje ulubione programy "Rozmowa tygodnia", "Po ludzku o ekonomii" i "Koszyka Bagińskiego" możesz oglądać TUTAJ.
Z dzieciństwa kojarzyłem, że było takie tajemnicze i "straszne" miejsce, starsze niż wszyscy. Wedle miażdżącego raportu NIK, Polskie schrony dalej pozostają straszne, ale z powodu ich fatalnego przygotowania do funkcji obrony cywilnej. Postanowiłem przekonać się o tym na własnej skórze.
Schron w szkole podstawowej
Polecane dla mnie schronienie mieści się w szkole publicznej, a na prośbę dyrektorki nie będę podawał danych placówki, ani osób, z którymi rozmawiałem.
Z odwiedzeniem schronu problemów nie było, ale moje zainteresowanie wywołało pewne zdziwienie. Moi rozmówcy z sekretariatu wprawdzie kojarzyli, że mieli w szkole wizytę Straży Pożarnej i ewidencję schronu, ale nie wiedzieli o aplikacji czy tym, jak w ogóle funkcjonariusze go ocenili.
A ocenili marnie, bo wedle apki przyznali 3 na 10 punktów, gdzie 10 oznacza schron gotowy do użycia. Przedstawicieli szkoły zdziwiło także, że oceniono, że zmieści się w nim 60 osób. Szybko zrozumiałem, skąd taka reakcja i że obraz z raportu NIK nie jest daleki od rzeczywistości. I nie winię tu samej szkoły.
Zapomniane pomieszczenie
Wchodząc do środka, rzeczywiście zwątpiłem, jak strażacy wyliczyli pojemność schronienia. Szkoła wykorzystuje 60-letni schron przede wszystkim jako magazyn. Zgromadził dziesiątki ławek, krzeseł, przechowuje przedmioty wyciągane sezonowo, jak choinki. Nowy dom znalazł także tutaj sprzęt post-pandemiczny, jak urządzenia do odkażania. W chwili moich odwiedzin nie było mowy, aby zmieściło się tutaj 60 osób.
– Wojna może wydarzyć się w dowolnym momencie – zauważyłem.
– Zdajemy sobie sprawę, że tego wszystkiego tu nie może być – usłyszałem odpowiedź.
Mogłem poruszać się swobodnie wyłącznie przy jednej ścianie i zajrzeć do dwóch kolejnych bocznych pomieszczeń, z czterech (ciągnących się na całej długości szkoły). Nie dałem rady też wejść zbyt głęboko bez przesuwania szkolnego mienia, a dostęp do ostatniego pomieszczenia zupełnie odcięły mi rupiecie. A teraz wyobraźmy sobie, że następuje nagle kryzys i trzeba schron opróżnić, aby zrobić miejsce dla kilku klas przerażonych dzieci – ten obraz wywołuje dreszcze.
Jak przekazała mi dyrektor placówki, pomieszczenia w schronie były zapchane jeszcze przed jej kadencją. Wcale mnie to nie zdziwiło (choć dalej niepokoi) – szkoła ma do dyspozycji przestrzeń praktycznie zapomnianą, a pojemną. W czasie pokoju też składowałbym tam graty, zwłaszcza że nie ma ku temu żadnego zakazu w przepisach.
Obecne prawo w ogóle nie definiuje, czym schron ma być, w jakim stanie i kto ma go utrzymywać.
Klucze do schronu są w rękach dozorcy. Zapytany o pomieszczenie przyznał mi, że jestem pierwszą osobą od dwudziestu lat, która mocniej zainteresowała się tematem. Nie licząc oczywiście samej kontroli PSP, która przedstawicielom szkoły nie zapadła szczególnie w pamięci. Dozorca poinformował mnie, że funkcjonariusze nie skomentowali zagracenia schronu.
Przypominamy, że wedle NIK wykazano, że w przedstawione w raporcie PSP dane są nierzetelne. "W spisie obiektów ochronnych znalazły się również takie, które były dla mieszkańców niedostępne" – czytamy.
Przedstawiciele placówki potwierdzili mi, co na pewno mundurowi sprawdzili - stan wentylacji, a ta jest do całkowitego demontażu. I to także dało się odczuć. Chwila pobytu pod ziemią i człowiek już inaczej oddycha.
Działała większość oświetlenia, a wszystkie drzwi były sprawne. Woda także ponoć jest doprowadzona do jednego kranu. O tym nie mogłem się przekonać, z powodu zatarasowanej drogi.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Nie ma jednak co liczyć na toaletę czy prysznic. Ani na inne wyposażenie, wymieniane przez ekspertów od bezpieczeństwa za niezbędne w takim miejscu, jak prycze, sprzęt radio albo agregaty. Kiedy poruszyłem temat, czemu nie zostały uzupełnione, dostałem w odpowiedzi retoryczne pytanie o to, co wedle prawa powinno w schronie być. Nie mówiąc o tym, że szkoła musiałaby sama za to zapłacić, na co budżetu nie ma.
