Właściciel spalonej hali i spółki Marywilska 44, grupa kapitałowa Mirbud, poinformował, że Centrum Handlowe zostanie odbudowane. Spłonęło doszczętnie w wyniku pożaru, do którego doszło w nocy z soboty na niedzielę. Właściciel przekazał także inne ważne informacje.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Zarząd spółki przekazał oficjalną decyzję w komunikacie giełdowym w niedzielę o 21:54. Spółka poinformowała o spaleniu sześciu hal handlowych oraz o wpływie wydarzenia na grupę kapitałową.
Oficjalny komunikat Mirbudu
Z komunikatu dowiadujemy się także, że majątek spółki Marywilska 44 był ubezpieczony. O wpływie pożaru na wyniki finansowe grupy kapitałowej dowiemy się w kolejnym raporcie, jednak podkreślono, że przychody i wyniki spółki Marywilska 44 nie mają znaczącego wpływu na działalność Mirbud.
Zaznaczono również, że pozostałe nieruchomości należące do spółki Marywilska 44, położone w Ostródzie, Rumii i Starachowicach, funkcjonują bez zakłóceń.
Zachęcamy do subskrybowania kanału INN:Poland na YouTube. Od teraz Twoje ulubione programy "Rozmowa tygodnia", "Po ludzku o ekonomii" i "Koszyka Bagińskiego" możesz oglądać TUTAJ.
W wiadomości czytamy, że "wszelkie okoliczności zdarzenia są badane przez odpowiednie organy". O wynikach dalszego postępowania grupa kapitałowa Mirbud będzie informować w kolejnych raportach.
Komunikat giełdowy potwierdza informacje przekazane wcześniej przez prezes spółki Marywilska 44, Małgorzatę Konarską.
Pożar Marywilskiej 44
Spółka Marywilska 44 należy do Grupy Kapitałowej Mirbud. Zarządza wieloma nieruchomościami, w tym halą, która spłonęła w niedzielę. W centrum handlowym przy ul. Marywilskiej w Warszawie mieściło się 1400 lokali, a jeszcze cztery lata temu rocznie odwiedzało je 5,5 mln klientów. Spłonęło doszczętnie.
Pożar i jego skutki skomentowało Stowarzyszenie Kupców Wietnamskich–dużą część handlowców prowadzących biznesy w spalonej hali stanowią bowiem obywatele tego kraju. Pracujący tam kupcy stracili dorobek życia.
"Straszna tragedia dla tysięcy kupców i ich rodzin. Pożar to dla kupców wielkie straty finansowe i utrata źródła utrzymana na długi okres" – napisało stowarzyszenie na swoim facebookowym profilu.
– O tym, kiedy będziemy mogli wejść na obiekt, zdecyduje kolejno straż pożarna, która prowadzi tam jeszcze akcję i jej zgoda jest konieczna – zaczął tłumaczyć podkomisarz Jacek Wiśniewski z KSP.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
Policjant wyliczał, że następnie na miejscu pojawi się nadzór budowalny, który musi tam wejść i zrobić swoje analizy bezpieczeństwa. Na wejście funkcjonariuszy zgodę wyrazić ma prokuratura, która jest gospodarzem tego postępowania.
– I jeśli oni wyrażą zgodę, to policjanci wejdą do środka. Wtedy policjanci będą prowadzili tam czynności – jak na przykład oględziny – doprecyzował funkcjonariusz.