
Robotaksówki Elona Muska są zapowiadane od lat, jednak wciąż nie zapowiada się, żeby szybko wyjechały na drogi. Pisaliśmy już dla was o kontrowersjach wokół ich ostatniej prezentacji.
Dotyczyły m.in. tego, że roboty towarzyszące prezentacji były w rzeczywistości sterowane zdalnie przez operatorów. Jednak zarzuty o wprowadzanie potencjalnych nabywców w błąd nie zniechęciły Tesli, która ogłosiła ostatnio, że chce poszerzyć szeregi swojego oddziału wsparcia dla "autonomicznych" maszyn.
Firma należąca do najbogatszego człowieka na Ziemi poszukuje osób do zespołu "teleoperacji", które przejmowałyby kontrolę nad pojazdami i robotami gdyby te gdzieś utknęły.
"Zespół Teleoperation Tesla AI ma za zadanie zapewnić zdalny dostęp do naszych robotaksówek i robotów humanoidalnych. Nasze samochody i roboty działają autonomicznie w trudnych warunkach. W miarę jak wprowadzamy rozwiązania oparte na sztucznej inteligencji, potrzebujemy możliwości zdalnego dostępu i sterowania nimi" – czytamy w ogłoszeniu o pracę.
Z kim przystajesz...
Tesla nie różni się od reszty rynku. Sekret innych autonomicznych samochodów, takich jak Waymo czy Cruise, też polega na tym, że każdy z nich ma zespół ratunkowy dla swoich pojazdów.
Jednak Tesla ma co nadganiać. Obecnie nawet ich najbardziej zaawansowane systemy, takie jak Autopilot czy Full Self-Driving wymagają stałej uwagi kierowcy, co plasuje je w kategorii 2 w skali autonomii. Dla porównania Waymo plasuje się już na poziomie 4, ponieważ nie wymaga obecności kierowcy.
Tesla chce planowo wprowadzić swoją flotę robotaksówek do Kalifornii i Texasu w drugim kwartale przyszłego roku.