"Mili ludzie, ale bardzo nieporadni". "Wprost" odsłania kulisy funkcjonowania Polskiej Fundacji Narodowej

Adam Sieńko
Bałagan i problemy z podejmowaniem nawet najprostszych decyzji – taki obraz Polskiej Fundacji Narodowej wyłania się ze śledztwa, które przeprowadził „Wprost”. Przykład? Sam wybór koloru jachtu Mateusza Kusznierewicza przeciągał się przez cały tydzień.
Prezes PFN, Cezary Jurkiewicz Kuba Atys/Agencja Gazeta
Według informatorów „Wprost”, wszystkie szczegóły konsultowane są bezpośrednio z wicepremierem Glińskim. Czasami wystarczy jeden telefon z ministerstwa, by podjęta decyzja uległa zmianie.

Jacht na stole
Ale to nie jest jeszcze największym problemem. Tygodnik pisze, że w Polskiej Fundacji Narodowej panuje niemal paraliż decyzyjny. Nad prostymi kwestiami zarząd potrafi debatować przez całe dnie. Współpracownicy PFN mają sobie przekazywać historię o wyborze koloru jachtu, którym Mateusz Kusznierewicz miał wyruszyć w rejs dookoła świata. Od początku było jasne, że będzie miał barwy biało-czerwone. Problem stanowiło jednak to, że według ustawy, polska flaga na dole ma odcień karmazynowy. A taki nie jest używany w poligrafii.


Efekt? Prezes Cezary Jurkiewicz miał poprosić o pomalowanie kawałka jachtu na czerwony. Gdy ten trafił na biurko Jurkiewicza można było w końcu podjąć decyzję. Wszystko miało trwać około tygodnia.

– Personalnie to mili ludzie, ale bardzo nieporadni. Byłem przyzwyczajony, że w biznesie na pewnym szczeblu menedżer może nie być superinteligentny, ale przynajmniej jest decyzyjny. Ma jaja, potrafi zarządzać ludźmi, kiedy chce szybkiego wyniku, to wie, kogo trzeba przydusić, żeby to osiągnąć. A tam było tak, że ludzie mili, rozmawia się miło, ale brak kompetencji i doświadczenia przysłaniał wszystko – opowiada jeden z informatorów „Wprost”.

Niedawno Polska Fundacja Narodowa poinformowała o rezygnacji ze współpracy z Mateuszem Kusznierewiczem. PFN skarży się, że stracił zaufanie do polskiego medalisty olimpijskiego. Ten odpowiedział, że "czuje się zdradzony".