Maciej Konieczny, Mariusz Piotrowski, Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
Pracownicy fabryki Jeremias strajkują. Na zdjęciu od lewej: Maciej Konieczny, Mariusz Piotrowski (nielegalnie zwolniony związkowiec) oraz Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Fot. Jakub Orzechowski/Maciek Jaźwiecki/Łukasz C./Agencja Wyborcza.pl/kolaż naTemat

W gnieźnieńskich zakładach Jeremias trwa strajk. Pracownicy domagają się od niemieckiego pracodawcy podwyżki i lepszego traktowania, w tym przywrócenie do pracy niesprawiedliwie zwolnionego kolegi. Po ich stronie stanęli politycy z partii Razem, a także Ministra Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Wyjaśniamy, o co dokładnie walczą pracownicy.

REKLAMA

Fabryka w Gnieźnie jest częścią międzynarodowego koncernu Jeremias Abgastechnik GMBH, producenta systemów kominowych i spalinowych.

Polacy produkują części niezbędne do funkcjonowania niemieckiej fabryki. Sami strajkujący informują, że ich spółka-matka w ciągu dekady ponad trzykrotnie zwiększyła swoje przychody.

Polscy pracownicy czują się gorzej traktowani niż ich koledzy w niemieckich zakładach. W odpowiedzi na protesty – co potwierdziła Ministra Rodziny i Pracy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk – firma zastraszała pracowników konsekwencjami prawnymi. Ma tym samym łamać konstytucyjne prawa przysługujące pracownikom w Polsce.

Czego chcą pracownicy zakładów Jeremias?

"Wszyscy naszą ciężką pracą wypracowujemy grupie kapitałowej wielomilionowe zyski. Pora, aby w końcu większa część tych zysków trafiała do naszych kieszeni. Mamy takie same żołądki co nasi koledzy w niemieckiej fabryce. Chcemy być lepiej traktowani" – czytamy na stronie zbiórki wsparcia dla strajkujących.

Według podanych tam postulatów pracownicy żądają:

  • podwyżki 800 złotych,
  • wydłużenie płatnej przerwy do 30 minut, 
  • sprawiedliwego systemu premiowania,
  •  korzystniejszego tryb rozliczania nadgodzin.
  • przywrócenia do pracy Mariusza Piotrowskiego, lidera związkowego i społecznego inspektora pracy.
  • Jeden ze zwolnionych pracowników, związkowiec Mariusz Piotrowski otrzymał sądowy nakaz przywrócenia do pracy, a inspektor Państwowej Inspekcji Pracy oskarżył dyrektor HR Jeremias o nielegalne zwolnienie tego mężczyzny.

    Maciej Konieczny z partii Razem również poparł strajk i zwrócił uwagę, że niemiecka firma wspierana jest przez amerykańską kancelarię prawniczą wyspecjalizowaną w zwalczaniu związków zawodowych.

    Jego zdaniem to "śmianie się w twarz polskiemu państwu".

    Jeremias próbowało odmówić pracownikom prawa do strajku, co potępiła szefowa resortu pracy. Przypommiała też, że spór zbiorowy zorganizowany przez pracowników jest legalny, a jego utrudnianie jest przestępstwem.

    – Mają pracownicy wsparcie tego rządu – zadeklarowała w Sejmie ministra Agnieszka Dziemianowicz–Bąk.

    Dochody grupy Jeremias

    Jeremias Abgastechnik GMBH w latach 2015-2023 zwiększyła dochody z 64 do 210 mln euro. W 2024 roku pięcioosobowy zarząd gnieźnieńskiej firmy wypłacił sobie 1,87 mln złotych wynagrodzeń.

    Firma korzysta także z finansowej pomocy państwa w zatrudnieniu, otrzymując prawie milion złotych rocznie za pracę więźniów w halach fabrycznych zakładu karnego w Gębarzewie.

    Oświadczenie spółki Jeremias

    Otrzymaliśmy oświadczenie od gnieźnieńskiej spółki Jeremias, w którym zwraca uwagę, że wedle ich danych większość pracowników ma się nie utożsamiać ze strajkiem. Oświadczenie publikujemy poniżej:

    Fabryka Jeremias nadal działa bez przeszkód. Dziś, w drugim dniu trwania akcji strajkowej, na poranną zmianę stawiło się 254 pracowników. Z pracy zdecydowało się odstąpić 29 osób, co stanowi około 11 proc. załogi. To o 5 osób więcej niż poprzedniego dnia, jednak wzrost ten wynika z dołączenia do porannej zmiany pracowników z nocnej zmiany, przeniesionych z uwagi na potrzeby produkcyjne. Dla porównania – wczoraj, na pierwszej zmianie, obecnych było 231 osób, z czego 24 nie przystąpiły do pracy, co stanowiło niespełna 10 proc. załogi. Był to poziom porównywalny z typowym okresem absencji chorobowych w sezonie zimowym. Wczoraj o godzinie 14:00 zakończyła się praca pierwszej zmiany. Wszyscy pracownicy – również ci, którzy zdecydowali się na udział w strajku – opuścili teren zakładu. Na drugą zmianę zgłosiło się 107 pracowników, z czego aktywnie strajkowały tylko dwie osoby. Odnotowano nieobecność kilkunastu pracowników, obecnie weryfikujemy, ilu z nich przebywa na zwolnieniach lekarskich lub urlopach, a ilu nie stawiło się do pracy bez usprawiedliwienia, np. biorąc udział w pikiecie przed zakładem. Warto zaznaczyć, że wśród kilkudziesięciu osób obecnych na pikiecie, znaczna część nie była pracownikami spółki Jeremias. Podsumowując, w pierwszym dniu akcji strajkowej udział w niej wzięło niespełna 10 proc. z 400-osobowej załogi. Strajk zainicjowany przez związek zawodowy Inicjatywa Pracownicza nie wpłynął na funkcjonowanie fabryki – wszystkie stanowiska pracy były obsadzone, a produkcja przebiegała zgodnie z planem. W trosce o bezpieczeństwo pracowników, którzy wykonują swoje obowiązki przy maszynach, osobom rezygnującym z pracy wyznaczono na terenie firmy odrębne, bezpieczne miejsce z dostępem do sanitariatów. W fabryce poruszają się wózki widłowe oraz inne środki transportu wewnętrznego, a maszyny do obróbki stali pracują nieprzerwanie – wyznaczenie takiego miejsca podyktowane jest względami bezpieczeństwa. Dane te po raz kolejny potwierdzają, że zdecydowana większość załogi nie utożsamia się z działaniami Inicjatywy Pracowniczej. Zarząd spółki kontynuuje dialog z Forum Pracowniczym Jeremias i wciąż oczekuje na odpowiedź związku zawodowego Inicjatywa Pracownicza w sprawie propozycji podwyżek wynagrodzeń, przedstawionej 28 maja br. Zakład pracuje pełną parą zgodnie z planem. Wszystkie stanowiska są obsadzone, a produkcja przebiega bez zakłóceń.

    Fabryka Jeremias

    komunikat prasowy

    Czytaj także: