We wtorek 3 grudnia mieszkańcy Korei Południowej przeżyli szok, gdy głowa państwa ogłosiła stan wojenny. Równie szybko parlament przegłosował odrzucenie tej decyzji prezydenta. Zamieszanie uderzyło w rynki finansowe.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Stan wojenny został zniesiony niemal równie gwałtownie, jak został ogłoszony. Ministerstwo finansów Korei Południowej oświadczyło w środę, że zapewni "nieograniczoną płynność" na rynkach finansowych. Po decyzji prezydenta koreańska waluta won osiągnęła najniższy poziom od wielu lat, a inwestorzy pozostają nieufni.
Co z rynkami w Korei Południowej?
Jak informuje agencja Reuters, deklaracja resortu finansów nastąpiła po tym jak minister finansów Choi Sang-mok i prezes Banku Korei Rhee Chang-yong odbyli w nocy nadzwyczajne rozmowy. Zarząd banku centralnego urządził spotkanie, aby zatwierdzić środki ratunkowe dla lokalnego rynku kredytowego.
"Wprowadzimy nieograniczoną płynność w akcje, obligacje, krótkoterminowy rynek pieniężny, a także rynek forex, do czasu ich pełnej normalizacji" – poinformował południowokoreański resort finansów.
Jak donosi agencja informacyjna Yonhap, bank centralny jest gotowy w dowolnym momencie przeznaczyć 10 bilionów wonów (7,07 miliarda dolarów) na fundusz stabilizujący giełdę.
Bank Korei wydał komunikat, że od środy rozpocznie specjalne operacje dla lokalnych instytucji, jednocześnie luzując politykę dotyczącą ich zabezpieczeń, celem wsparcia sprawnego funkcjonowania rynku. To znaczy: zaakceptuje obligacje bankowe wyemitowane przez niektóre przedsiębiorstwa państwowe.
Chodzi o transakcje typu repo (transakcje warunkowego zakupu), czyli polegające na sprzedaży papierów wartościowych przy jednoczesnym zobowiązaniu do odkupienia ich w przyszłości, po z góry określonej cenie.
Inwestorzy są niespokojni
Po odwołaniu stanu wojennego w Korei Południowej won podskoczył, a giełda miała stracić kilka akcji. Nie uspokoiło to inwestorów, którzy obawiają się o stabilność polityczną w Korei Południowej.
Wtorkowy chaos poprzedzała decyzja opozycyjnej Partii Demokratycznej. Obcięła 4,1 biliona wonów z zaproponowanego przez rząd Yoon budżetu na poziomie 677,4 biliona wonów (470,7 mld dolarów). Parlament znalazł się w impasie, a w poniedziałek spiker uniemożliwił podanie poprawionego budżetu pod głosowanie końcowe.
Jak informuje Reuters, skuteczna interwencja budżetowa opozycji zadałby poważny cios mniejszościowego rządowi Yoona. Zagroziłaby zmniejszeniem wydatków fiskalnych w okresie słabnięcia wzrostu eksportu.
"Negatywny wpływ na gospodarkę i rynek finansowy może być krótkotrwały, ponieważ niepewność co do otoczenia politycznego i gospodarczego można szybko złagodzić dzięki proaktywnej reakcji politycznej" – stwierdził w raporcie ekonomista Citi Kim Jin-wook, cytowany przez Reuters.
Lider opozycjonistów Lee Jae-myung uważa, że prezydent Yoon może ponownie zadeklarować stan wojenny i stanowi poważne zagrożenie do sprowokowania Korei Północnej do wojny.
Co dalej z Koreą Południową?
Prezydent Yoon oskarżył opozycję o kontrolowanie parlamentu, sympatyzowanie z Koreą Północną i paraliżowanie rządu poprzez działania antypaństwowe. On sam jednak jest uwikłany w liczne skandale.
Po tej decyzji na terenie parlamentu pojawiły się siły specjalne, ale parlamentarzystom udało się wejść do środka i odbyło się głosowanie. Odwołanie stanu wojennego przegłosowano 190 głosami z 300-osobowego parlamentu.
Świat uważnie obserwuje wydarzenia w Korei Południowej. Patrzy na Koreę także Rosja.
Agencja informacyjna Reuters podaje, że w dalszej części tygodnia ma odbyć się głosowanie za usunięciem ze stanowiska prezydenta Yoon Suk-yeola.
Masz propozycję tematu? Chcesz opowiedzieć ciekawą historię? Odezwij się do nas na kontakt@innpoland.pl
– Nie mogliśmy zignorować nielegalnego stanu wojennego. Nie możemy dłużej pozwolić na upadek demokracji – powiedział poseł Partii Demokratycznej Kim Yong-min, cytowany przez Reuters. Przedłożył w parlamencie projekt ustawy o usunięcia ze stanowiska prezydenta. Gdy to się odbędzie, potrzebne będą kolejne wybory prezydenckie po 60 dniach.