Zdaniem dyrektorki, prawdopodobnie nigdy tutaj nie było instalacji sanitarnych. Widziałem za to przerdzewiały staroć, który być może był kiedyś licznikiem promieniowania.
Kto odpowiada za zarządzanie schronem?
Schron jest własnością szkoły, a co za tym idzie samorządu gminy m.st. Warszawy. O wymianie wentylacji szkoła z samorządem rozmawia już od pewnego czasu, pierwsze ustalenia pojawiły się w lutym 2024 roku. Przedstawiciele placówki podejrzewają, że samorząd czeka, aż stanie się prawem nowa ustawa o ochronie ludności i obronie cywilnej proponowana przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji (do tego jeszcze wrócimy).
Dyrekcja nie mogła mi przekazać, ile kosztuje utrzymanie tego miejsca. Nie wiedzą nawet, ile budżet gminy w ogóle może przeznaczyć na obronę cywilną. Gmina nie ma (jeszcze) żadnego zobowiązania do konserwacji schronu.
Jak powiedział mi dozorca, ostatnie co oficjalnie zrobił samorząd, to wyniesienie przestarzałego sprzętu w okolicach 2000 roku, w tym wyposażenia do filtrów.
Czy było coś modernizowane? W okolicy początku milenium odmalowano ściany schronu, na koszt szkoły, "żeby nie był taki syf". Wykonano także renowację części podłogi. Dzielnica nawet nie dała pieniądze na farbę.
– Czy kiedykolwiek był przeprowadzany gruntowny remont? – zapytałem.
– Nigdy – usłyszałem odpowiedź.
Gdyby moje szkolne wspomnienia były wyraźniejsze, zapewne nie zauważyłbym wielkiej różnicy w stanie schronienia.
Dla porządku warto dodać, że schodzą tam czasem dzieci. Placówka udostępnia im klucze, kiedy potrzebują np. zrobić filmy na potrzeby edukacyjne.
Czy szkoła jest przygotowana na kryzys?
Może i stan wentylacji nie pozwoli na długotrwałe przebywanie ludności w tym schronie, ale w sytuacjach kryzysowych lepszy rydz niż nic. Przynajmniej na głowę nic nie spadnie i jest dostępny w każdej chwili. Kontakt z dozorcą jest, więc w razie sytuacji kryzysowej, nie ma problemu z otwarciem schronu. A jak ustaliła redakcja naTemat, to wcale nie jest gwarantowane!
Udostępnienie schronu może się udać, o ile tylko wyciągnie się wszystkie rupiecie. Dyrektorka przyznała mi, że wie, że tak nie powinno to wyglądać, ale niewiele mogą z tymi, dosłownie, fantami zrobić. Nie mają innych podobnie pojemnych pomieszczeń magazynowych. A, jak przekazała mi dyrektorka, oczyszczanie schronu trwa już jakiś czas.
Dyrektorka zapewniła mnie, że kiedy przyjdzie co do czego, niepotrzebna zawartość zostanie wyrzucona bezceremonialnie na zewnątrz. Zgodziła się jednak, że gdyby doszło niespodziewanie do wojny czy innej katastrofy, to obecny stan schronienia jest martwiący.
Schron łatwo zlokalizować, wejście położone jest blisko najważniejszych przejść w budynku. Struktura znajduje się tuż obok kotłowni i innych magazynów, chociaż niespecjalnie głęboko. Droga ewakuacyjna jest oznakowana, dzieci są uświadomione, problemów z tym nie ma.
Dyrektorka wprawdzie procedur na wypadek wojny z pamięci nie mogła mi podać (w tym np. komu przysługuje pierwszeństwo w udzieleniu schronienia), ale ma w placówce osoby odpowiedzialnie za te zagadnienia i wie, gdzie w razie czego znaleźć dokumentację.
W planach jest utylizacja i rozdanie niepotrzebnego sprzętu, ale szkoła wszystko będzie organizować sama. Otrzymałem informację, że w kwestiach związanych ze schronem placówka nigdy nie odczuła wsparcia. Nie oceniam, nie ma co ukrywać, że inwazja Rosji na Ukrainę w 2022 roku była dla wszystkich kubłem zimnej wody, a przepisy są w takim stanie, w jakim są. Dopiero dwa lata później, po zmianie władzy, coś zaczęło dziać się z tematem obrony cywilnej.
