Najbogatszy człowiek na świecie coraz pewniej czuje się na scenie politycznej. Po tym, jak wsparł Donalda Trumpa w wyścigu prezydenckim w USA, jego uwaga przenosi się na Europę. Miliarder wyraźnie wykorzystuje kryzys polityczny w Niemczech, żeby wesprzeć swojego faworyta – skrajnie prawicową partię AfD.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Alternatywa dla Niemiec (AfD) to czarna owca Bundestagu. Wszystkie znaczące partie niemieckiego parlamentu odmówiły współpracy z tym skrajnie prawicowym ugrupowaniem. Były kanclerz Olaf Scholz nazwał je "zagrożeniem dla demokracji", młodzieżówka AfD jest uznawana przez niemieckie służby za "prawicowych ekstremistów". A na początku ubiegłego roku dziesiątki tysięcy osób wyszło na ulice w proteście przeciwko partii.
Mimo to (czy może właśnie z tego powodu) AfD przykuło uwagę Elona Muska.
Najbogatszy człowiek świata czuje się coraz pewniej na scenie politycznej. Po sukcesie jego kampanii na rzecz Donalda Trumpa, w trakcie zeszłorocznych wyborów prezydenckich w USA, uwaga Muska przeniosła się na Europę. Szczególnym zainteresowaniem obdarzył w ostatnim czasie Niemcy, które w obliczu poważnego kryzysu politycznego spodziewają się przedterminowych wyborów pod koniec lutego.
Musk z pewnością przyczynił się do zwycięstwa Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w Stanach. Ten zakład opłacił się właścicielowi Tesli i SpaceX, który od czasu ogłoszenia wyników niemal podwoił swój majątek. Zachęcony sukcesem
w USA, zdaje się powtarzać w Niemczech ten sam schemat, który zapewnił Trumpowi fotel prezydenta, a jemu wpływ na decyzję amerykańskiego rządu.
W końcu wsparcie w postach na X to dopiero pierwszy etap. Następny to transmisja
z rozmowy.
Czytaj także:
Czułe słówka
Według doniesień niemieckich mediów Musk ma przeprowadzić rozmowę z liderką skrajnie prawicowego ugrupowania Alice Weidel, transmitowaną na platformie X. Choć informacja nie została potwierdzona przez biuro AfD, tego typu spotkanie byłoby jak najbardziej prawdopodobne. Po pierwsze, Musk coraz głośniej wspiera działania partii Weidel. Po drugie – to nie pierwsza taka rozmowa, którą Musk prowadziłby na swojej platformie.
Swoje poparcie dla AfD Musk wyraził zapewne najgłośniej w rozmowie opublikowanej
w grudniu na łamach "Welt am Sonntag". W niej skomentował falę krytyki, skierowanej w stronę AfD oraz jej liderki.
"Przedstawianie AfD w roli prawicowego ekstremizmu jest ewidentnie fałszywe, biorąc pod uwagę, że Alice Weidel, liderka partii, ma partnerkę ze Sri Lanki! Czy to brzmi dla ciebie jak Hitler? Proszę cię!" – mówił Musk.
W tekście uzasadniał swoje zainteresowanie sytuacją polityczną inwestycjami, jakie prowadzi w kraju. Pieniądze to jednak tylko jeden powód. Kolejnym są kwestie światopoglądowe. Musk, który nazywa się "wojownikiem z wirusem wokeizmu", stwierdził, że Niemcy "stoją na skraju ekonomicznego i kulturowego upadku". Właściciel Tesli jedyny ratunek dostrzega właśnie w AfD.
Po opublikowaniu rozmowy Eva Marie Kogel – redaktorka działu opinii w gazecie, złożyła rezygnację na znak protestu.
Jeżeli rozmowa Muska z Weidel faktycznie się odbędzie, byłaby to kolejna sugestia, że miliarder chce powtórzyć schemat, który tak skutecznie zadziałał w USA. W trakcie kampanii prezydenckiej Musk przeprowadził dwugodzinną rozmowę transmitowaną na jego platformie z kandydatem Republikanów. To był ważny moment w rozwoju relacji z Trumpem, na którego kampanie Musk przeznaczył w sumie około ćwierć miliarda dolarów za pośrednictwem uformowanego przez siebie komitetu wyborczego America PAC.
Czytaj także:
"Jestem zwolennikiem Putina"
Mimo prywatnych relacji Weidel współprowadzona przez nią wraz z Tino Chrupallem partia odznacza się wyraźnie antyimigrancką retoryką. W trakcie kampanii wyborczej latem ubiegłego roku AfD stosowała hasła sprzeciwiające się imigracji i nawołujące do deportacji. Przykładem mogą być plakaty wyborcze, rozwieszane we wschodnich Niemczech, na którym przedstawiony został samolot z hasłem "Wschód załatwi sprawę: Lato, słońce, remigracja".
Do zarzutów pod adresem AfD możemy dopisać hasła o wyraźnie antysemickim
i prorosyjskim wydźwięku. "Nikt nie może zabronić mi mówienia: jestem zwolennikiem Putina" – powiedział w sierpniu na partyjnym wiecu Jürgen Elsässer – wydawca skrajnie prawicowego magazynu "Compact". Portal został zdelegalizowany przez niemiecki rząd w lipcu, co stanowiło pierwszą taką decyzję w historii współczesnych Niemiec.
AfD odniosła ogromny sukces we wrześniowych wyborach we wschodnich landach. Szczególnie zaskakujące okazało się zwycięstwo w Turyngii, gdzie partia wyszła na prowadzenie z niemal 10 proc. przewagą. Głównym kandydatem AfD był tam Björn Höcke, który w maju został ukarany grzywną za wykorzystywanie nazistowskich symboli. Według sądu Höcke miał powtarzać hasło nazistowskich oddziałów szturmowych: "Alles für Deutschland!" (Wszystko dla Niemiec!).
Czytaj także:
W jakim kierunku pójdą Niemcy?
Skalę udziału Elona Muska w niemiecką politykę zapewne najlepiej odzwierciedla noworoczne wystąpienie Olafa Scholza. Coroczna wypowiedź kanclerza zwykle utrzymana jest w jednoczącym tonie. Nie inaczej było w tym roku, jednak Scholzowi udało się przemycić wezwanie pod adresem samego Muska: "W jakim kierunku Niemcy pójdą dalej, zdecydujecie wy – obywatele. Tej decyzji nie podejmą właściciele mediów społecznościowych."
Niezależnie od tego, do kogo będzie należeć ta decyzja – najbliższa przyszłość niemieckiej polityki zostanie rozstrzygnięta już 23 lutego w trakcie przedterminowych wyborów parlamentarnych. Te zostały rozpisane po tym, jak złożony z socjaldemokratów, liberałów i Zielonych gabinet Olafa Scholza nie uzyskał wotum zaufania w głosowaniu 16 grudnia.
W sondażach do tej pory zdecydowanie prowadzi niemiecka centroprawica, czyli CDU/CSU, których wynik oscyluje w okolicach 30 proc. To niemal dwa razy więcej, niż może otrzymać partia Olafa Scholza – SDP. Alternatywa dla Niemiec jest obecnie drugim co do wielkości poparcia ugrupowaniem w kraju. Sięga ono obecnie niemal 20 proc.
Deklarowanym celem tego magazynu jest zniszczenie naszego społeczeństwa liberalnego. Podżega i agituje przeciwko Żydom, przeciwko ludziom i przeciwko naszej demokracji parlamentarnej.
– uzasadniała zdelegalizowanie gazety "Compact" ministra spraw wewnętrznych Nancy Freaser.