
Specjalista z 25-letnim doświadczeniem w odpowiedzi na swoją aplikację otrzymał szokującego maila. Po latach sprawa znalazła swój finał w sądzie, który uznał, że doszło do dyskryminacji, ale kwota odszkodowania była daleka od oczekiwań kandydata.
W odpowiedzi na swoją aplikację specjalista z 25-letnim doświadczeniem otrzymał maila, który był przykładem dyskryminacji ze względu na poglądy polityczne – stwierdził Sąd Rejonowy dla Warszawy Pragi-Południe.
Rekruter stwierdził, że nie zatrudnia "lewaków". Na tym się nie skończyło
Mężczyzna aplikował na stanowisko spedytora międzynarodowego, czyli specjalisty ds. organizacji i koordynacji całego łańcucha dostaw. W odpowiedzi otrzymał informację, że firma nie zatrudnia "lewaków" i "morderców nienarodzonych dzieci".
Nadawca wiadomości został ukarany przez pracodawcę naganą, jednak mimo to sprawa trafiła do sądu – informuje dziennik "Rzeczpospolita".
Sądy obu instancji zgodziły się, że w procesie rekrutacji doszło do dyskryminacji kandydata. Nie przystały jednak na wszystkie oczekiwania oskarżyciela.
Mail od niedoszłego pracodawcy miał być nie tylko przykładem dyskryminacji
Nabór, o którym mowa, odbywał się w 2020 roku, kiedy kandydat był szczególnie zaangażowany w działania Strajku Kobiet. Informacje na ten temat publikował również w mediach społecznościowych. W tę działalność angażował się jednak poza godzinami pracy.
Zdaniem sądu to właśnie jego poglądy, a nie aspekty merytoryczne, przesądziły o wyniku rekrutacji. Kandydat argumentował, że sytuacja stanowi przykład nie tylko dyskryminacji, ale również zniesławienia, za co należy mu się odszkodowanie w kwocie 60 tys. zł.
Sąd nie przychylił się jednak do tego stanowiska i stwierdził, że choć doszło tutaj do dyskryminacji, mail nie wywołał długotrwałego stresu czy trwałej szkody. Dlatego przyznał mu nieco ponad 4 tys. zł. odszkodowania – dodaje czwartkowa "Rz".
Źródło: Rzeczpospolita.
Zobacz także