Założenia nowej ustawy o ochronie ludności i obronie cywilnej
W piątek 22 marca Marcin Kierwiński, Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji powiedział, że to poprzedni rząd całkowicie zniszczył procedury łączące instytucje współdziałające ze sobą na rzecz ochrony ludności. Szef resortu odnosi się przy tym do ustawy o obronie Ojczyzny z 2022 roku.
"Wcześniej, obowiązujące od 2018 r. wytyczne Szefa Obrony Cywilnej Kraju realizowały odpowiedzialne za nią na poszczególnych szczeblach władze wojewódzkie i samorządowe, ale po wejściu w życie ustawy o obronie Ojczyzny nie wiadomo kto za obronę cywilną odpowiada" – czytamy w raporcie NIK.
Kontrola NIK również nie zostawiła suchej nitki na raporcie PSP.
"W 2022 r. wiceminister spraw wewnętrznych i administracji w sposób nierzetelny (ustnie zamiast pisemnie) wydał Komendzie Głównej Państwowej Straży Pożarnej polecenie przeprowadzenia w całym kraju inwentaryzacji budowli ochronnych. Z przygotowanego wówczas raportu wynikało, że w schronach i ukryciach jest miejsce dla niecałych 4 proc. mieszkańców (1 428 369 osób), natomiast pojemność miejsc doraźnego schronienia (np. w piwnicach) przekracza populację Polski" – czytamy. Ówczesny minister oświadczył, że schronienie znajdzie ponad 49 mln osób. NIK podkreśla, że dane przedstawione w raporcie mogą stwarzać fałszywe poczucie bezpieczeństwa.
MSWiA i MON ujawniły założenia nowej ustawy o ochronie ludności i obronie cywilnej. W tym regulacje kwestii schronów jak system ich konstrukcji czy utrzymania. Bo chwilowo takiego nie ma, a wizyta w faktycznym schronie pokazała mi brutalną rzeczywistość zaniedbania aspektów obronności w naszym państwie.
– Wprowadzimy jasne i bezpieczne kryteria do prawa budowlanego. W jaki sposób mają być budowane nowe obiekty - żeby te miejsca spełniały kryteria, by te miejsca mogły być tymczasowym miejscem ochrony ludności – powiedział minister Marcin Kierwiński.
Co jest jeszcze w planach:
system ostrzegania i alarmowania ludności w wypadku zagrożenia,
unormowanie kwestii dotyczących planów ewakuacji ludności,
system ewidencji schronów, utrzymywania i budowania,
organizacja szkoleń i ćwiczeń z zakresu obrony cywilnej dla ludności,
definicja struktury i roli organów ochrony ludności na różnych szczeblach administracyjnych,
sposób funkcjonowania systemu ochrony ludności w czasie pokoju, w stanie wojennym oraz w czasie wojny, w tym powstanie Korpusu Ochrony Cywilnej,
utworzenie Państwowego Funduszu Ochrony Ludności przeznaczonego na finansowanie zadań ochrony ludności.
Ten ostatni będzie składał się z funduszu centralnego (jego dysponentem będzie minister właściwy do spraw wewnętrznych) i funduszy wojewódzkich (jego dysponentami będą wojewodowie), jak czytamy na stronie rządowej.
Nowe definicje schronu
MSWiA chce wprowadzić dwie kategorie dla schronów, P (podstawowa odporność) i A (podwyższona odporność) oraz trzy kategorie ukryć, czyli obiektów o konstrukcji niehermetycznej, wykorzystywanych w przypadku braku zapewnienia lepszej ochrony. Bez wymiany wentylacji szkolny schron odwiedzony przeze mnie klasyfikowałby się jako ukrycie 1 kategorii.
Więcej o propozycji resortu oraz problematyce schronów w Polsce przeczytacie w oddzielnym tekście na INNPoland:
W polskim systemie prawnym od 1 lipca 2004 r. nie ma zdefiniowanego pojęcia budowli ochronnej (schronu i ukrycia), a zatem żaden podmiot nie jest zobowiązany do prowadzenia ich ewidencji, konserwacji, czy też planowania użycia. Urząd m.st. Warszawy nie może bez podstawy prawnej, żądać od podmiotów prywatnych, właścicieli i zarządców obiektów budowanych w latach 50., 60. i 70. ubiegłego wieku, informacji o lokalizacji ukryć, wyposażeniu i stanie technicznym.
Strona Urzędu Miasta Warszawy
Informacja w reakcji na narastające poczucie zagrożenia sygnalizowane przez mieszkańców w związku z sytuacją w Ukrainie.