Waloryzacja emerytur może być w tym roku nawet trzykrotnie niższa od tej z 2023 roku. To skutek niskiej inflacji. To z kolei oznacza, że emerytura może stać się frontem walki w kampanii przed wyborami prezydenckimi. Jakie plany ma więc rząd, żeby tego uniknąć? Zapytałem ekspertów.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Według przewidywań waloryzacja emerytur będzie w tym roku wyjątkowo niska. Dokładne kwoty poznamy dopiero w marcu, jednak już teraz wiemy, że emerytury wzrosną jedynie ok. 5,5 proc. Dla porównania, w ubiegłym roku było 12,2 proc., a w 2023 w wyniku waloryzacji świadczenia emerytalne wzrosły aż o 14,8 proc.
Dlaczego tak się dzieje?
– Wynika to z tego, że ubiegłoroczna inflacja była niższa i wynosiła poniżej 4 proc. – tłumaczy mi Witold Orłowski, Główny doradca ekonomiczny PwC. – Waloryzacja nie ma na celu powiększenia emerytur, tylko uchronienie przed spadkiem ich wartości. Kiedy w latach 2022 i 2023 inflacja wynosiła po kilkanaście procent, indeksacja również musiała wynosić kilkanaście procent.
Czytaj także:
Jak oblicza się waloryzację?
Stopień waloryzacji obliczany jest na podstawie dwóch czynników: wskaźnika inflacji emeryckiej i realnego wzrostu płac. Pierwszy wynika z założenia, że wydatki seniorów różnią się od wydatków np. studentów i dominują w nich leki czy żywność. W tym roku wskaźnik inflacji emeryckiej i "zwykłej" jest taki sam i wynosi 3,6 proc.
By obliczyć wysokość waloryzacji emerytur, musimy do wskaźnika inflacji emerytalnej dodać 20 proc. realnego wzrostu wynagrodzeń. Ten poznamy dopiero w drugim tygodniu lutego, jednak ostatnie doniesienia mówią o wzroście na poziomie nieco ponad 9 proc.
Oznacza to, że niższa waloryzacja nie powinna być powodem do niepokoju dla seniorów.
– Trzeba być bardzo niemądrym, żeby sądzić, że wyższa indeksacja oznacza lepszą sytuację emerytów – mówi prof. Orłowski. – Mniejsza waloryzacja wynika z niższej inflacji i mniejszego wzrostu cen, co jest dobrą informacją dla emerytów.
Czytaj także:
Czym w roku wyborczym przekonać emerytów?
Ale mimo to, w rządzie pojawiają się głosy o wprowadzeniu nowych mechanizmów waloryzacji. W końcu dziesięć milionów osób pobierających emerytury to istotna część elektoratu, który w maju pójdzie zagłosować w wyborach prezydenckich.
W koalicji rządzącej pojawiły się już więc dwie propozycje zmian w obliczaniu wysokości świadczeń dla emerytów. Pierwsza zakłada przeprowadzenie drugiej waloryzacji – we wrześniu. Ta miałaby mieć miejsce jedynie jeżeli wskaźnik inflacji w pierwszym półroczu tego roku wyniesie więcej niż 5 proc.
Czytaj także:
Druga opcja zakłada zmianę całego systemu obliczania waloryzacji. Polegałoby to albo na zwiększeniu udziału realnego wzrostu płac w obliczaniu wysokości świadczenia (z 20 proc. do 50 proc.) albo na wprowadzenie waloryzacji procentowo-kwotowej. Ta druga opcja oznacza, że wskazana zostałaby minimalna kwota wzrostu emerytur, która wynosiłaby przynajmniej 100 zł.
– Jeżeli inflacja jest wysoka, emeryci nie powinni czekać cały rok na waloryzację. Wówczas trzeba robić ją częściej. Należy jednak pamiętać, że przeprowadzenie waloryzacji jest stosunkowo kosztowne – tłumaczy Witold Orłowski.
– Czy w tym roku powinniśmy spodziewać się drugiej waloryzacji? – pytam.
– Sądzę, że tak. Moim zdaniem rząd zdecyduje się na taki krok z powodów politycznych.
Emeryci to 10 milionów wyborców
W ubiegłą środę oficjalnie ruszyła kampania wyborcza w wyścigu o fotel prezydenta. Marszałek Hołownia wydał postanowienie o zarządzeniu wyborów na 18 maja.
Temat waloryzacji emerytur może okazać się na tyle istotny, że będzie przywoływany po obu stronach politycznej barykady.
I używany w różnych narracjach.
Bo z jednej strony niższa waloryzacja może być dowodem na lepszą sytuację emerytów za rządów koalicji 15 października (bo niższa inflacja). Z drugiej, opozycja może wykorzystywać tak niski wzrost świadczeń w kampanii przeciwko obecnej władzy, przedstawiając ją jako nieczułą na sytuację seniorów w kraju (wzrost emerytur jest bardzo niski).
Stąd propozycje ekipy rządzącej, żeby wprowadzić mechanizmy zwiększające waloryzację emerytur.
Czytaj także:
– Wybory zawsze były obciążone obietnicami społecznymi, bo to przemawia do ludzi lepiej niż abstrakcyjne hasła – tłumaczy Julian Auleytner, ekonomista i specjalista od spraw polityki społecznej, rektor Uczelni Korczaka.
Obydwu rozmówców pytam, czy ich zdaniem temat waloryzacji emerytur okaże się ważnym elementem kampanii wyborczej.
– To na pewno zostanie wyciągnięte – odpowiada Witold Orłowski. – Na przykład mogą pojawić się głosy polityków opozycji, że "świetne było życie emerytów, kiedy waloryzacja była wyższa". To będzie bazować na słabej wiedzy ekonomicznej. Nie będą przecież przypominać, że wtedy też znacznie szybciej rosły ceny.
– Więcej konkretów poznamy pewnie tuż przed wyborami, zwłaszcza gdyby Trzaskowski znalazł się w trudnej sytuacji. Emeryci to w końcu 10 milionów wyborców – mówi Julian Auleytner. – Decyzje o waloryzacji zapadają bez udziału profesorów z Ministerstwa Finansów czy ZUS. To domena urzędników.