
Wykorzystywanie dzieci podczas żebrania do wzbudza litości i zbierania większych datków przeszło właśnie do online’u. Coraz więcej osób zwraca uwagę na niepokojące zjawisko z TikToka – podczas transmisji na żywo dzicie proszą o wirtualne darowizny.
Praktyka budzi poważne wątpliwości etyczne, zwłaszcza w kontekście wykorzystywania najmłodszych użytkowników platformy.
Dzieci proszą o wirtualne darowizny
Wiele z tych transmisji live nadawanych jest z krajów dotkniętych ubóstwem, a celem twórców jest pozyskanie cyfrowych "prezentów", które można wymienić na prawdziwe pieniądze.
Zjawisko staje się coraz popularniejsze wśród twórców z Syrii, Pakistanu, Indonezji czy Kenii. W jednej z takich transmisji, dzieci z ubogiej wioski w Afganistanie proszą widzów o pomoc, mówiąc: "Proszę, wspomóżcie nas, jesteśmy bardzo biedni".
Jak TikTok zarabia na live’ach?
Z analizy przeprowadzonej przez "The Observer" wynika, że TikTok pobiera prowizję od każdej transakcji związanej z darowiznami. Zgodnie z polityką firmy, procentowa stawka prowizji sięga nawet 70 proc.
Zbieranie datków za pośrednictwem platformy, nie zawsze ma negatywny wydźwięk. Dzięki takiej zbiórce doszło do operacji jednego z użytkowników TikToka z Filipin. Jednak w wielu sytuacjach wciąż nie wiadomo, kto tak naprawdę korzysta z zebranych pieniędzy.
Zwraca na to uwagę Olivier de Schutter, specjalny sprawozdawca ONZ ds. skrajnego ubóstwa i praw człowieka, który zaapelował do TikToka o natychmiastowe podjęcie działań, by powstrzymać wykorzystywanie ludzi do pozyskania darowizn.
Proceder nazwał "cyfrowym drapieżnictwem".
"Cyfrowe drapieżnictwo"
TikTok deklaruje jednak, że zabrania takich praktyk i im przeciwdziała, usuwając takie profile. Jednak The Guardian informuje, że jest wręcz odwrotnie, bo transmisje są promowane przez algorytm platformy.
Eksperci zwracają uwagę, że takie transmisje mogą także prowadzić do szerszego problemu – co w przypadku, gdy użytkownicy, znajdując się w kryzysowych sytuacjach, zaczynają traktować takie platformy jako sposób na przetrwanie?