Liczba satelitów od 2010 roku wzrosła ponad dziesięciokrotnie. Ponad połowa należy do Elona Muska. Naukowcy obawiają się, że ceną za umieszczenie na orbicie kolejnych może być uszkodzenie powłoki ozonowej.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Liczba sztucznych satelitów orbitujących naszą planetę wzrasta w zastraszającym tempie. W 2010 było ich około tysiąc, obecnie firmy technologiczne i rządy mają ich ponad 10 tys. A według raportów ich liczba do 2030 może się dodatkowo zwiększyć niemal sześciokrotnie.
Ich główny cel: podłączyć całą planetę do internetu. Najwięksi udziałowcy "satelitarni" to firmy OneWeb i Amazon, rząd chiński oraz należące do Elona Muska SpaceX, w ramach którego operuje firma Starlink. To do niej należy obecnie ponad połowa aktywnych satelitów krążących wokół Ziemi.
Czytaj także:
W obawie o atmosferę
Naukowcy są zaniepokojeni staraniami wielkich korporacji, by otoczyć naszą planetę satelitami. W otwartym liście z października ponad 100 badaczy wzywała Federalną Komisję ds. Komunikacji (FCC) w Stanach do wstrzymania rozwijania tzw. megakonstelacji, czyli ogromnych sieci satelitów.
Wśród swoich największych obaw wymieniali koszty ekologiczne, ze szczególnym uwzględnieniem zagrożenia dla powłoki ozonowej Ziemi, ale również wyzwania dla astronomów, których obserwacje mogą być zakłócone przez sieć sztucznych obiektów na niebie.
Jak satelity szkodzą planecie?
Według badaczy satelity przynoszą ogromne koszty środowiskowe. Sam proces umieszczenia na orbicie wydziela ogromne ilości dwutlenku węgla wprost do atmosfery, co może uszkadzać powłokę ozonową odpowiedzialną m.in. za powstrzymywanie promieniowania słonecznego.
Dodatkowo w momencie, gdy satelita kończy swój bieg lub doświadcza usterki, spala się w atmosferze. Ten proces z jednej strony ogranicza ilość niebezpiecznych "kosmicznych śmieci", z drugiej jednak generuje kolejne koszty środowiskowe.
Rosnąca liczba satelitów trafiających na i powracających z orbity może stać się bardzo poważnym zagrożeniem dla powłoki ochronnej naszej planety. Tym samym może przyczynić się do pogłębienia kryzysu klimatycznego.
Megakonstelacje Muska
Twarzą "nowej ery kosmicznej" jest z pewnością Elona Musk, który nie tylko obiecał ludzkości przyszłość na Marsie, ale prowadzi również firmą rozwijającą największą sieć satelitarną w historii.
Należące do niego SpaceX odpowiada za ponad połowę satelitów na orbicie, a już teraz złożyło wnioski o umieszczenie na niej kolejnych 30 tys. obiektów. Stanowi to trzykrotność obecnej liczby sztucznych satelitów Ziemi.
Dodatkowo Musk wielokrotnie krytykował wszelkie ograniczenia nakładane na jego spółki. Zważywszy na jego coraz większy udział w amerykańskiej polityce, możemy spodziewać się, że jego ambicje nie zostaną powstrzymane przez żadne regulacje.
Długoterminowe skutki tej ogromnej zmiany w naszym środowisku nie są jasne [...] Możemy podłączyć świat do internetu bez nieznanych szkód środowiskowych, jakie niosą ze sobą megakonstelacje satelitarne. FCC powinna ściśle współpracować z Agencją Ochrony Środowiska, NASA i innymi krajowymi i międzynarodowymi organami regulacyjnymi, aby wymagać szeroko zakrojonych przeglądów środowiskowych dla nowej ery kosmicznej. Mamy niewiele czasu, aby zapobiec bałaganowi w przestrzeni kosmicznej i naszej atmosferze, zamiast spędzać dekady na jej oczyszczaniu.