Zainspirowany działaniami Elona Muska na X, Mark Zuckerberg zmienia zasady moderacji na swoich platformach. Od teraz Meta nie będzie korzystać z usług zewnętrznych fakt-checkerów. To zadanie przejmą użytkownicy Facebooka, Instagrama i Threads.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Widzimy, że takie podejście działa na X, gdzie to społeczność ma możliwość decydowania, kiedy posty są potencjalnie wprowadzające w błąd i potrzebują więcej kontekstu. Ludzie reprezentujący różne perspektywy decydują, jaki kontekst jest pomocny dla innych użytkowników" – czytamy w oświadczeniu Meta.
Tak firma komentuje zwrot w kierunku tzw. Uwag społeczności. Mechanizm działający od 2021 na platformie X opiera się na komentarzach do postów dodawanych przez samych użytkowników i użytkowniczki. Jeżeli wystarczająco osób oceni taki wpis jako pomocny, jest on na stałe wyświetlany pod postem.
"Uważamy, że to może być lepszy sposób, żeby osiągnąć nasz pierwotny cel, jakim jest dostarczanie ludziom informacji o tym, co widzą. Do tego jest on mniej podatny na stronniczość" – twierdzi Meta.
Choć jest nazywana walką z cenzurą, decyzja Meta przypomina raczej ukłon w kierunku prawej strony sceny politycznej w Stanach Zjednoczonych.
Ocieplanie stosunków
Informacja o zmianie systemu moderacji na platformach należących do Meta pojawiła się na chwile po zmianach na najwyższym szczeblu spółki. Do jej zarządu w zeszłym tygodniu dołączył m.in. Dana White – dyrektor generalny Ultimate Fighting Championship i bliski przyjaciel Donalda Trumpa.
Meta przekazała również w grudniu milion dolarów na fundusz inauguracyjny Trumpa, a Mark Zuckerberg miał w listopadzie zjeść z nim kolację w Mar-a-Lago. Spółka nie wsparła w ten sposób ani Joego Bidena w 2020, ani Trumpa w 2016.
Czytaj także:
Przymilanie się do następnego prezydenta Stanów Zjednoczonych to ze strony Meta wyraźna próba poprawienia relacji, które pozostają napięte od czasu pierwszej kadencji Trumpa, który w 2017 nazwał platformę "anty-trumpowską".
W 2021 Facebook i Instagram zablokowały jego konta za "pochwalanie aktów przemocy" po styczniowych wydarzeniach na Kapitolu. W odpowiedzi nazwał on Facebooka "wrogiem ludu".
Bogatszy kolega po fachu
Oprócz wprowadzenia kontrowersyjnych Uwag społeczności, Meta przenosi swój oddział ds. zaufania i bezpieczeństwa z Kalifornii do Teksasu. To kolejny ruch naśladujący działania Elona Muska, który zrobił to samo z siedzibą Tesli.
Trudno jednoznacznie stwierdzić czy to tylko próba kopiowania bogatszego kolegi, czy też kolejny ukłon w kierunku nadchodzącej administracji, której Musk może okazać się bardzo ważną częścią. To w końcu założony przez niego komitet polityczny pomógł Trumpowi zwyciężyć w wyborach i to on ma stanąć na czele Departamentu ds. efektywności rządu.
Bliskie stosunki z Trumpem pomogły Muskowi niemal podwoić swój majątek od czasu ogłoszenia wyników wyborów. Od tego momentu ma on również niemal nie opuszczać przyszłego prezydenta i mieszkać w domku na terenie Mar-a-Lago. Musk może okazać się więc w praktyce osobą decyzyjną w kwestiach dotyczących branży tech i mediów społecznościowych.
Czytaj także:
W kwestii Uwag społeczności właściciel X wypowiadał się w różnym tonie. W pewnym momencie nazywał je swoim flagowym programem do walki z dezinformacją na platformie. Zmienił jednak zdanie, kiedy jeden z jego postów został oznaczony tego typu uwagą. Wówczas stwierdził, że system został "oszukany przez podmioty państwowe".
To nie cenzura
Decyzja Meta o przejściu na Uwagi społeczności spotkała się z entuzjastyczną reakcją ze strony zarządu X. "Mark, Meta – witamy na imprezie" – powiedziała dyrektorka naczelna platformy, Linda Yaccarino.
Nie wszyscy okazali jednak tyle entuzjazmu.
Czytaj także:
"Wydaje się, że jest to bardziej politycznie umotywowane działanie podjęte w kontekście nadchodzących rządów Donalda Trumpa w Stanach Zjednoczonych niż decyzja oparta na faktach" – mówi Clara Jiménez Cruz, przewodnicząca Europejskiej Sieci Standardów Factcheckingowych (EFCSN).
Według zrzeszenia europejskich organizacji zajmujących się weryfikacją faktów decyzja Meta może być wręcz katastrofalna w skutkach, pozwalając rozwijać się dezinformacji na największych platformach społecznościowych na świecie.
"Weryfikacja faktów nie jest cenzurą, a wręcz przeciwnie, jest dodatkowym głosem w debacie publicznej, który dostarcza kontekst i fakty, aby każdy obywatel mógł wyrobić sobie własne zdanie" – stwierdza EFCSN i dodaje: "Utożsamianie weryfikacji faktów z cenzurą jest fałszywym i błędnym twierdzeniem."