To czas Elona Muska. Po raz pierwszy w historii majątek jednej osoby jest oficjalnie wyceniany na ponad 400 mld dolarów. Akcje Tesli poszybowały w górę. Także wpływ SpaceX na przyszłego prezydenta USA jest coraz bardziej widoczny. Pojawia się więc pytanie: "Kto tu tak naprawdę rządzi?"
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"To są narodziny gwiazdy – Elon!" – powiedział Donald Trump w trakcie pierwszego publicznego wystąpienia po ogłoszeniu jego zwycięstwa w wyborach prezydenckich. Najbogatszy człowiek na świecie spędził wieczór wyborczy u boku kandydata Republikanów.
Od tego czasu przyszły prezydent USA zdążył zaproponować swojemu Championowi stanowisko w rządzie. Departament ds. Efektywności Rządu, który jest pomysłem samego Muska, ma zajmować się ograniczeniem struktur administracji rządowej i zmniejszeniem jej wydatków. Musk ma pokierować nim razem z miliarderem Vivekiem Ramaswamy.
Czytaj także:
Początków zbliżania się Muska i Trumpa możemy doszukiwać się w momencie, gdy pierwszy z nich przejął Twittera. Jedną z jego pierwszych decyzji było przywrócenie konta byłego prezydenta.
"On uratował wolność słowa" – komentował na jednym ze swoich wieców Trump.
Z czasem ich relacja stawała się coraz bardziej zażyła, a obopólne zyski jeszcze bardziej zbliżały ich do siebie.
Najbogatszy człowiek w historii
Elon Musk pobił w środę kolejny (niechlubny) rekord akumulacji kapitału przez pojedynczą osobę. Wartość jednostkowego majątku nigdy wcześniej nie przekroczyła 400 mld dol. Choć niektóre z jego decyzji inwestycyjnych mogły wzbudzać niepokój inwestorów, jedna z nich okazała się prawdziwą żyłą złota. Jest nią oczywiście wsparcie w wyborach kandydatury Donalda Trumpa.
Na pierwszy rzut oka te dwie postaci wydają się pochodzić z dwóch różnych światów. Ekscentryczny wizjoner technologiczny, który stosunkowo niedawno podlizywał się Barackowi Obamie i populistyczny polityk-celebryta startujący z ramienia Republikanów.
Czytaj także:
Ten nieoczywisty związek został jednak zbudowany na wspólnocie interesów – Trump potrzebował Muska, żeby wygrać wybory; Musk potrzebuje Trumpa, żeby powiększyć swój majątek. Wpływ najbogatszego człowieka na świecie na administrację przyszłego prezydenta staje się obecnie coraz większy.
Zasługi związku z Trumpem
Zatrzymajmy się jednak na moment przy kwocie 400 mld dol.
Jest to więcej, niż PKB Finlandii albo Portugalii w 2023 roku. Potrzeba niemal pół miliona majątków posiadanych przez przeciętnego Amerykanina, żeby dorównać majątkowi Muska, który jest obecnie bogatszy o 200 mld dol. od drugiego najbogatszego człowieka na świecie – Jeffa Bezosa.
Tak niepojęte bogactwo w rękach Elona jest po części zasługą Trumpa. Od czasu jego wygranej w wyborach prezydenckich majątek najbogatszego człowieka na świecie zwiększył się o niemal 200 mld dol. Skok, który pozwolił mu przebić barierę 400 mld dol., miał miejsce w środę, kiedy akcje Tesli poszybowały w górę.
Czytaj także:
Po tym jak akcje producenta samochodów elektrycznych przekroczyły 420 dol. Musk stał się w jeden dzień bogatszy o 62 mld dol. Wzrost wartości widzimy również w innych spółkach miliardera. SpaceX niedawno pochwaliło się wyceną na 350 mld dol. a xAI na 50 mld dol.
Za te skoki w dużej mierze odpowiada współpraca Muska z Trumpem, który w swojej nadchodzącej kadencji obiecuje rozwój "przemysłu przyszłości", wyzwolonego z więzów regulacji.
Wolny od nadzoru i regulacji
To właśnie ograniczenie ingerencji rządu jest najsilniejszym punktem wspólnym Muska i Trumpa. Według dwóch miliarderów regulacje tłamszą amerykańskie biznesy, kiedy w tym samym momencie tamtejszy rynek jest zalewany przez produkty z zagranicy.
Równocześnie beneficjentem polityki ograniczania regulacji i wprowadzania ceł na produkty importowane do kraju są spółki Muska. Przykładem może być nałożenie cła na samochody elektryczne z Chin, co pomoże Tesli w rozwoju operacji w USA. Równocześnie wpływ na decyzje administracji może pomóc Muskowi w uzyskaniu kontraktów rządowych.
Czytaj także:
SpaceX już teraz czerpie ogromne przychody ze współpracy z państwową agencją kosmiczną NASA. Udział firmy Muska w działaniach kosmicznych USA z pewnością zwiększy się w trakcie kadencji Trumpa. Na większe przychody może liczyć również firma Starlink. Ta do tej pory nie kwalifikowała się do rządowego programu wprowadzonego przez administrację Bidena, zapewniającego dostęp do szybkiego internetu w obszarach wiejskich.
Choć przesył danych zapewniany przez firmę działającą pod SpaceX był za wolny, żeby ta mogła stać się beneficjentem programu, już teraz pojawiają się głosy, że Musk za pośrednictwem Departamentu ds. Efektywności Rządu ograniczy jego zasięg. Starlink może zyskać na takiej decyzji, która bezpośrednio uderzy w jej konkurencję
Tesla liczy równocześnie na zgody na rozwój swojego programu autonomicznych taksówek. Ta sama sytuacja dotyczy firmy Neuralink, która potrzebują zgody amerykańskiego rządu na kontynuowanie prac nad implantami wszczepianymi bezpośrednio do mózgu.
Czytaj także:
Dodatkowo obecna administracja prowadzi serię dochodzeń w sprawie firm należących do Muska. Jego rola w przyszłym rządzie Trumpa, która teoretycznie ma umożliwić mu ograniczanie budżetów konkretnych agencji, może utrudnić wyciągnięcie konsekwencji z działań spółek Muska.
"Nigdy nie mieliśmy sytuacji, w której główny udziałowiec firmy telekomunikacyjnej obrałby pozycję – zarówno pod względem wpływu na prezydenta, jak i zadania zwiększenia efektywności w rządzie – przy tak wielu kontraktach rządowych" – mówił Blair Levin, analityk branży telekomunikacyjnej w New Street Research.