Wynik czerwcowego posiedzenia był obarczony znaczną niepewnością i budził gigantyczne emocje. Cięcie stóp procentowych było oczekiwane przez niemal połowę uczestników ankiety agencji Bloomberg i wycenione przez rynki finansowe w około 65 proc. Pierwsze redukcje kosztów pieniądza SNB rozpoczął w marcu, a były głosy zwątpienia, czy szwajcarzy to powtórzą.
SNB w marcu zredukował koszt pieniądza z 1,75 do 1,5 proc., rozpoczynając luzowanie jako pierwszy bank centralny gospodarek rozwiniętych. W jego ślad poszły banki narodowe Szwecji, Kanady i Europejski Bank Centralny.
Analitycy nie sądzili, że w życie wejdzie kolejna redukcja. Powodów ku obniżce kosztów pieniądza nie dostarczyła presja cenowa, która została w Szwajcarii szczególnie szybko opanowana i pozostawać będzie w najbliższych latach pod kontrolą. Gospodarka tego kraju radziła sobie lepiej, niż zakładali eksperci. W pierwszych trzech miesiącach tego roku tempo wzrostu wyniosło 0,5 proc. kw/kw.
– Dynamika CPI od czerwca 2023 r. znajduje się w celu inflacyjnym i nie przekracza 2 proc. r/r. Wskaźnik minimum na poziomie 1,0 proc. r/r osiągnął w marcu, a w kwietniu i maju przybrał wartość 1,4 proc. r/r. Wszystko wskazuje, że wzrost cen pozostanie niski. W świetle rynkowych prognoz inflacja w 2025 r. ma wynieść 1,1 a w 2026 r. 1,2 proc. r/r – tłumaczy Bartosz Sawicki, analityk fintechu Cinkciarz.pl.
– Oficjalne projekcje mówiące, że dynamika PKB w 2024 r. wyniesie 1 proc. r/r, szybko okazały się nazbyt konserwatywne. Co więcej, wskaźniki wyprzedzające coraz wyraźniej zwiastują ożywienie na Starym Kontynencie. Oznacza to, że wsparcie koniunktury obniżkami stało się mniej palącą potrzebą i można z nimi poczekać – dodaje.
W minionych latach stopy procentowe w Szwajcarii nie zostały przy tym równie mocno podniesione jak w innych gospodarkach rozwiniętych. Stopa depozytowa EBC sięgnęła rekordowe 4 proc., a Fed minimum do września utrzyma koszt pieniądza w najwyższym od przeszło dwóch dekad przedziale 5,25-5,50 proc. SNB, który posiedzenia odbywa tylko raz na kwartał, ma mniejszą przestrzeń do cięć. Za docelowy poziom i naturalną stopę procentową postrzegany jest pułap 1 proc.
– W opanowaniu presji cenowej niepośrednią rolę odegrał rekordowo silny względem głównych walut frank. Gdy groźba utrwalenia się tempa wzrostu cen powyżej dopuszczalnej granicy 2 proc. r/r została zażegnana, skrajnie mocna waluta przestała być pożądana. Bank centralny powrócił do tradycyjnej preferencji, by CHF słabł, przynosząc ulgę eksporterom i wspierając koniunkturę – mówi Bartosz Sawicki. Zaznacza, że po marcowej obniżce frank znalazł się pod presją, tym większą, że część banków centralnych z Fed na czele odsuwa start luzowania.
Kurs euro w relacji do franka w kilka miesięcy odbił o przeszło 7 proc. i zaczął zbliżać się do parytetu. SNB miał być zadowolony z osłabienia franka, ale oceniono, że dynamika tej tendencji była zbyt gwałtowna. Pod koniec maja prezes banku Thomas Jordan zaostrzył kurs, czyniąc franka jedną z najmocniejszych głównych walut.
Jak informuje nas analityk, szwajcarskiej walucie w minionych tygodniach zdecydowanie sprzyjała także ucieczka inwestorów z rynków wschodzących oraz wybuch ryzyka politycznego i potężne turbulencje na rynku francuskich obligacji, związane z rozpisaniem przedterminowych wyborów, po których władzę przejąć może Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen.
– Te same czynniki, które popchnęły inwestorów ku bezpiecznemu frankowi, mocno poturbowały złotego. CHF/PLN z długoterminowych minimów 4,28 w kilkanaście sesji wystrzelił do najwyższego od lutego poziomu 4,60 – mówi Sawicki.
Prognozy Cinkciarz.pl zakładają, że złoty mający za sobą solidne fundamenty, stopniowo odrobi ostatnią przecenę. Podobny scenariusz odegrał się po osłabieniu polskiej waluty w styczniu i kwietniu. Kurs euro w miesiącach letnich powinien powracać poniżej 4,30 zł. Gwałtowne umocnienie franka nie jest pożądane przez szwajcarskie władze monetarne, które utrzymywać będą łagodne stanowisko. Także ostatnia siła CHF mogła przeważyć szalę na korzyść obniżki.
– Wraz z postępującym odbiciem wzrostu gospodarczego w Eurolandzie pozwoli to na wznowienie stopniowej wspinaczki przez EUR/CHF w kierunku parytetu. Trend ten będzie spokojniejszy niż w minionych miesiącach, ale w perspektywie kilku kwartałów frank i euro powinny zrównać się wartością. Według naszego fintechu, takim scenariuszu na koniec roku szwajcarska waluta najpewniej kosztować będzie mniej niż 4,30 zł – wyjaśnia Bartosz Sawicki.
Czytaj także: https://innpoland.pl/206543,decyzja-rady-polityki-pienieznej-stopy-procentowe-bez-zmian