O sytuacji poinformował portal "Deutshe Welle". Jak czytamy, sklepy z Meklemburgii-Pomorza Przedniego straciły pozwolenie na handel w niedzielę. Dotychczas były odwiedzane chętnie przez Polaków, którzy musieli przebyć zaledwie ok. 15 km, by zrobić zakupy w czasie, kiedy u nas sklepy pozostają zamknięte. Decyzja lokalnych władz wywołała oburzenie po niemieckiej stronie.
Dla lokalnego dziennika "Nordkurier" wypowiedział się regionalny pełnomocnik Związku Przedsiębiorców Norbert Raulin, twierdząc, że władze opanował "szał regulacji". – Państwo chce wszystko regulować przepisami, a równocześnie mówi o ograniczaniu biurokracji – wypowiedział się pełnomocnik.
Przeciw decyzji władz landu protestuje także największa organizacja młodzieżowa w Niemczech, CDU Junge Union. Zdaniem jej przedstawicieli zakaz handlu w niedzielę szkodzi całemu regionowi, a właścicielom sklepów odebrano możliwość reagowania na "potrzeby mieszkańców i turystów".
Resort nie widzi w tym jednak ryzyka osłabienia gospodarki regionu.
"Ministerstwo gospodarki landu Meklemburgia-Pomorze Przednie nie zamierza wycofywać się z nowych przepisów. Resort zwraca uwagę, że cztery razy w roku możliwe jest otwarcie sklepów w niedziele, po uprzednim złożeniu wniosku. W kąpieliskach nad Bałtykiem takich jak Ueckermuende nadal możliwy jest handel w niedziele" – czytamy.
Dziennik "Nordkurier" zwraca uwagę, że z tej ostatniej możliwości ma korzystać tylko sieć sklepów Lidl. Otwarte są także punkty sprzedaży na stacjach benzynowych, dworcach, lotniskach oraz przystaniach promów.
Według niemieckich władz przepisy zezwalające na niedzielny handel w pasie przygranicznym istniały w odpowiedzi na liberalne regulacje w Polsce. Kiedy u nas doszło do zaostrzenia handlu w niedziele, uznano, że nie ma już konieczności ochrony niemieckich przedsiębiorców.
W tym roku zakupy w niedzielę zrobimy jeszcze:
W ustawie wprowadzającej zakaz handlu w niedziele przewidziano katalog 32 wyłączeń. Zakaz nie obejmuje m.in. działalności pocztowej, jeśli przychody z tej działalności stanowią co najmniej 40 proc. przychodów ze sprzedaży danej placówki.
Ponadto zakaz nie obowiązuje w cukierniach, lodziarniach, na stacjach paliw, w kwiaciarniach, w sklepach z prasą ani w kawiarniach.
Czytaj także: https://innpoland.pl/203519,recesja-w-niemczech-nowe-dane-o-kondycji-gospodarki-i-finansach-berlina